Ach, jak miło było przeczytać rankiem Twój post Lucynko. Chciałem niezwłocznie odpisać a uczyniwszy to w poczuciu dobrze spełnionego i jakże przyjemnego, obowiązku nacisnąłem "wyślij", a tymczasem złośliwy i nienasycony (nie pomny, że dziś Wigilia i należałoby zachować post) internet "zżarł mi owego posta. Zaczynam więc jeszcze raz w nadziei, że tym razem się uda. A skoro o miodzie na serce wspomniałaś, to polecam wzbogacić ów miód o pewien płyn, który sprawia, że człek czuje się lepiej i wprawia owego w dobry nastrój. Mam nadzieję, że tej mikstury przyjdzie nam popróbować przy okazji jakiegoś spędu Beskidników. I tu dygresja kierowana do Szanownych Organizatorów późnojesiennych spotkań w BN. Czy nie dałoby się tego zorganizować miesiąc wcześniej. Wszak już w Beskidzie pustawo (uczniowe w szkołach, studenci na uczelniach, robotnicy w pracy, bezrobotni zajęci poszukiwaniem tejże, emigranci przy zmywakach, inteligenci u piór; nie mylić z strusimi, które się niejednemu z nich marzą itd., itp.), więc przyśpieszenie o jeden miesiąc dałoby więcej przyjemności z dreptania po Beskidzie a i wrażenia estetyczne nieporównanie większe, wszak niesamowitych kolorów byłby dostatek a i liczka Beskidniczek bardziej rumiane, bo nie tylko nie zmrożone ale i okraszone z powodu licznych napitków, z których zapewne ten, przyrządzony przez Pastora, najprzedniejszy (mam nadzieję, że kiedyś popróbuję a i w rewanżu swoim poczęstuję). Tak mnie z powodu podwójnego święta; katolickich Trzech Króli, a grekokatolickich i prawosławnych Wigilii (Bogu niech będą dzięki za to, że ich dożyliśmy. Wszystkiego dobrego!) coś skusiło, by zajrzeć do mojego księgozbioru i wyszperałem coś, co do kanonu "kononu" nie bardzo pasuje, ale do świątobliwości pewnie tak. Oto i one: - The Faceted Chamber in The Moscow Kremlin, wydane przez Aurora Art Publishers Leningrad w 1978 roku. Przepiękna i świątobliwa ikonografia na ścianach "The Moscow Kremlin", - L'Art Byzantin dans les musees de l,Union Sovetigue wydawnictwo j.w, choć w wersji francuskiej z 1977 r. Sztuka bizantyjska m. in. ikony, tryptyki, krzyże, patery, kielichy, płaskorzeźby, ornaty, biżuteria itp., itd.). Obie pozycje pięknie wydane i kupione z miłości do sztuki, co było odwrotnie proporcjonalne do ogólnego uczucia względem "de l'Union Sovietque i do Leningradu też (choć ten odwiedziłem przed kilkoma laty, już za Rosji i Sankt Petersburga, ale w Ermitażu nie byłem, za to w Carskim Siole i nie tylko-owszem). By jednak nie kończyć w poczuciu pewniej winy, iż w/w pozycji nijak nie da się zakwalifikować do "kanonu-kononu" proponuję, by dokonać jeszcze jednej drobnej modernizacji tegoż i zmieniwszy w "kononie" jedną z literek dojść do "KOKONU" w którym, Lucynko, omotaliśmy się niczym jedwabniki, mimo, iż nie takie nam przyświecały intencje. Lecz skoro inni Beskidnicy nie są w "kokonie" aktywni (mam nadzieję, że to tylko chwilowa niedyspozycja) trwajmy w przekonaniu, iż "Ci Inni" też wykażą się aktywnością, co przy okazji Świąt daj Boże. Amen.
|