Dziś w gazecie coś takiego:
http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,3602824.html
Gazeta.pl > Rzeszów > Aktualności
A A A Niech zobaczą to turyści
Sylwia Śmigiel2006-09-07, ostatnia aktualizacja 2006-09-07 19:15
Dwóch mieszkańców Przemyśla odnawia schron dawnej linii Mołotowa. Chcą przywrócić mu wygląd sprzed 60 lat i już w przyszłym roku otworzyć tam muzeum
Wielką pasją 23-letniego Grzegorza Malika i 30-letniego Tomasza Szpakowskiego z Przemyśla już od wielu lat jest historia. Interesują się zwłaszcza I i II wojną światową. Uczestniczą w rekonstrukcjach historycznych, zbierają militaria. Każdy z nich ma już sporą kolekcję eksponatów, wśród których są niemieckie i rosyjskie mundury, plecaki wojskowe, ładownice, bagnety, skrzynki po amunicji itd.
- Każdy przedmiot ma swoją historię, a także wartość sentymentalną - mówi Grzegorz Malik, którego kolekcja nie mieści się już w jednym pokoju, więc musiał zająć eksponatami kawał piwnicy.
Obaj kolekcjonerzy nie chcą jednak, żeby ich zbiory leżały w domu oglądane wyłącznie przez ich znajomych, więc postanowili otworzyć własne muzeum, pokazać swoje kolekcje mieszkańcom Przemyśla i turystom. Na miejsce lokalizacji wybrali schron Linii Mołotowa leżący niedaleko centrum miasta koło Hotelu Gromada, który podobnie jak inne w okolicy był zaniedbany i zdewastowany.
Już ponad pięć lat temu rozpoczęli starania o realizację swojego wielkiego marzenia o muzeum w bunkrze. Aż trzy lata zajęły im starania o dzierżawę. Od niecałych dwóch lat właściwie każdą wolną chwilę poświęcają odnawianiu schronu. Na początku musieli zaangażować do pracy ciężki sprzęt, bo bunkier praktycznie w całości był zasypany ziemią. - Teraz pracujemy tu popołudniami. Czasami pomagają nam znajomi. Staramy się wszystko robić własnymi rękami, ponieważ każda złotówka pochodzi z naszych wyrzeczeń - mówi Malik i dodaje - Gdyby komuś zostały jakieś materiały budowlane, farby będziemy bardzo wdzięczni, bo nasze potrzeby są ogromne.
Malik i Szpakowski do tej pory m. in. zbili z dachu bunkru betonową podłogę, która była pozostałością po lokalu gastronomicznym, który zbudowano na schronie w latach osiemdziesiątych, uszczelnili strop, zamontowali dwie oryginalne kraty przeciwszturmowe i drzwi gazoszczelne, pomalowali wnętrze. - Rosjanie bunkier wyposażyli tak, żeby w każdych warunkach mogli w nim przetrwać co najmniej parę dni. Były tam m. in. prycze, filtry powietrza, agregat prądotwórczy, magazyn żywności i zbiorniki paliwa. Teraz chcemy to wszystko odtworzyć - wyjaśnia Malik.
Kolekcjonerzy planują w najbliższych miesiącach odtworzyć kopułę pancerną z otworami strzelniczymi i oryginalny wygląd pomieszczeń schronu. W nich chcą rozlokować kilka tysięcy zebranych przez siebie eksponatów. Muzeum udostępnią do zwiedzania w kwietniu przyszłego roku. Będzie to pierwszy schron z Linii Mołotowa, który zostanie zrekonstruowany i udostępniony do zwiedzania turystom.
Historia schronu nad Sanem
Został wybudowany w 1941 roku. Podobnie jak inne elementy umocnień Linii Mołotowa miał bronić granicy między ZSRR a III Rzeszą, która wówczas znajdowała się na Sanie. Podczas operacji ,,Barbarossa", czyli ataku Niemców na Związek Radziecki w czerwcu 1941 r. większość schronów została zdobyta albo żołnierze radzieccy się z nich wycofali. Ale właśnie o schron u zbiegu ulicy Sienkiewicza i wybrzeża Piłsudskiego toczyły się ciężkie kilkudniowe walki. Załoga poddała się dopiero po podpaleniu schronu przez żołnierzy Wehrmachtu. Załoga została rozstrzelana przez Niemców.