Lucyna pisze:
@ Czabryk
Przewodnicy i książki to temat rzeka. Przede wszystkim środowisko jest bardzo zróżnicowane pod tym względem. Są wśród nas i miłośnicy książek. Nieliczni, bo nieliczni ale są. Bardzo dużo osób posiada te kilkanaście książek z kanonu, kupują tylko te, które są im niezbędne. Najliczniejsza grupa korzysta z brewiarza (tak w naszym środowisku nazywane są przewodniki Rewasza, szczególnie ten poświęcony Bieszczadom) i ze stron internetowych. Niestety, to ostatnie podejście przeważa, czasami aż głupio słuchać uwag Kolegów na niektóre tematy.
Niegdyś pewnym usprawiedliwieniem był brak ciekawych publikacji, obecnie na rynku pojawia się ich tak dużo, że każdy z nas może bez problemu zasilać swój księgozbiór. Pewnym mankamentem są ceny, tegoroczny budżet przeznaczony na książki wydałam na przełomie maja i czerwca, a z listy zakupów na której znajdowały się "świeżynki" niewiele ubyło. Potem kupowałam już pojedyncze książki. Jest bardzo dużo publikacji bezpłatnych. Do niektórych bardzo łatwo przewodnikom dotrzeć. Bardzo dużo wydaje Pro Carpathia i to jakich. Stary Zakapior i ja non stop o nich piszemy. Szefowie Stowarzyszenia są naprawdę pod tym względem uczynni i jeżeli założenia projektu to przewidują to bez problemu przewodnikom darowują książki i mapy. Bardzo dobrze pod tym względem "współpracuje" mi się z Informacją Turystyczną w Rymanowie Zdroju (współpraca polega na tym, że oni wydają, a ja je otrzymuję i czasami o nich piszę.)
Rzadko na terenie Podkarpacia spotykam się z nieżyczliwością, jeżeli ona już występuje to jej podłoża należy szukać w konkurencji, zwykłej zawiści i skierowane jest to tylko w moim kierunku.
Jeżeli chodzi o etnografię to zupełnie tego nie rozumiem. Książki wydawane przez sanocki skansen są dostępne w kasie i bardzo tanie, od 1 zł wzwyż, podobnie w sanockim muzeum historycznym. W tym wypadku to chcieć to móc.
Mam wyjątkowe szczęście współpracować z Kolegami Przewodnikami (większość) miłośnikami książek i innych wydawnictw. Doszło to tego, że "żebrzemy" też i dla Kolegów więc nasze księgozbiorki pęcznieją. Ostatnio z Rymanowa Zdroju dostałam 10 drukowanych przewodników dla nas - przewodników i dla osób pracujących z turystami np. zarządzających ośrodkami np. Unitrą w Polańczyku (też miłośnik książek) i właścicieli np. Za Potokiem w Solinie.
Ten post rozumiem, że kierujesz tak bardziej do swoich współbraci po fachu. W poruszanej tu kwestii jest bez większego znaczenia czy są miłośnikami książek, ile ich mają, które kupują czy nie kupują. Z racji sprawowanej profesji minimum wiedzy o obsługiwanym terenie winni posiadać.
Dolinianie z Doliny! no jasne, przecież to tak jakoś właśnie na linii Gorlice – Uście. Ale ja pójdę jeszcze dalej, boć przecież łemkowskie wioski usytuowane są w dolinach, no toż oczywista, że Łemkowie to Dolinianie. Ale dlaczego zatrzymano się na tej linii??? Ja bym pociągnęła tych Dolinian do Szczawnicy, do Osturni