Sercu bliski Beskid Niski

Forum portalu www.beskid-niski.pl
Dzisiaj jest 19-04-2024 00:51

Strefa czasowa UTC+01:00




Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 14 ] 
Autor Wiadomość
Post: 11-08-2009 14:29 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17-09-2007 20:06
Posty: 365
Lokalizacja: Gorlice
Wędrując po BN, Bieszczadach, zastanawiam się dość często nad tym jaki był prawdziwy, nie mityczny, stosunek mieszkających tam onegdaj ludzi do tego co widzieli wokół. Czy w jakiś szczególny dla siebie sposób kochali te góry, czy tylko byli tam z pewnej konieczności i na dobrą sprawę wcale ich nie zauważali, tak jak my dziś często zauważamy? Czy gnało ich w te tereny coś więcej poza możliwością wypasu i w miarę spokojnego oraz bezpiecznego życia wśród swoich? Czy czuli się tu lepiej niż gdzie indziej, czy też może często przeklinali swój los skazujący ich na życie w takich surowych warunkach, daleko od cywilizacji( jaka by ona nie była), daleko od innych skupisk ludzkich i innego życia? No i kolejne pytanie: Jaki wpływ miały na nich, na ich psychikę, postrzeganie świata, rozumienie życia, czy nawet religijność, te widoki, ten klimat?
Wydaje mi się bowiem, że byli to i są nadal ludzie nieco inni od nas, choć my też jesteśmy Słowianami o duszy dość romantycznej.
Przyznam, nie znam specjalnie literatury łemkowskiej, ale w ich muzyce daje się słyszeć jakąś tęsknotę( za czym?), a zarazem radość i dumę chyba. Bo przecież nie mogło chyba być dla nich bez znaczenia to co widzieli, gdy bladym świtem wstawali i ich oczy, ich wszystkie zmysły "atakowały" te owiane mgłą szczyty górek, te szumiące lasy i ciche potoki, to słońce przebijające się przez wierzchołki drzew, zapach, w końcu te białe od śniegu i cudownie ciche obszary wokół, gdzie nie spojrzysz. A może to był po prostu, zwyczajnie, ich dom i kochali go tylko za to że jest ich, a nie za to wcale jak wygląda?
Dla nas lubiących, czy wręcz kochających te tereny, jest tam coś, coś nieuchwytnego, a zarazem przecież takiego oczywistego. Ale my, to my, ludzie na codzień zewsząd atakowani cywilizacją, betonem, plastikiem, zgiełkiem, natłokiem informacji itd, zmęczeni tym wszystkim, szukający tam ukojenia. A oni?

_________________
jak biec do końca potem odpoczniesz
cudne manowce, cudne manowce


Na górę
Post: 11-08-2009 15:25 
Offline
Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18-09-2004 19:47
Posty: 2028
Lokalizacja: Rabka
Przejedż sie w dowolny niekomercyjny rejon polskich gór i zapytaj rolnika uprawiającego pole, albo dziewczyny pasącej krowy, czy kocha swoje góry. Zakład, że większość nie zrozumie o co Ci chodzi?
(a dziewczna może nawet się zarumieni :oops: )


Tak chyba jest, że ta miłość i tęsknota, to jest za czymś utraconym, mityczną ojcowizną. To element etosu. U Łemków potęguje te odczucia sposób w jaki musieli się rozstawać ze swoimi domami.

_________________
"Nasze piwo jest zdrowe".
Browar Grybow.


Na górę
Post: 11-08-2009 20:36 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17-09-2007 20:06
Posty: 365
Lokalizacja: Gorlice
No właśnie. Też tak myślę. To my dziś tylko mamy do tych gór stosunek taki, jaki mamy. Ci, którzy w nich żyli na codzień, zmagali się, i pewnie ich nawet często nienawidzli. Kiedyś, dawno już dość, pewien młody człowiek, którego spotkałem na przystanku w Przsłupiu(w Bieszczadach) powiedział mi" wyjeżdżam z tego zadupia i obym tu już nigdy nie wrócił" No właśnie.

_________________
jak biec do końca potem odpoczniesz

cudne manowce, cudne manowce


Na górę
Post: 11-08-2009 22:14 
Offline

Rejestracja: 21-05-2009 16:20
Posty: 50
Nie wiem jak Łemkowie...Ja mieszkam w górach, moi przodkowie mieszkali w górach i zajmowali się m.in. rolnictwem.
I nie twierdzę że mieszkam na zadupiu a i troche świata zjeżdziłem.
Jak mam wolną chwilę - to w góry i najczęściej w swoje.
pozdrawiam


Na górę
Post: 11-08-2009 22:24 
Offline

Rejestracja: 21-05-2009 16:20
Posty: 50
HM (powiedział)
albo dziewczyny pasącej krowy, czy kocha swoje góry

Powiedz gdzie takie dziewczyny spotykasz? :wink:

PS.Znam mnóstwo 'tubylców' którzy kochają swoje góry i ani myślą się z nich wyprowadzać..


