jarek surowiczny pisze:
Jak najbardziej zgadzam się z tym, że strona łemkowska powinna poprzeć swoją argumentację faktami, mało tego - w tym momencie jest to już konieczne, jednak jej oponenci, jak na razie tylko negują jej tezy, nie wysuwając przy tym żadnych kontrargumentów historycznych.
Ależ oponenci przedstawiają kontrargumenty historyczne, począwszy od wykazania nieprawdziwości informacji podawanych w piśmie Zjednoczenia Łemków, gdzie np. napisano że
Cytuj:
"W Wysowej zaś konfederaci ciężko dawali się we znaki miejscowym Łemkom, czego wyrazem były gwałty, uciążliwa i grabieżcza aprowizacja w przeciągu dwóch lat [podkreślenie moje - Z] oraz spalenie cerkwi"
w sytuacji gdy jak wynika z opracowań tematu, konfederaci przebywali w tym regionie realnie przez jakieś 4 miesiące, a owa "uciążliwa" aprowizacja była prowadzona w całym Krakowskim i to przede wszystkim po dworach oraz folwarkach, a więc wśród najbogatszych mieszkańców regionu, ze szlachtą na pierwszym miejscu:
Cytuj:
Na polecenie przywódców konfederackich do obozu miano dostarczyć ludzi, pieniądze i żywność. Świadczenia były bardzo wysokie. Z dóbr szlacheckich z 10 ról miano dać jednego zbrojnego z koniem, wraz z żołdem na kwartał w wysokości 72 zł. Miasta królewskie, duchowne i szlacheckie miały dać z każdego łana (to jest z około 16 ha) po jednym pieszym z karabinem, berdyszem i ładownicą, umundurowanym w niebieską kurtkę z po-pielatymi wyłogami, z takimiż popielatymi pludrami i kamizelką, w kapeluszu i butach, z 2 zł żołdu na każdy tydzień. [...] Z dóbr Ewarysta Kuropatnickiego ściągnięto 30 beczek piwa, 58 korców kaszy, 121 korców mąki, 12 wieprzów, 312 kur, 156 gęsi, 46 1/2 korców jaj, 10 kóp serów, ponad 11 fasek masła, 312 korców owsa. Przeciętnie z każdego folwarku ściągano po 10 beczek piwa, 60 korców owsa, 50 wozów siana, 30 korców mąki, 14 korców kaszy, po 4 woły i wieprze, po 60 kur i 30 gęsi. [...] W maju 1769 roku zwiększono kontyngent ludzi. Z wsi szlacheckich miano dać konnych z płacą za pół roku (tj. po 96 zł) i po 80 zł na broń i mundur. Większe miasta miały dać po 10 pieszych, a mniejsze po 5 pieszych.
Zaś jak chodzi o owo "pacyfikowanie" wsi łemkowskich, to zaczęło do niego dochodzić wtedy, gdy agenci rosyjscy
"zainstalowani na wybitnych stanowiskach cerkwi prawosławnej w Polsce" zaczęli organizować Rusinów do zbrojnego wystąpienia przeciwko konferedatom. A więc była to reakcja w pełni zrozumiała i usprawiedliwiona.
Dowodem tego, iż Rusini byli tego świadomi i nawet akceptowali takie posunięcia, były m.in. zapisy i malowidła jakie niedługo po tych wydarzeniach wykonano
w cerkwi w Izbach (mimo że Pułaski został skazany na karę śmierci i musiał z Polski uciekać).
Był tam
od końca XVIII w. do okresu po 1850 m.in. obraz Kazimierza Pułaskiego na tle obozu konfederatów, jak i relacja o jego cudownym ocaleniu z oblężenia rosyjskiego, a także przechowywany
polski egzemplarz Kazań Skargi. Niczego z tego by tam nie było, gdyby prawda była taka jak głosi dziś Zjednoczenie Łemków.
Dopiero w II połowie XIX w. zaczęła się pojawiać owa (dziś upowszechniana przez Zjednoczenie Łemków) "nowa pamięć historii", która zaczęła przedstawiać Polaków jako krzywdzicieli Rusinów i zaczęto umyślnie zacierać na tym terenie - jak przekonała się w soim czasie najlepsza znawczyni Łemkowszyzny - wszelkie "ślady polskości". Wtedy też usunięto z cerkwi np. ów obraz Pułaskiego itp.
Szczególne znacznie w tym kreowaniu na nowo "pamięci przeszłości" - według moskalofilskiej i proukraińskiej, a także antykatolickiej, wizji - miały powieści Jeronima Anonima, z "Szubienicznym Wierchem" na czele, gdzie właśnie szczyt ten przedstawiany jest jako
"miejsce tracenia nieszczęsnych skazanców" ofiar prześladowań konfederackich. I to zapewne on, będąc w II połowie XIX w. proboszczem w Izbach, usunął z cerkwii dawne pamiątki prawdziwej historii.
Słowem postępowanie Zjednoczenia Łemków podobne byłoby postawie Niemców, którzy by chcieli zakazać upamiętniania w Warszawie Powstania Warszawskiego, bo przecież tylu Niemców tam wtedy zginęło...
Dziwi mnie więc to że dla Pana nie zrozumiałe są wypowiedzi typu:
Cytuj:
Antoni Bara nie wyklucza jednak, że konfederaci zabili na tym terenie Rusinów. - Jak jest wojna, to ludzie giną, a np. zdrajców czy donosicieli się karze - mówi.
Bo przecież trudno było przypuszczać komukolwiek, że nastąpi taki atak ze strony Zjednoczenia Łemków. I trudno bronić się przed niesprecyzowanymi zarzutami, niepopartymi żadnymi dowodami.
Czy chcąc upamiętnić bohatera konspiracji II wojny światowej Witolda Pileckiego, byłby Pan przygotowany na atak ze strony Niemców, że nie wolno go tak czcić, bo przecież on w czasie z ucieczki z obozy w Auschwitz pobił/zabił jakiegoś SS-mana? A Pan nawet nie wie czy takie wydarzenie w ogóle miało miejsce. Ale przecież nawet gdyby coś takiego było, to przecież okoliczności wojenne w pełni to usprawiedliwiały.
Tak samo tutaj. Być może jacyś Rusini zostali powieszeni, ale jeśli do tego doszło, to na pewno było to w pełni zasadne i było najpewniej wynikiem występowania przez nich przeciwko RP, której byli mieszkańcami i obywatelami.
Konfederaci nie mogliby bezpostawnie ukarać w ten sposób kogoś z miejscowej ludności, także dlatego, że w ten sposób podcinaliby gałęz na której siedzili - stworzyliby sobie nowych wrogów, którzy łatwo mogliby doprowadzić do ich obozów wrogie wojska.
Warto też pamiętać że ok. 2/3 składu konfederackich oddziałów stanowili chłopi, w tym górale, także rusińscy...