Nikifor nie tyle jest promowany (nieudolnie) przez Krynicę, co Krynica jest promowana przez Nikifora.
Zorganizowano wiele dziesiątek wystaw jego twórczości w kraju i za granicą, poświęcono mu bez mała setkę publikacji w kilkunastu językach, nakręcono kilka filmów dokumentalnych, pisali o nim wiersze wybitni poeci, jak Herbert, Harasymowicz i kilku innych. Został nawet przyjęty do Związku Polskich Artystów Plastyków, jako członek honorowy. Z malarzem-samoukiem nie zawahali się wystawiać swoich prac artyści tej miary, co Jerzy Nowosielski, Tadeusz Brzozowski, Jan Lebenstein i inni. Jego twórczości poświęcona była indywidualna (!) wystawa w warszawskiej „Zachęcie" w 1967 r.
Dziwię się panu Rybie, że wstydzi się jednego z najsławniejszych, o ile nie najsławniejszego, mieszkańca Krynicy.
Rzecz dziwna - historia zatoczyła koło.
W latach 60-tych ówczesnej władzy (niektórzy powiedzą: komunistycznej) bardzo zależało na wypromowaniu twórczości malarza-prymitywisty. Niestety, historia jego narodzin, brak ojca i późniejsze życie w nędzy nijak się miało do "wielkiego artysty". Ale także, a może przede wszystkim to, że był Łemkiem. W związku z tym „z góry” przyszedł nakaz mistyfikacji danych malarza. Sprawę sfałszowania aktu urodzenia podjął Sąd Rejonowy w Muszynie, według którego Nikifor otrzymał nowe nazwisko (Nikifor Krynicki), nową datę urodzin (1.01.1895) i nowych rodziców (Jana i Ksenię Krynicką). Nikifor nie próbował nawet tego kwestionować, gdyż nie chciał być po raz wtóry wypędzany z Krynicy. Nikifor Krynicki.
Pierwszego wygnania Nikifor doświadczył w 1947 r,. kiedy jako przedstawiciel mniejszości łemkowskiej w ramach "Akcji Wisła” został zmuszony do opuszczenia ukochanego miasta na kilka miesięcy.
Później był przeganiany z Krynicy jeszcze kilkakrotnie.
Działalność pana Ryby i jemu podobnych, to kolejne, symboliczne przegnanie Netyfora.
Dwie uwagi:
-decyzją Sądu Rejonowego w Muszynie postanowienie z 1962 r. o nadaniu Nikiforowi nazwiska Krynicki, zostało w 2003 r. unieważnione;
- ile reprodukcji (to pytanie retoryczne do pana Ryby) wisi w budynku Urzędu Miasta Krynicy? Byłem, widziałem...
P.S. A panowie z klubu curlingowego albo właściciele ArtHotelu to się powinni spalić ze wstydu i na wyprzódki nazwy zmieniać.