Na górę
Post: 12-08-2009 08:16 
Offline

Rejestracja: 18-01-2006 14:49
Posty: 241
Lokalizacja: z Polskiego BN
ja też się wychowałem w wiosce pod Gorlicami i przyznaje się bez bicia że dopiero gdy się przeniosłem do betonowego i płaskiego Krakowa poczułem różnicę i zrozumiałem w jak pięknym miejscu spędziłem dzieciństwo i najmłodsze lata. Wcześniej to do mnie zupełnie nie docierało i wydaje mi się że nie jestem wyjątkiem.

_________________
uhhh same Lwy i Tygrysy


Na górę
Post: 12-08-2009 22:19 
Offline

Rejestracja: 10-04-2006 23:15
Posty: 90
Lokalizacja: z łąk malowanych zbożem rozmaitem
Mieszkam "prawie" w Beskidzie, mam rodzinę, na Śląsku, Pomorzu i Wielkopolsce, którą regularnie odwiedzam i muszę to powiedzieć, po 3-4 dniach tam, tęsknię do tych pagórków i chcę wracać. Rozumiem, co czuje góral zesłany na niziny, tego nie można opisać, chcę być tutaj z powrotem. Nie wiem co to jest, ale długo nie wytrzymam, wracam, mijam Pilzno, i zaczynam "żyć", znowu jestem u siebie i już wiem, że tak będzie zawsze. Tu jest to coś, czego nigdy się nie wyrzeknę i myślę, że Łemkowie czuli to samo, czy to jest miłość .... nie wiem ale to jest to " coś".

_________________
Co dajesz to wraca, wielokroć większe.....


Na górę
Post: 13-08-2009 11:54 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18-06-2008 18:32
Posty: 279
Lokalizacja: z niebieskiej polany
Tak pięknie ze sobą rozmawiacie, że dołączę do Was na chwilę. Ja jestem trochę stąd i trochę spoza...
Moja mam pochodziła z łemkowsko- polskiej rodziny, tata był Polakiem lecz nie pochodził z Beskidu. Rodzice osiedlili się tutaj po wojnie, bardziej z przypadku, niż z świadomego wyboru.

Czy ludzie zamieszkujacy te urokliwe miejsca, dostrzegali urodę tych terenów ?

Nie sadzę, żeby nie, ale także nie byli nią tak zafascynowani, jakbyśmy sobie to dzisiaj życzyli i wyobrażali.
Z moich obserwacji wynika, ze bardziej pochłaniały tych ludzi zwykłe, codzienne sprawy, skoncentrowane wokół nielekkiej pracy na niewielkich (10-20 h) gospodarstwach , oraz relacje rodzinne i pozarodzinne.

A te relacje rodzinne i sasiedzkie, choć może nie wrogie, nie zawsze były najlepsze i radosne.
Np, młoda, zamężna kobieta wchodząca do domu małżonka i do zastanych tam zwyczajów i wymogów świekry... nie zawsze zastawała przyjazny dla siebie klimat. Jeśli umiała się podporządkować i przetrzymać
z godnością i odwagą wszystko, co stawało się jej udziałem - stawała się pełnoprawnym członkiem takiej patriarchalnej rodziny. Jeśli nie - jej los był nie do pozazdroszczenia....

Mężczyzna w rodzinie był decydentem, cenzorem i nadzorcą. Status rodziny - wyznaczało posiadanie.
Mieć -oznaczało - być. W religii i obyczajowości , obowiązywał surowy kodeks etyczny.
Jeśli przekroczyło się ustalone normy, to ..... dlatego raczej nikt, tych ustalonych zasad z reguły nie przekraczał, nie opłacało się.

Myślę, że ludzie byli przez to, bardziej otwarci i czytelni... a co za tym idzie, pewnie bardziej szczęśliwi.

Wrażliwość mieszkańców tych okolic przejawiała się w tęsknych pieśniach, prościutkich, nieskomplikowanych wierszach i równie prostych i nieskomplikowanych wytworach plastycznych, czy snycerskich.

Kiedyś pisałam o tym w zaowalowanej formie, ale teraz opowiem wprost.

To było późne słoneczne popołudnie. Środek lata. Miałam może osiem, dziesięć lat.
Łąka przez, którą szłam, była barwna i nasłonecznina. Czułam na twarzy te słoneczne promienie i lekki podmuch wiatru ..... i nagle stałam się tą łąką, tymi drzewami, tą przestrzenią i.... rozpłynęłam się w tej przestrzeni zupełnie... stałam się wszystkim naraz.
Nie wiem jak długo to trwało, ale nigdy więcej już w życiu nie byłam tak szczęśliwa jak w tamtej chwili.

Dotknęłam czegoś, co odnalazłam w opracowaniach naukowców dotyczących religii wschodu...

