Góry
  • Turystyka piesza
  • Mapa wydawnictwa PTR Kartografia na podkładzie map WIG
  • Mapa wydawnictwa Compass. Wydanie III z 2005 roku.
Łemkowie i Łemkowszczyzna
  • Łemkowie
Obiekty i miejscowości
  • Miejscowości
  • Cmentarze wojenne
  • Cerkwie i kościoły
  • Tabela obiektów
Przyroda
  • Przyroda
Noclegi
  • Noclegi
  • Jak znaleźć nocleg?
  • Dodaj ofertę
Galerie zdjęć
  • Najlepsze zdjęcia
  • Panoramy sferyczne
  • Galerie tematyczne
  • Zdjęcia archiwalne
Informacje praktyczne
  • Przejścia graniczne
  • Komunikacja
  • Pogoda
Sport
  • Rower
  • Sporty zimowe
Portal beskid-niski.pl
  • Wyniki zakończonego konkursu
  • Księga gości
  • Subskrypcja
  • Linki
  • Mapa portalu

 

/ Beskidzkie rozmaitości / Święcone w Zakładzie Karnym
 

Święcone w Zakładzie Karnym

Nowy Łupków 45 - pod tym adresem w gminie Komańcza znajduje się Zakład Karny. Wokół niego rozciągają się beskidzkie pola i lasy. Jednak przed laty, zanim powstał ten zakład, więźniowie dopiero zaczynali tu budowę oddziałów mieszkalnych. Żyli w prowizorycznych barakach i na polach namiotowych, a granicą oddziału zewnętrznego był rozpięty na palikach sznurek.
Dziś skazani są odizolowani od ludzi żyjących w wiosce. Barierę stanowią dwa ogrodzenia o wys. 3 metrów, które dzieli od siebie pewna odległość. Między ogrodzeniami znajduje się pas ochronny, w którym przebywają strażnicy. Ogrodzenia zakończone są tzw. koncertiną, czyli zwojami drutu z ostrymi zakończeniami, które mają uniemożliwić więźniom ucieczkę. Wejście do zakładu stanowi wysoka brama.
Po dzwonku strażnik otwiera w niej małe okienko, pyta o cel wizyty. - Melduję, że chcę zapytać więźniów dlaczego i w jaki sposób spędzą Wielkanoc za kratami - i dostaję przepustkę.
Po drugiej stronie bramy znajduje się budynek administracyjny i pomieszczenia gospodarcze tj.: kuchnia, magazyny, warsztaty i kotłownia. Są tu też trzy pawilony z celami więziennymi i plac spacerowy. Po przekątnej zakładu znajdują się dwie wieżyczki strażnicze. Dzisiaj niepotrzebne, bowiem zakład wyposażony jest w elektroniczny system zabezpieczeń. Więźniowie mówią, że kraty w porównaniu z murem dają im komfort psychiczny. Widzą co dzieje się wokół zakładu, widzą wioskę i jej mieszkańców.

Zakład Karny
W 1968 r. ZK w Łupkowie funkcjonował jeszcze jako Oddział Zewnętrzny Aresztu Śledczego w Sanoku. Rok później został przekształcony w ZK typu półotwartego dla mężczyzn - recydywistów, czyli powtórnie skazanych wyrokiem sądowym. Dyrektorem Zakładu Karnego w Nowym Łupkowie i podległego mu Oddziału Zewnętrznego w Moszczańcu jest Marek Grabek: - ZK z jednej strony jest instytucją izolującą, a z drugiej wrósł w środowisko lokalne. W latach 70. miejscowa ludność przychodziła tu po pomoc: po traktor potrzebny do orki lub do lasu, albo żeby skorzystać z telefonu, bo jakaś kobieta rodziła i trzeba było wezwać pogotowie. Ponadto skazani pracują społecznie na rzecz Łupkowa. Budują drogi, boiska, bloki mieszkaniowe, a podczas wakacji pomagają przy organizowaniu obozowisk harcerskich - mówi dyrektor. Ciekawostką jest, że jedno z dzieci wiejskich zwróciło się kiedyś do skazanego, słowami: "Przepraszam panie złodzieju", po czym zapytało go o coś. Oczywiście więzień grzecznie odpowiedział.

