Prawdę powiedziawszy dość długo dojrzewałam do tego aby odkryć kulturę ludową. Nie roszczę sobie pretensji do wiedzy w tym temacie ale coś tam słyszałam, coś przeczytałam, czegoś z innych źródeł dowiedziałam się. Na Łemkowszczyźnie, na Bojkowszczyźnie przetrwały do połowy XX w. pewne pogańskie zwyczaje. Najlepszy dowód na to to pochówki wampiryczne, które były charakterystyczne dla naszego regionu. Wiara w upirze była na styku Bieszczadów i Beskidu Niskiego silna, szczególnie w Jaworniku. Kiedyś na rzecz rozmowy prowadzonej na forum historycy org przeszukałam dostępne mi publikacje. Znalazłam dość dużo informacji na ten temat, polecam dwa artykuły: "Zwyczaje pogrzebowe doliny Osławy, Osławicy i Kalniczki" "Materiały Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku nr 35" Sanok 2001 i Piotra Kotowicza "Wampir" z ulicy Zamkowej 20 w Sanoku" zawarty w "Roczniku Sanockim".
W 10 tomie "Rocznika Sanockiego" ukazał się niezmiernie interesujący artykuł, prawdziwa merytoryczna perełka, Piotra Kotowicza archeologa z sanockiego muzeum historycznego pt. "Wampir" z ulicy Zamkowej 20 w Sanoku". W latach 1987-1988 poniżej prawosławnej cerkwi nw Sanoku przeprowadzono ratownicze badania archeologiczne na dawnym cmentarzysku. Znaleziono tu 40 zniszczonych pochówków, w tym 1 specyficzny. Najprawdopodobniej pochowany tu człowiek spoczywał na skraju cmentarza wśród starszych szczątków, nie było tu klasycznych jam grobowych i trumien. Nie był to kompletny szkielet, brakowało obu kości strzałkowych i skokowych, stóp,kości prawej ręki i dłoni, a głowa znajdowała się między nogami. Nie wiadomo kiedy został pochowany ten człowiek noszący cechy obu płci, nie znaleziono przy nim żadnego wyposażenia. Była to istota młoda, przed 25 rokiem życia. Jest to najprawdpodobniej pochówek antywampiryczny. I tu zaczynają się same smaczki, gdyż Autor podaje wiele informacji dotyczących tego rodzaju pochówków, w tym dane o innych grobach, charakteryzuje je, mówi o podobnych z wyglądu pochówkach skazańców. Mnie zaciekawiły najbardziej wiadomości dotyczące wiary w wampiry, cymes i to dobrze udokumentowany. Do tych wspaniałości Autor dołączył Aneks w którym umieścił źródłowe informacje (fragmenty tekstów) o wszystkich znanych sobie obyczajach wampirycznych na naszym terenie.
Tak pisał Kolberg (…) W upiory lud górski wierzy mocno; i tak we wsi Jaworniku nad Osławicą nie ma jednego człowieka pochowanego na cmentarzu, który by nie miał wbitego w głowę ćwieka lub uciętej, i u nóg położonej, głowy (…). Aby zapobiec wędrówkom pośmiertnym upiora, obwijają zmarłemu szyję młodym pędem głogu, a w serce wbijają gwóźdź z brony lub 3 żelazne ćwieki. Dla odwrócenia Złego ucinają też głowę i kładą twarzą na spód, w nogach (…). Przed pogrzebem kładą w usta łyżkę maku albo pełny pysk lub półkwartek, w tym celu, aby z grobu nie wstał. Sądzą bowiem, że podniósłszy się z trumny, nim dojdzie do domu, powinien on wszystkie te ziarenka maku w ustach zliczyć, zrachować, czemu nie podoła prędko, wiec kur zapieje tymczasem i upirz do grobu wracać musi (…)”. J. Fałkowski, B.Pasznycki. Tak piszą w pracach etnograficznych "Na pograniczu łemkowsko-bojkowskim zarysie etnograficznym" Ruthenus Krosno 2009 (reprint) str. 79 "Jeżeli zmarły (a)jest upiorem, sypią przez całą drogę mak, bo boją się,żeby nie chodził po śmierci. Z tych samych powodów wbijają też ząb brony do głowy (Tyrawa W.). Cyganie, aby uchronić się przed chodzeniem nieboszczyka, zabijają mu ząb brony do głowy albo kładą pod język dwie szpilki, a przez całą drogę sypia mak (Prełuki). W Wisłoku D. wierzą, że w celu ochrony przed chodzeniem nieboszczyka trzeba mu za obszywku i za pazuchę wsadzić nasionka (swerbynzynu) z owoców dzikiej róży." Fragment artykułu z lat 60. XIX w, który ukazał się w "Wędrowcu", przedruk z "Płaju" ADNAW "Zabobony, pieśni i obrzędy ludu mieszkającego u źródeł Sanu i Dniestru" "Płaj 32" str. 112-113 "Jeżeli żadne zaklęcia ani modły pomódz nie mogą, a upiór dalej wojuje, natenczas zbierają się najstarsi gazdowie w nocy, odkopują grób upiora, kładą mu sierp na piersi, guzy do sieraka w usta, przez co traci moc swoją, a gdy i to nie pomaga, to ucinają głowę trupa, kładą ją w jego nogi, a krew, co się wysącza, zbierają i namazują nią wrota przy wjeździe do wsi i domów, a czasami i piją (?) tę krew z wódką,dla odstręczenia od siebie upiorów."
"Śladami Łemków" Wydawnictwo PTTK "Kraj" Warszawa 1990 str. 88 "[...]Upiorami pozostawali po śmierci ludzie, mający "dwie dusze". Jedna z nich została ochrzczona i ta po śmierci szła spokojnie w zaświaty, natomiast druga, nie ochrzczona, pozostawała we zwłokach i powodowała, że nieboszczyk wychodził z grobu i zachowywał się jak żywy człowiek [...] str.89 tamże "Bacza" posługując się swoimi magicznymi sposobami, wyszukiwał na cmentarzu grób, z którego "wychodził" nieboszczyk, następnie odkopywał trumnę, wydobywał zwłoki, odwracał je plecami do góry i przybijał do zimie osikowymi kołkami lub żelaznymi zębami od bron. Należało jeszcze odciąć nieboszczykowi głowę, włożyć ją między nogi, przykryć kolczastymi gałęziami i po zasypaniu ziemią przywalić grób kamieniami. W ubiegłym stuleciu tego rodzaju pogrzeby były bardzo często wykonywane, ponieważ w czasie powtarzających się nawrotów cholery sprowadzanie zarazy Łemkowie przypisywali włóczącym się po nocach nieboszczykom."
Ossendowski "Karpaty i Podkarpacie" rozdział "Bojki" str. 166 "Przed snem najbliższa rodzina ze strachem wpatrując się w ciemne kąty izby szeptać będzie modlitwę, która w ich istach brzmi jak zaklęcie:" Jahnyłyki -stereżnyki! Stereżyt moju duszku z wieczera do piwnoczy, wid piwnoczy do kohuta, wid kohuta do rana, na wiki wikow. Amiń". Ich pobratymcy znad Dźwiny - tak układają tę modlitwę-zaklęcie "Czarny czy biały, niebieski czy piekielny duchu, strzeż moją duszę z wieczora do północy, od pólnocy do pierwszych kogutów, od pierwszych kogutów do słońca, na wieki wieków!". To samo brzmienie ta sama treść. Dodatki i zmiany powstały pod wpływem wyższej kultury"
|