kabir pisze:
Według mnie twierdzenie, że UPA była "organizacją zbrodniczą" jest nieuprawnione, ale trochę racji masz, za szybkie, nieprzemyślane bądź wynikające z niewiedzy emocjonalne osądy w dyskusji na forum nie powinno się ciągać ludzi po komendach. To może być sprawdzane tylko jako motyw popełnienia czynu zabronionego, czyli np. nawoływania do popełnienia występku (jak w przypadku Lucyny). Motyw może być przecież okolicznością łagodzącą
Lucyna na forum (i na innych) dość niefrasobliwie się wypowiada, nie mając świadomości wagi swoich słów, właśnie ich "znaczenia prawnego". Np. pisze, że ksiądz-kapelan-oficer złamał prawo. Oczywiście nie jest tego w stanie uzasadnić odpowiednimi przepisami. I w zasadzie nic się nie dzieje, chyba że ów ksiądz-kapelan-oficer przeczyta jej wypociny i uzna, że naruszają jego dobra osobiste, że jest to pomówienie. I czyje będzie na wierzchu? (pytanie retoryczne)
Po pierwsze nieznajomość przepisów prawnych nie zwalnia od odpowiedzialności prawnej. Po drugie jestem znana z imienia i nazwiska więc swoje poglądy głoszę jawnie. Po trzecie jestem w stanie ponieść odpowiedzialność w sensie prawnym za to co mówię. Po czwarte byłam zastraszana przez kogoś kto przedstawił się z imienia i nazwiska ze środowiska mniejszości ukraińskiej, odebrała też inne telefony w tej sprawie m.in. z pogróżkami. Po piąte na forum pisałam o tym, że na zdjęciach umieszczonych w internecie i przedstawiających grupę osób stawiających pomnik bez problemu rozpoznałam kapelana. Wiem, że jest kapelanem, gdyż oprowadzałam jego i innych wojskowych księży po Bieszczadach, nawet prywatnie imprezowałam w ich towarzystwie, a ksiądz dziękował mi w imieniu wszystkich kapelanów za próbę obiektywnego przedstawiania powojennej historii. Mimo iż było toczone śledztwo w sprawie nielegalnie postawionego pomnika to nikt do mnie nie wezwał mnie na przesłuchanie. Pogróżki były w 2009 r., w 2011 jestem wzywana na przesłuchanie i na owym przesłuchaniu pada pytanie: czy WZIĘŁABYM udział w zniszczeniu pomnika. Przecież to absurd, mam odpowiadać za coś czego nie zrobiłam, a mogłabym zrobić. Po wtóre dlaczego jest taka dysproporcja w wadze dwóch śledztw. Pierwsze zostało zamknięte, bo nie wykryto sprawcy. Mowa o tajemniczych gościach z Kanady, którzy postawili upamiętnienie moim zdaniem jest kpiną z prawa. Śledztwo w sprawie zniszczenia pomnika musi się toczyć co najmniej dwa lata.
Byłabym szczęśliwa, gdyby kapelan wzniósł sprawę do odpowiednich organów. Mit o nieznanych sprawcach by był rozwiany. Dziwi mnie zachowanie osób zaangażowanych w gloryfikację UPA. Nie mają na tyle odwagi cywilnej aby głosić swoje poglądy, przyznać się do postawienia pomnika? Przecież ponoć uczcili zmarłych. Kto boi się odpowiedzialności za to, że upamiętnił grób? Chyba, że jednak to nie był nagrobek ale pomnik gloryfikujący UPA.