Do Łupkowa przyjechali po warunkowe
Do Łupkowa trafiają skazani z Warszawy, Śląska, Lublina, Krakowa, z całego Podkarpacia, a nawet z Białegostoku. Wg dyrektora, Sąd w Krośnie daje im możliwość zejścia z drogi przestępczej i udziela warunkowych przedterminowych zwolnień: - Często pytam skazanych na komisji penitencjarnej, czy przyjechali tu po warunkowe? Przeważnie słyszę taką odpowiedź: Tak, proszę pana, bo sąd krośnieński potrafi dać nawet 8 warunkowych na jednym posiedzeniu. "Warunkowe" to udzielenie przez Sąd Penitencjarny warunkowego, przedterminowego zwolnienia.
Dzisiaj zakład w Łupkowie jest przeludniony, a środkiem zapobiegawczym na przeludnienie są wszelkie formy zatrudniania skazanych, kursy przyuczające ich do zawodów i zajęcia kulturalno-oświatowe organizowane poza terenem jednostki.

Zamiast muru - kraty
W zakładzie skazani przebywają w kilkuosobowych, otwartych celach. Zamknięta jest tylko krata do oddziału mieszkalnego. Mogą się komunikować miedzy sobą i mają możliwość kontaktu telefonicznego np. z rodziną. Ogranicza ich tylko porządek wewnętrzny, którego muszą przestrzegać. W zakładzie wszystko odbywa się na sygnał lub dzwonek. Sygnały na pobudkę, przygotowanie do apelu, apel, przygotowanie do śniadania, śniadanie, czas wolny itd.
Po opuszczeniu zakładu ciężko im się od tego odzwyczaić. Dyrektor mówi, że na dworcach PKP lub PKS często można rozpoznać byłych więźniów zakładów karnych. Jednym ze znaków rozpoznawczych jest spacer po peronie tam i z powrotem na niewielką odległość. Trudno jest im się oduczyć więziennych nawyków, jak choćby spaceru po ograniczonej powierzchni celi czy placu więziennego.

Język skazańców
Skazani używają mowy gestów i więziennego slangu. Ich gwara przestępcza nazywa się kminą. Stąd słowo kminić oznacza używać gwary przestępczej, niezrozumiałej dla administracji ZK. Wiele słów ze slangu więziennego wyszło poza teren zakładów karnych i są nieświadomie używane przez ludzi, którzy z więzieniem nie mają nic wspólnego. Poniższy słownik i zwroty pochodzą z kminy. Zwrot dawać cynk oznaczał przekazywanie informacji między więźniami, którzy wydrapywali je na cynkowych miskach i wymieniali je między celami. Rzucić wapno na druty - odebrać telefon do kogoś, zajechać baraban - wypić herbatę, zajechać twista - zaparzyć herbatę w słoiku 0,9 l, herbata wolnościowa z 17 piórek z szufladki - czyli taka, dla której miarką było pudełko od zapałek. Słowo szamać znaczy jeść, włamsko - włamanie, trybić - rozumieć, nawijać - mówić, zgred - skazany ze stażem odsiadki, ojciec/tato - skazany, który posiada największy autorytet wśród więźniów, wapniak - stary więzień, zadyma - konfrontacja między skazanymi a funkcjonariuszami, gryps - zaszyfrowany list. Choć grypsowanie to pojęcie dużo szersze. Określa przynależność do pop-kultury przestępczej i honorowanie pewnym zasadom i regułom. Dziś kmina powoli zamiera.
Niegdyś wśród skazanych funkcjonowała tzw. mowa tatuaży. Pewne grupy więźniów mogły mieć tatuaże tylko na odpowiednich częściach ciała. Dziś więźniowie są dowodem na to, że tatuaż można wykonać dosłownie wszędzie. Wykonują je na dwa sposoby: igłą ujętą w cztery zapałki i moczoną w tuszu, albo za pomocą prymitywnego urządzenia złożonego z igły, długopisu i silniczka. Dziś odstępują od tych praktyk, bo wiedzą, że tak wykonywane tatuaże mogą być przyczyną chorób i infekcji.

