W wątku "Ikonostas w cerkwi w Koniecznej"
Bartek napisał:
Bartek Wadas pisze:
Autorzy częśći publikacji w ogóle nie wychodzą poza własne biblioteczki i internet (proponuję przejrzeć wyd o Beskidzie Niskim Pascala, Bezdroży, Roksany i jeszcze killku innych) kopiując to co już jest napisane.
Ponieważ temat jest ciekawy a w tamtym wątku całkiem OT, pozwoliłam sobie przenieść moją odpowiedź do Hyde Parku.
Bartku - w obronie autorów tych wydawnictw, o których piszesz powyżej, gdyż i ja robiłam korektę merytoryczną (nie byłam autorem) tekstów dla "Pascala" o Beskidzie Niskim i popełniłam też mały artykulik dla "Bezdroży" na ten sam temat.
Co ma zrobić biedny autor, gdy mu zlecają poprawienie pięciu rozdziałów dotyczących całych polskich Beskidów i ma on na to miesiąc ?
Całe Beskidy znam w miarę dobrze, chociaż oczywiście nie byłam wszędzie i nie przeszłam wszystkich szlaków.
Niemniej jednak mogę określić że w ciągu całego życia przeszłam tych szlaków zdecydowanie ponad 70 %, z tym że w ciągu ostatniego roku co najwyżej kilkanaście (szlaków, nie procent).
W teren wysyłany jest zawodnik (jeden z moich synów), który na rowerze objeżdża ile się da (ma spis obiektów do sprawdzenia) robiąc dziennie 80-100 km i na miejscu sprawdza co kiedy jest czynne, jakie są ceny. Kontaktujemy się telefonicznie i podpowiadam mu co mi jeszcze brakuje do sprawdzenia.
Dla tych wydawnictw najbardziej istotne są informacje praktyczne - noclegi, knajpy, inne obiekty - jak np. wyciągi, także muzea. Niektóre znam, trzeba więc informacje tylko uaktualnić, niektórych nie znam, trzeba na miejscu sprawdzić "od zera".
Ale i tak w ciągu takiego tygodniowego objazdu jednej grupy górskiej nie da się sprawdzić wszystkiego, zwykle wtedy kiedy obiekt leży zupełnie daleko od reszty sprawdzanych miejsc.
Wtedy niestety pozostaje Internet i nadzieja, że wszystkie ważniejsze obiekty regularnie aktualizują swoje strony ( i na szczęście tak zazwyczaj jest).
Nie ma absolutnie czasu na to aby wgłębiać się w badania, wyszukiwać w bibliotekach, korzysta się z pozycji już obecnych na rynku i z Internetu (można czasem napotkać na prawdę ciekawe perełki, jak choćby na tym forum).
W moim przypadku bibliografia liczy co najmniej kilkanaście pozycji.
Poza tym zawsze kiedy tylko jadę w góry prywatnie z przyzwyczajenia robię aparatem cyfrowym zdjęcia wszelkich tablic informacyjnych i umieszczam potem na dysku w specjalnym folderze "bo zawsze się może przydać". Faktycznie przydało się wielokrotnie. Tyle że niestety te informacje szybko się deaktualizują.
Może nie powinnam tego pisać, ale sądzę że do celów wyszukiwania informacji praktycznych znacznie lepszy jest Internet niż przewodniki książkowe.
Jednak ludzie często jeszcze wolą korzystać z papierowych przewodników, tak aby mieć "wszystko w jednym miejscu" - i dlatego istnieje potrzeba wydawania takich przewodników.
Przewodniki, w pisaniu których brałam udział miały głównie za zadanie zachęcić ludzi do przyjazdu w dane miejsce i przekazanie im absolutnie podstawowych informacji o danym terenie, jak również informacji praktycznych. Zakładam, że jeśli ktoś zechce się wgłębić w temat i poczuje chęć uzupełnienia wiedzy - sam znajdzie jej źródła, sięgając w pierwszej kolejności po "Rewasz", w następnej - po publikacje naukowe, pamiętniki itd.
Zawsze i tak mam dużo więcej informacji do przekazania niż wymaga ode mnie wydawca, muszę się mocno ograniczać.
Myślę, że kiedyś, kiedy wreszcie będę miała czas (może na emeryturze ???) założę sobie stronę, gdzie umieszczę różne nie publikowane artykuły. Nie są to rzecz jasna artykuły naukowe i nie pretendują do takich, takie sobie pogaduszki i własne przemyślenia.
Basia