Witam - chociaż za oknem wymarzona pogoda do wędrówek narciarskich, wspominam dwie wycieczki, które odbyłem na Śnieżnych Trasach w BN.
13-go marca, po dojechaniu do Małastowa, wspiąłem się na Przełęcz Małastowską, aby tam rozpocząć bieg.
Na Przełęczy widać było ślady drzewiarzy, więc dopiero po kilkuset metrach przypiąłem "kije" i, ponieważ był mokry śnieg przy plusowych temp., posuwałem się wolno grzbietem Wierchu Wirchnego. Minąłem punkt węzłowy Śnieżnych Tras nr 2 (skąd zielony szlak Śnieżnych schodził do Pętnej) i ostrożnie posuwałem się w kierunku Banicy.
Następnego dnia przyjechałem wcześniejszym autobusem, aby zrobić małą "wyrypę" do Wołowca. Śniegu przybyło przez noc ok.10 cm, poza tym było ok.- 5 ' C.
Narty przypiąłem tuż za przystankiem autobusowym i zjechałem do startu/mety tras biegowych wokół pensjonatu "Banica", mijając cm nr 62.
Zaczął padać drobny śnieg - posuwałem się w kierunku "na Kanadę" (okr.ŚT). Oto jeden z mostków, który mi to umożliwił -
Po przekroczeniu potoku, żółtym turystycznym a wł.zielonym szlakiem ŚT posuwałem się naprzód. Droga była nieprzetarta - ledwo było widać ślady poprzedników. Zaczęły się przeszkody wodne - raczej do przebycia, chociaż ostatnia... ale nie uprzedzajmy faktów.
Szlak nieprzerwanie wiódł brzegiem strumienia, chociaż zdarzało się, że wspinał się do góry po czym znowu opadał w dół czyli zbliżał się strumienia.
Na koniec mej wyprawy do Wołowca czekała mnie nielada przeprawa - otóż znak szlaku był po drugiej stronie strumienia a potężna kłoda zachęcała do przeprawy; rzuciłem więc narty na drugą stronę a sam, z duszą na ramieniu, podpierając się kijkami jakoś przeszedłem. Uff, ciężko było.
Teraz jeszcze ok.15 minut i byłem pod tablicą Śnieżnych Tras. No, jeszcze nie koniec mej wędrówki - ok.6 km do przystanku w Pętnej (a zaczynała się zawierucha śnieżna) i z uczuciem ulgi usiadłem w fotelu autobusu p.M.