Nie ma kategoryzacji przestępstw
W ZK nie ma kategoryzacji przestępstw. Przebywają tu skazańcy, którzy dopuścili się morderstw, przestępstw seksualnych, rozbojów, kradzieży, wyłudzeń czy malwersacji finansowych. Jeszcze innym - jak mówią - zachciało się kredytów argentyńskich.
Jeden ze skazanych odbywa w Nowym Łupkowie karę 15. lat pozbawienia wolności i pozostanie tu do 2023 r. Inny, za mniejsze przestępstwa został skazany karą łączną na 37 lat. Niedawno wysłał list do Ministra Sprawiedliwości, w którym napisał, że gdyby został skazany za zabójstwo, to wyszedłby już 12 lat temu! Dziś w zakładzie jest najstarszy stażem. Wśród więźniów zdarzają się również dawni funkcjonariusze policji i wojska. Jeden ze skazanych ma wyrok za zabójstwo księdza i odbył już 2/3 kary. Obecnie pracuje na terenie jednostki i stara się wyjść na warunkowe, przedterminowe zwolnienie. Inny z Polski centralnej odbywa karę za gwałt i ma wyrok za zabójstwo. Wychodzi do pracy na zewnątrz jednostki. Jego pracodawca dobrze wie, za co odbywa karę. Przytaczając te przypadki, dyrektor udowadnia, że zatrudnienie więźniów z takimi artykułami "na sumieniu" jest możliwe. Pomimo takiej bariery skazani dostają kredyt zaufania: - To podwójna odpowiedzialność. Z jednej strony za więźnia, którego wysyłam do pracy poza teren zakładu karnego. Z drugiej strony odpowiedzialność za jego proces resocjalizacji, który ma na celu przywrócenie społeczeństwu w pełni wartościowego człowieka - tłumaczy dyrektor.

Przerwać błędne koło
Wg dyrektora, najlepszą metodą resocjalizacji skazanych jest praca. Twierdzi, że w tym względzie jednostka w Łupkowie ma się czym pochwalić: - Jaki jest sens izolować człowieka przez 3 lata i wypuścić go, kiedy on nic więcej nie potrafi zrobić? To błędne koło, które się bez przerwy powtarzało. Praca to jedna z najlepszych metod przywracania skazanych społeczeństwu. Na początku skazani podchodzili do zatrudnienia jak do przysłowiowego jeża. Wśród nich krążyły cyniczne i śmieszne komentarze. Ci więźniowie, którzy mają pomoc z zewnątrz, mają praktycznie wszystko. Natomiast ci, którzy tej pomocy nie mają, mogą zapracować i zdobyć środki na poprawę swojego bytu w zakładzie. Jeśli się nauczy zawodu dwóch skazanych i pokaże inny od dotychczasowego sposób życia, to można mieć nadzieję, że tych dwóch nie wróci do ZK. Oni dadzą przykład i pójdzie kolejnych czterech - mówi.

Resocjalizacja poprzez pracę
W ZK znajduje się wielu fachowców, którym w życiu powinęła się noga. Dziś pracodawcy zgłaszają zapotrzebowanie na zatrudnienie skazanych, z obustronną korzyścią finansową, gdyż inwestują w takich pracowników mniejsze pieniądze. Skazani zatrudnieni odpłatnie zarabiają połowę minimalnego wynagrodzenia.
Skazani mogą, ale nie muszą pracować. Wg reguł prawa polskiego, praca nie może być karą. Więźniowie ZK w Łupkowie mogą wykonywać dwojaką pracę: społeczną, czyli nieodpłatną i odpłatną na terenie jednostki lub poza nią. Do pracy kieruje ich dyrektor ZK, który podpisuje umowy z samorządami lokalnymi, różnymi instytucjami i prywatnymi firmami. Na terenie ZK dla skazanych odbywają się kursy teoretyczne przyuczające do zawodu: murarza, płytkarza, brukarza, malarza, wikliniarza, operatora pilarki.
Uczą się obsługiwać komputery. W 2007 r. liczba zatrudnionych skazanych w jednostce wzrosła z 30% do 70%.
Na terenie samego ZK skazani są zatrudniani w ramach 50 płatnych etatów. Tu pracują m.in. w kuchni, pralni i grupie warsztatowej. Więźniowie kierowani do pracy w zatrudnieniu zewnętrznym dostają przepustki i wychodzą z zakładu karnego na 8 godzin. Nie ma przy nich konwojentów. ZK stawia na samokontrolę skazanych i razem z pracodawcami daje im kredyt zaufania. W ubiegłym roku z ZK w Nowym Łupkowie codziennie do pracy wychodziło 180 skazanych. Kwota, którą zarobią, przeznaczona jest częściowo na fundusz akumulacyjny na ich wyjście oraz częściowo do ich dyspozycji. Choć nie mogą posiadać pieniędzy, to dysponują paragonami, za które robią zakupy w kantynie.
Ten rodzaj współpracy między ZK a miejscową ludnością i kontrahentami był dla wszystkich swoistym doświadczeniem. Jak mówi dyrektor, na początku były pewne obawy. Dla mieszkańców Łupkowa widok skazanego był czymś normalnym, ale dla mieszkańców Rzepedzi, Komańczy i pozostałych wiosek na terenie innych gmin było to novum.
Oczywiście, zdarzało się, że skazani oddalali się z miejsca pracy i nie wracali do ZK. Za oddalenie się w myśl artykułu 242. KK grozi kara. Na taką okoliczność ZK wdraża odpowiednie procedury. Wysyła patrole funkcjonariuszy w węzłowe punkty i powiadamia policję w miejscach zamieszkania zbiegłych więźniów. W 2007 r. miały miejsce dwa oddalenia, w bieżącym roku nie było żadnego.

