Coś takiego piszą w lokalnej Wyborczej, tu:
http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,3640534.html
Wolontariusze chcą odbudować cerkiew
Anna Gorczyca2006-09-24, ostatnia aktualizacja 2006-09-24 19:01
Ludzie, którzy społecznie odbudowali schronisko na Otrycie, chcą odbudować cerkiew w Komańczy. Pomoc deklaruje coraz więcej osób i firm.
- Jechaliśmy samochodem z Wojtkiem Nitką ze Stowarzyszenia Dom Drewniany, gdy usłyszeliśmy, że cerkiew w Komańczy spłonęła. Spojrzeliśmy sobie w oczy i wiedzieliśmy, że musimy pomóc w odbudowie - mówi Juliusz Głowacki z Warszawy.
Stowarzyszenie Dom Drewniany, skupia ponad 40 firm budowlanych specjalizujących się budownictwie z drewna, Nitka to guru polskiego budownictwa drewnianego a Głowacki pracuje w firmie produkującej okucia ciesielskie. Ale co ważniejsze, jest członkiem Klubu Otryckiego. Należą do niego ludzie, którzy w czasie swoich studiów związani byli z Chatą Socjologa na Otrycie, a Bieszczady głęboko zapadły im w serca. Kilka lat temu kultowe schronisko spłonęło. Członkowie Klubu Otryckiego znaleźli sponsorów, którzy sfinansowali lub przekazali materiały budowlane, a potem sami przez kilka miesięcy odbudowywali Chatę. - Sporą pomoc otrzymaliśmy właśnie od firm zrzeszonych w stowarzyszeniu. Pomyśleliśmy, że teraz też nie odmówią - wyjaśnia Głowacki.
W czasie tych kilku dni, które minęły od pożaru cerkwi, członkom Klubu udało się dotrzeć do kilku firm. Jedna z nich obiecała złącza ciesielskie, inna płyty ociepleniowe. Drewno na budowę obiecały Lasy Państwowe.
- Wiosną, gdy ruszy budowa przyjedziemy do Komańczy z ekipą budowlaną. W większości będą to ludzie, którzy również pracowali przy odbudowie Chaty Socjologa. Będziemy pracować za darmo, dobrze by jednak było gdyby ktoś dał nam spanie i jedzenie - dodaje Głowacki.
W miniony piątek był w Komańczy u proboszcza cerkwi. -Wziąłem ze sobą dokumentację z odbudowy naszego schroniska, żeby pokazać co udało nam się zrobić - wyjaśnia.
Ksiądz Marek Gocko nie ukrywa, że jest wzruszony. - Cieszą mnie takie gesty. Po pożarze okazało się, że jest wiele osób, które chcą nam pomóc -mówi. W Komańczy mieszka zaledwie 22 rodziny obrządku prawosławnego, bez pomocy z zewnątrz nie byliby w stanie odbudować świątyni. - Wójt da nam drewno na budowę przybudówki do dzwonnicy, bo tam teraz będziemy odprawiać nabożeństwa. Dyrektor więzienia z Nowego Łupkowa przysłał nam więźniów, którzy pomogli oczyścić pogorzelisko i obiecał, że jeśli będą potrzebni ludzie do pracy to przyśle kolejne ekipy. Pomoże nam również nadleśnictwo, są ludzie, którzy obiecali opracowanie projektu - wylicza ksiądz Gocko.
Obudowa cerkwi mogłaby ruszyć wiosną. - Mamy kilka miesięcy na zebranie wymaganych dokumentów i materiałów - dodaje proboszcz Gocko.
Cerkiew w Komańczy spłonęła 13 września br. Był to obiekt w całości drewniany, pochodzący z roku 1802, wybudowany na miejscu wcześniejszej cerkwi, którą również strawił pożar. Cerkiew została konsekrowana w roku 1805, jako cerkiew greckokatolicka. Odebrano ja grekokatolikom w roku 1963 i przekazano prawosławnym - wówczas przyjęła wezwanie Opieki Matki Bożej (Opieki Bogurodzicy). W pożarze ocalała jedynie się dzwonnica z 1834 roku, o konstrukcji słupowej, zwieńczona ośmioboczną wieżyczką na dachu namiotowym, osadzona na wysokiej kamiennej podmurówce - stanowiąca jednoczesnie bramę. Spłonął ikonostas z 1832 roku pochodzący ze wsi Wołosianka z rejonu Przełęczy Użockiej oraz ołtarz fundacji Grzegorza Dido z 1803 roku a także ołtarzyk boczny z końca XVIIw i fragmenty ikonostasów i ołtarzy z innych cerkwi - m.in. z nieistniejącej cerkwi w pobliskiej Dołżycy.
Cerkiwe w Komańczy była jedną z trzech zachowanych cerkwi, zbudowanych w stylu wschodnio-łemkowskim. Pozostałe dwie znajdują się w Turzańsku i Rzepedzi.
Konto na które można wpłacać pieniądze na odbudowę cerkwi\
Podkarpacki Bank Spółdzielczy w Sanoku
97 8642 0002 2001 0033 7832 0001
Parafia prawosławna w Komańczy