Dlaczego o tym napisałam ? ... Nie wiem. Może po prostu dlatego, że akurat w tym wątku, rozmawiamy ze sobą naprawdę....

_________________
"Jesteśmy ulepieni z gliny
ale także z gwiazd i mitów"


Na górę
Post: 14-08-2009 23:27 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17-09-2007 20:06
Posty: 365
Lokalizacja: Gorlice
Nie wiem, ale chyba, Słowianko, trafiłaś w dychę. Znaczy, odpowiedziałaś na moje pytanie wyczerpująco. Tak coś po prostu czuję :D Oni żyli w tych górach, my częściej lub rzadziej je odwiedzamy. Tu musi być zwyczajnie różnica, spora różnica w naszym do tych gór stosunku. Coś jednak w tych Łemkach jest takiego innego, coś chyba jest, widzi mi się. Ale czy to coś , to sprawka gór i tego "coś" co z kolei w w tych pagórkach i dolinach jest? Może w jakiejś części tak?! A może mi się tak tylko zdaje, bo chcę ich widzieć jako odrębną nację, taką specyficzną beskidzką nację?! Tu żyli i to wszystko, nie należy robić może z tego wielkiego halo. Ot po prostu zwyczajni ludzie. Jedni bardziej, inni mniej lubili te miejsca i tyle.

_________________
jak biec do końca potem odpoczniesz

cudne manowce, cudne manowce


Na górę
Post: 15-08-2009 14:40 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27-11-2006 16:10
Posty: 232
Lokalizacja: jasło
Dokładnie , jak w każdej społeczności - znajdziemy takich którzy więcej widzą i czują a nawet potrafią to utrwalić na płótnie , papierze czy innym medium , żyjąc pośród tych którzy w codziennej szarości nie widzą nic szczególnego .


Na górę
Post: 20-12-2009 16:33 
Offline

Rejestracja: 24-11-2006 19:28
Posty: 138
Słowianko, ale pięknie napisałaś!

Myślę tak, nawet jeżeli ludzie na co dzień nie zachwycają się swoim otoczeniem, a nawet czasem klną je "w żywy kamień", spróbuj ich z niego wyrwać i przenieść. Do końca życia będą za nim tęsknić. Oczywiście z różnych powodów, ale do pięknych okolic tęskni się intensywniej

lis


Na górę
Post: 26-12-2009 22:53 
Offline

Rejestracja: 05-11-2009 20:41
Posty: 319
Lokalizacja: Radom
Słowianka pisze:
Wrażliwość mieszkańców tych okolic przejawiała się w tęsknych pieśniach, prościutkich, nieskomplikowanych wierszach i równie prostych i nieskomplikowanych wytworach plastycznych, czy snycerskich.


Tak to wrażliwość ukształtowana w dzieciństwie decyduję o przywiązaniu do konkretnego miejsca na ziemi.Te pierwsze odruchy i nauki uśmiechu, mówienia, nazywania, rozumienia czy patrzenia według mnie stanowią podstawowy budulec wrażliwości . W późniejszym wieku są tylko korekty i udoskonalanie wrażliwości, ale ta podstawa czyli grunt są zawsze potrzebne choćby po to żeby zrozumieć innych i samego siebie. Może się trochę zanurzyłem, ale chciałbym jeszcze powiedzieć,że ta wrażliwość przejawiająca się w twórczości też zwykle odnosi się do rodzinnych stron a jest jeszcze bardziej wyraźna gdy jest realizowana "na obcym gruncie". Tak więc ludzie na BN nie byli nigdy i nie są inni nie stanowią odrębności nie mają innych wrażliwości oni się po prostu na BN urodzili i są dokładnie tacy jak my gdzie indziej urodzeni.


Na górę
Post: 30-06-2010 11:37 
Offline

Rejestracja: 14-06-2010 07:29
Posty: 7
Piekny jest Beskid,tylko ze ten w ktorym mieszkali Lemkowie to nie dzisiejsze pustkowia.
Opuszczone doliny,dzikie laki.
Zycie bylo trudne,praca ciezka.Kto mogl uciekal stad daleko.Szukal sobie zajec w metropoliach po obu stronach Karpat,a ulubionym miastem emigracji (poza Lwowem) z Karpat (Lemkow,Huculow) byla za czasow CK Praga!
Potem nastepowalo sprzezenie zwrotne i teskonota za rajem utraconym.
Zet


Na górę
Post: 30-06-2010 19:19 
Offline
Moderator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 14-10-2005 15:43
Posty: 1693
Lokalizacja: Biecz
zet pisze:
a ulubionym miastem emigracji (poza Lwowem) z Karpat (Lemkow,Huculow) byla za czasow CK Praga!


mnie się zda, że chyba jednak Pittsburgh :)

_________________
Na cmentarzu czujesz, że żyjesz
http://www.youtube.com/watch?v=dbP1e4Sw ... re=related


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 14 ] 

Strefa czasowa UTC+01:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 25 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza Zespół Olympus.pl