Jeszcze jeden fragment rozmowy z śp. abp. Ignacym Tokarczukiem M. Krzysztofiński: Jak wyglądały relacje Księdza Arcybiskupa z dwoma innymi biskupami, a wcześniej profesorami ze Lwowa, czyli bp. Janem Nowickim i bp. Janem Stepą? Abp. Tokarczuk: Ksiądz Nowicki to był profesor prawa w Seminarium Duchownym we Lwowie w czasie wojny. Został nawet wybrany rektorem KUL-u, ale nie uzyskał zatwierdzenia przez komunistyczne władze. Dobry prawnik, dobrze wykładał. Taki męski typ. Na moich prymicjach biskupich cieszył się, że diecezja - dotąd martwa- odżyła. Potem jak pewne pociągnięcia planowałem, pojechałem do Lubaczowa, żeby się go poradzić. Umarł tak nagle. Biskup Stepa zaś został po II wojnie biskupem tarnowskim. Jak byłem wikariuszem w parafii pw. św. Marii Magdaleny we Lwowie, on mieszkał na terenie tej parafii i codziennie przychodził odprawiać mszę św. w kościele. Później jako biskup energicznie zabrał się do porządkowania Łemkowszczyzny. Nikogo nie wyrzucał, ale wprowadził tam dyscyplinę, żeby Łemkowszczyzna, która przechylała się na Ukrainę, nie przechodziła na prawosławie. Pierwsza taka parafia była w Tylawie. Proboszcza greckokatolickiego mało nie zabili. Ukraińcy Łemków przerabiali na Ukraińców. Oni zaś mieli swoje tradycje. Ich kultura była bardziej zbliżona do rosyjskiej niż do ukraińskiej. Ukraińcy na nich naciskali. W swoim czasie, jak Niemcy przyszli, łemkowskich księży, tych, którzy się opierali Ukraińcom, aresztowali i umieścili w łagrze w Kielcach. Jak zostałem wikariuszem w Złotnikach, przybył taki ksiądz Łemek, grekokatolik. Przychodził do nas do kościoła, kontaktował się, ale do nabożeństw w cerkwi go nie dopuszczono, bo nie był Ukraińcem. On opowiadał, że tych księży, którzy się opierali ukraińskiemu nacjonalizmowi, trzymali w obozie w Kielcach. Potem pozwolili im jechać na Wschód ale zabronili wracać na Łemkowszczyznę. Dopuszczono go do cerkwi greckokatolickiej, odprawiał tam msze św., ale sam. Odprawiać dla ludzi nigdy mu nie pozwolono. Utrzymywał z nami kontakt, spotykaliśmy się. Jak zostałem biskupem, znalazłem to miejsce, gdzie był proboszczem. Mianowicie jest Królik Polski i Królik Łemkowski. W Króliku Łemkowskim do dziś stoi cerkiew z kamienia. Tej wioski nie ma, ale on był stamtąd. Tam został aresztowany i wyrzucony na Wschód. Został zesłany z rodziną. Miał synów, córki.
|