Na watrze w górach bywam od kilkunastu lat i z przykrością patrzę jak obecni organizatorzy dążą do autodestrukcji tej wspaniałej niegdyś imprezy. Po raz pierwszy w życiu, mając okazje nie wybieram się na samą watrę, a jedynie w rodzinne strony moich dziadków. Dlaczego? Ponieważ jako osoba posługująca się na co dzień językiem łemkowskim, znająca swoją historie i kulturę, czuję się tam coraz bardziej obco. Jestem otwarty na inne kultury, ale już nie mogę patrzeć na młodzieńców z "oseldciami", badź też wszelkiej maści symbolami UPA\OUN, którzy zapytani na ulicach Szczecina, czy Koszalina o swe pochodzenie mówią: Ja nie, to moja babka kiedyś była Ukrainką". Jak tak dalej pójdzie to tradycyjne spotkanie przy ognisku przeistoczy się w zbiór komercyjnego motłochu i garstkę ludzi z nostalgią wspominających dawne watry.
A żal serce ściska !!!!!!!!!!!!!!
|