Dzięki Jarku za poprawienie. Nie odliczyłem dzieci nie mających głosów i tych wszystkich, hmm, którzy zostali tego prawa pozbawieni
Wiem, że to nie były wybory, lecz referendum, wiem jakie to ma znaczenie i wiem, HM, na czym polega demokracja (i tzw. "większość" z zainteresowanych) . Chcę jedynie wskazać na manipulowanie pojęciami przez zapewne nie mniej demokratyczne media (google -Bielanka). Tytuł "Jednym głosem za cyrylicą" ktoś niezaznajomiony z tematem odczyta zapewne jako "w tej wsi wszyscy jednogłośnie są za przyjęciem starej nazwy". Więc problemu nie ma, prawda?
Przypomina to dawne czasy, gdy w w zawodach startowało 2 zawodników, jeden z USA, drugi z Rosji. Rosjanin przegrał. I co pisała propaganda? "Rosjanie zajęli doskonałą drugą pozycję, Amerykanin był przedostatni". To tyle w kwestii "demokratycznego mieszania".
Osobiście wolny jestem od jakichkolwiek pretensji przeszło-historyczno-nacjonalistycznych. Uważam, że wszystkie krzywdy narodów (starsznie patetycznie to brzmi) powinny być ujawnione w sposób prosty i odkreślone grubą kreską. Mnie żaden Ukrainiec nie zrobił nic złego, choć moich dziadków wypędzili i historię rodziny zamienili w tragedię, Niemiec nie nadepnął mi na odcisk, a inny uratował mojego dziadka profesora liceum we Lwowie przed wysyłką na Sybir lub rozsztrzelaniem. Za to inni zakatowali w obozie dziadków ze strony ojca. Tak się historia plotła, a ja chcę mieć przyjaciół wsród sąsiadów na wschodzie i zachodzie. Chcę ich odwiedzać, gościć u siebie, chcę by moje dzieci nie musiły nosić brzemienia historii.
Jestem za różnorodnością, taką niezorientowaną w przestrzeni i czasie, o jakiej kiedyś pisał Szymon. Jestem za podwójnymi nazwami i uważam, że może to być interesujące dla tych, którzy lubią poznawać naszą Polskę, taką trochę mniej znaną...
Przypomniała mi się ostatnia wizyta u p. Goczów w Zyndranowej. Trochę zamarudziliśmy na szlaku i dotarliśmy zbyt późno, po zamknięciu muzeum. Gospodyni specjalnie wyszła, pokazała nam chyże wewnątrz. Wtedy pojawli się turyści - oszołomy. Od wejścia zaczęli krzyczeć dlaczego na podwórku znajduje się pomnik postawiony przez Łemków, tablice czczące ofiary akcji W., a nie ma pomnika "Wysiedlonym Polakom na Wołyniu"... I wiecie co odpowiedziała Łemkini: "Może pan taki pomnik ufundować i postawić go na swojej działce, którą kupi pan np. na przeciwko. Nie będę miała nic przeciw, ale my jesteśmy Łemkami"...