wojtek:
skomercjalizowal w rozumieniu spolecznym.
asfalt itp. jako symbol wygodnictwa, fejsbuk jako symbol autopromocji - patrz nizej.
ilosc turystyki (a raczej "turystyki") wzrosla niemilosiernie. moda taka. kiedys po swiecie wloczyli sie maniacy, teraz robi to kazdy, kto sie chce pochwalic na fejsbuniu, bo moze (latwiej jest i kasy wiecej, a i gps pomoze sie nie zgubic*). dotyczy to rowniez niskiego jako niegdys miejsca kultowego, owianego tajemniczoscia, dzikiego.
a wezmy jako zupelnie medialny przyklad sasiednie biesy, te grozne bieszczady dla twardzieli i prawdziwych mezczyzn - niegdysiejsza legenda z wizerunkiem "bazy ludzi umarlych"/"nastepnego do raju" czy "siekierezady" etc. (choc "siekierezada" bynajmniej nie miala miejsca w biesach, ale nagminnie jest z nimi kojarzona), dzisiaj cotygodniowe rajdy twardzieli w terenowkach**. kiedys prozaiczne wedrowki z plecakiem, teraz "wyprawy" z patronatem sponsorow i obowiazkowym blogiem. kiedys zwykly drewniany dragal, potem kije trekingowe, zeby nie wypieprzyc sie z plecakiem 25kg i rechot postronnych "a gdzie zgubiles narty", dzisiaj modny nordic walking. takoz w himalajach i karakorum (obwieszeni sponsorskimi naszywkami lodowi wojownicy, co nie moga wyjsc z bazy, bo w zimie jest zimno), jako i w beskidzie.
szpan i tyle.
drwaloseksualne pokolenie. rowniotko i estetycznie przystrzyzona broda przykrywajaca brak jaj (broda rowniez jako symbol calosci zjawiska; cos jak ten asfalt).
ja jestem stary pokoleniowo i nie odpowiada mi to - a brode gole, zeby nie wplatywaly sie wiory i trociny.
estetyczna i ladna to ma byc baba, a nie facet - facet powinien byc praktyczny.
w niski zawsze lazilem, zeby miec spokoj. dzisiaj zaczynam unikac, bo spotykam zbyt duzo ludzi mizdrzacych sie do swoich suwanych telefonikow. do azji musze ***...lac (robie to od niemal cwierc wieku), chociaz i tam tez coraz gorzej. onegdaj jeden bialas na kilka dni, obecnie kilkunastu dziennie. moze jeszcze nie wszedzie, ale glownych trasach na pewno. ino zeby dotrzec do tego "nie wszedzie", to po drodze musze przebyc glowne trasy w tloku.
coraz mniej czasu jestesmy samotni - nie z przyczyn obiektywnych (bo osamotnieni jestesmy coraz czesciej - wbrew pozorom i zylionom znajomych na fb), ino samotni z wyboru. tacy samotni, zeby pogadac z samym soba, z bogiem, z duchami przodkow (zwal jak zwal), zeby miec warunki i czas na to. chrystus, zeby moc gadac z ludzmi, najpierw polazl na pustynie na 40 dni pogadac z bogiem-ojcem (szatan chcial mu przeszkodzic, mamiac bogactwem - dzisiaj mami suwanymi telefonikami i narcystycznym fejsbuniem).
wiec jesli w niski to juz raczej w listopadzie lub w lutym, marcu, gdy plucha i spoleczenstwo grzeje sie serialami telewizyjnymi.
podsumowujac - "skomercjalizowal" czyli glownym celem turystyki jest wlasny wizerunek, autopromocja, "sprzedaz" swojej osoby, medialnosc ergo atrakcyjnosc na tle spoleczenstwa (miejsce akcji nie ma znaczenia, ale latwiej w niskim niz na syberii), a nie poznanie***.
----
* - ostatnio policja szukala kilkunastoletniego gowniarza, co sie zgubil w kilkunastotysiecznym miescie, bo mu sie komorka wyladowala i nie mogl trafic ze szkoly do domu.
** - kiedys o tym pisalem tu:
viewtopic.php?f=7&t=3127&start=30#p45233*** - jeden koles, ktorego znam osobiscie, o ktorym zawsze mialem mniemanie, ze jezdzi w "czarna dupe", bo lubi to robic i lubi te miejsca, i cos kuma w temacie wiecej niz z wikipedii i lonely planet, ostatnio sie przypadkiem "wygadal" - robi to, zeby komus cos udowodnic (od jakiegos czasu widze, ze ma kompleks "niebycia odkrywca"). nawet wybiera sie z ostatnim tematem na znany festiwal z nagrodami.