uruloki pisze:
Człowieku - i reszto forumowiczów - zrozumcież wreszcie że jeśli SAMI ludzie nie poczują wewnętrznego obowiązku opieki nad cmentarzami z okresu I wojny światowej to one po prostu znikną ze świadomości. Co z tego że będą być może utrzymywane jeśli nikt ich nie będzie odwiedzał. Większość ludzi już dziś zwraca na nie tyle uwagi co na inne elementy krajobrazu np. słupki kilometrowe przy drogach. Rzecz nie polega na tym by wywalać kasę na profesjonalne firmy sprzątająco - utrzymujące ale na tym by zatrudnianie takich firm nie było poptrzebne. Aby ludzie zaczęli dbać o te cmentarze jak o coś "własnego" tak jak nieraz dbają o kapliczki we własnych miejscowościach. Rzecz w tym żeby było widać na cmentarzu przed 1 listopada dzieci z pobliskiej szkoły z nauczycielem historii grabiące liście a nie miejscowego chronicznie bezrobotnego żulika który wykasza cmentarz racząc się tanim winem i jest opłacany z programu konserwator. Jeśli się nie postawi na społeczeństwo obywatelskie a w szczególności na młodzież - czarno tą opiekę widzę.
Zupełnie niepotrzebny sarkazm.
Sformułowanie „full serwis” może odebrałeś jako afirmację tego działania.
Co jest złego w tym, że gmina potrafi zabezpieczyć środki na bieżące utrzymanie cmentarzy?
Sam pisałeś, że nie są ci wiadome uwarunkowania organizacyjno-prawne, które pozwalałyby na odpowiednią pieczę nad tymi miejscami.
Cmentarz Rakowicki moim zdaniem wymaga jednak permanentnej troski, nie ograniczającej się do akcji przedlistopadowej.
Kiedyś oddano miejsca pochówku żołnierzy ludziom w jakiś sposób spokrewnionym, no i w niektórych przypadkach doszło do niegodziwości.
Tak się złożyło, że byłem na tym cmentarzu - odwiedzający mogiły swoich bliskich pamiętają o grobach żołnierskich.
Nic nie stoi na przeszkodzie żebyś zapalił znicza czy położył kwiaty.
Doskonale rozumiem pragnienie przemodelowania świadomości społecznej mającej na celu uwrażliwienie młodego pokolenia na sprawę ochrony cmentarzy wojskowych.
Moim zdaniem, aby osiągnąć jakiś sukces wychowawczy trzeba zaciekawić młode pokolenie historią. To rola domu, szkoły, organizacji społecznych.
Ja miałem takie szczęście, że poznałem osobę pełną pasji, determinacji do zmiany zastanego stanu rzeczy.
To pozwoliło mi już na indywidualne dociekanie i rozwijanie zainteresowania.
Czasy wymuszanych czynów społecznych już się skończyły.
To musi wyjść od człowieka samoczynnie.
P.S.
Artykuły w listopadowych czasopismach:
- Piotr Orman „Wielka Wojna na Jurze- to, co pozostało” (Odkrywca)
To już druga część poświęcona wydarzeniom, jakie miały miejsce podczas walk na Jurze Krakowsko –Częstochowskiej w czasie I wojny światowej ( miejsca walk, formacje wojskowe, pochówki, cmentarze wojskowe)
Artykuł ten jest kontynuacją wcześniejszej publikacji.
- Andrzej Osiński ”Cmentarze Hansa Mayra w Stróżówce” (Spotkania z zabytkami)
Tekst o jednym z czołowych projektantów cmentarzy wojskowych, symbolice, jakie przedstawiają a nade wszystko o remontach sześciu cmentarzy w wymienionej w tytule miejscowości.
Kiedyś oglądałem te cmentarze i po przeczytaniu tego artykułu czuję się oszukanym...
Autor bez pardonu obnaża błędy i przeinaczenia, jakie powstały w czasie remontów.
Osiński pisze o zniekształceniu zabytkowej struktury, niedociągnięciach lekceważących pierwotny zamysł projektanta a co najgorsze obrazę godności pochowanych.
Od siebie:
Warto jednak na etapie przygotowawczym postarać się, aby nie dochodziło to późniejszych działań stojących jawnie w sprzeczności z ideą, jaka przyświecała budowniczym.
Tu potrzeba szerokiego frontu ludzi znających się na rzeczy, także organizacji społecznych.
Pozdrawiam