Nuda więzienna
- Najgorszym zjawiskiem w jednostce penitencjarnej jest nuda więzienna. Jeżeli skazany leży, nie ma co robić, zaczyna myśleć w niewłaściwym kierunku - mówi dyrektor. Czym w ciągu dnia zajmują się więźniowie, którzy nie decydują się na zatrudnienie? Okazuje się, że oprócz spacerów po więziennym dziedzińcu mogą uczestniczyć w zajęciach kulturalno-oświatowych i sportowych w jednostce lub poza nią. Skazani mają do dyspozycji atestowaną siłownię oraz boiska do kometki i siatkówki. Współpracują z bazą hufca ZHP Krosno i pomagają w rozbijaniu pola namiotowego. Ponadto na terenie zakładu znajduje się biblioteka z dostępem do codziennej prasy. Jest też wewnętrzna sieć telewizji kablowej.

Wielkanoc za kratami
Nadchodzące święta Wielkiej Nocy dla większości skazanych nie były ani pierwszymi, ani ostatnimi spędzonymi za kratami. Jedni wyszli na przepustkę i pojechali do domów, inni spędzili ten czas w zakładzie. Większość z nich pozostawiła na zewnątrz swoje żony, dzieci i rodziców. Niestety, kolejne wyroki były dla wielu z nich przyczyną rozpadu małżeństw i rodzin. Jeszcze innym w trakcie "odsiadki" zmarli rodzice. Dlatego więźniowie po wyjściu z zakładu rozpoczną życie "na nowo". Z wyjątkiem starych zadłużeń, grzywien i alimentów, które nieraz ciągną się za nimi i przypominają o przeszłości.
W zakładowej kaplicy co sobotę odbywają się msze św. Na 3-4 dni przed świętami Wielkanocy skazani przygotowali jej dekorację. Tam, w sobotę, 22 marca kapłan poświęcił żywność. Tam również odbyła się msza świąteczna. Ksiądz razem z dyrektorem i wychowawcami odwiedzili skazanych w celach. Więźniowie otrzymali zwiększoną normę żywnościową wzbogaconą o świąteczne potrawy. W sali widzeń niektórzy skazani spotkali się ze swoimi rodzinami. Innym w oku zakręciła się łza, bo choć czas świąteczny spędzą wspólnie z innymi, to jednak w samotności.

Monika z Beskidu
beskid-niski.pl na Facebooku


 
3055

Komentarze: (0)Dodaj komentarz | Forum
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy.

Imię i nazwisko:
E-mail:
Tekst:
Suma liczb 0 i 6: (Anty-spam)
    ;


e-mail: bartek@beskid-niski.pl
Copyright © 2003 - 2016 Wadas & Górski & Wójcik
Wsparcie graficzne: e-production.pl
praca w Niemczech|prosenior24.pl
Miód
Idea Team
Tanie odżywki
Oglądają nas 23 osoby
Logowanie