Sercu bliski Beskid Niski

Forum portalu www.beskid-niski.pl
Dzisiaj jest 28-03-2024 13:19

Strefa czasowa UTC+01:00




Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 612 ]  Przejdź na stronę Poprzednia 1 2 3 4 5 641 Następna
Autor Wiadomość
Post: 31-10-2011 17:39 
Offline

Rejestracja: 07-11-2009 18:57
Posty: 2277
Przed kilkoma laty kupiłem w antykwariacie za drobną kwotę przewodnik "Beskidy. Beskid Niski i Pogórze" Władysława Krygowskiego. Ma on przede wszystkim historyczną wartość z powodu roku wydania 1967 (Wydawnictwo "Sport i Turystyka"), choć-jak wspomina autor w "słowie od autora"-złożył ów przewodnik w w/w wydawnictwie w 1965 r. W "Części Ogólnej" w rozdziale "Lata wojen" wspominając o cmentarzach z I wojny św. autor zamieścił następujące zdanie: Oryginalnym wprowadzeniem starosłowiańskich wątków dekoracyjnych wyróżniają się cmentarze zaprojektowane przeważnie w drewnie przez Dusana Jurkovica, serbskiego architekta, również powołanego do wojska austriackiego.
Konsekwentnie w dalszej części przewodnika ten błąd się powtarza. Prawdę mówiąc póki nie przeczytałem-na długo przed przewertowaniem w/w przewodnika-w innych publikacjach, iż Dusan Jurkovic był Słowakiem, też sądziłem, że to Serb. Wspomnając o najciekawszych cmentarzach wymienia autor m. in cmentarz w Wyskitnej. Zlokalizowałem tę miejscowość (mniej więcej na wschód od Stróży) ale o cmentarzu w niej się znajdującym nie ma żadnych wiadomości w przewodnikach p.Romana Frodymy ani u p. Mirosława Łopaty. Nie mam w tej chwili możliwości sprawdzenia czy coś o tym cmentarzu jest w publikacjach p. Dudy (sprawdzę to po 10 listopada). Stanowi to dla mnie niezłe wyzwanie, by dotrzeć wiosną do Wyskitnej i rozwikłać tę zagadkę, jeśli tego nie uda mi się wcześniej uczynić.
P.S. Przy okazji kupna w/w przewodnika miałem szczęście nabyć również "Beskidy. Bieszczady i Pogórze" tegoż samego autora i wydawnictwa (z 1975 r.).


Na górę
Post: 31-10-2011 19:14 
Offline

Rejestracja: 15-03-2007 08:41
Posty: 225
W wydaniu II z roku 1977 mowa jest o architekcie jugosłowiańskim lub pochodzenia jugosłowiańskiego. Ciekawie, z dzisiejszego punktu widzenia, brzmi taki fragment o cmentarzach/mogiłach: "Rozsypują się na nich krzyże, trawa zrównuje groby. Znajdzie je turysta czasem zupełnie niespodziewanie lub natrafi na betonowy słupek z datą i numerem oznaczającym czas założenia i zaewidencjonowania. Idąc ścieżką za takim słupem można często bez trudu dotrzeć do zapomnianego cmentarza."
A Wyskitna to po prostu cmentarz Stróże Wyżne (131).


Na górę
Post: 02-11-2011 06:53 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
Dziś chciałabym przedstawić jeden z naszych regionalnych białych kruków. "Wspomnienia bieszczadzkiego leśnika" Zygmunta Rygla rozeszły się dość szybko, zarówno I (pierwsze w ciągu 3 miesięcy)jak i II wydanie. W chwili obecnej raczej nie do zdobycia na rynku, będę szukać w antykwariatach. (Książkę kiedyś miałam, dobry zwyczaj nie pożyczaj - już nie liczę na uczciwość pożyczającego). "Wspomnienia bieszczadzkiego leśnika" to lektura miła, łatwa i przyjemna. Autor w sposób prosty, z humorem i swadą opowiada o życiu podkarpackich leśników i nie tylko, sypie anegdotami, prezentuje w sposób subiektywny powojenną historię naszego regionu. Mnie zauroczyły pierwsze rozdziały pamiętnika, opis beskidzkich i bieszczadzkich perypetii, tego co wydarzyło się tu od 1951 roku (Nadleśnictwo Jaśliska) do lat 60-tych. Nie oznacza to, że późniejszy, już nie ten pionierski czas jest nieciekawy, wprost przeciwnie. Całość wspomnień jest interesująca, moim zdaniem lektura obowiązkowa wszystkich miłośników regionu.
Kilka słów o Autorze, postaci na pewni nietuzinkowej, autorze fajnych książek, o których jeszcze będę niejednokrotnie pisać.

http://www.smzk.org/index.php?option=co ... &Itemid=39

Spis treści
Od autora - przedmowa do I wydania
- przedmowa do II wydania
1. Wakacyjna praktyka
2. Świadek tragedii i hieny
3. Środek na pluskwy
4. Inwentaryzacja lasu
5. Pełnoocnik rządu w Ustrzykach Dolnych
6. Ideologiczne sprawozdanie
7. Sfermentowane wino
8. W głąb martwej pustki
9. Inny Arłamów
10. Zęby szefa
11. Anioły stróże w Komańczy
12. Ispetorska kradzież
13. Żony "wysokich mężów"
14. Fundusz upiększania Bieszczadów
15. Wypadek podczas kontroli przeciwpożarowej
16. Konie i ludzie
17. Karabiny za szafą
18. Rezerwat "Prządki" i biznes
19. Kolorowe krowy
20. Wyższe wykształcenie
21. Akcja choinkowa
22. Leśne duchy
23. Pani Edyta
24. Leśny Kopciuszek
25. Epizodzik z Wyścigu Pokoju
26. Zakole nieboszczyków


Tytuł: "Wspomnienia bieszczadzkiego leśnika"
Autor: Zygmunt Rygiel
Wydanie: II poprawione
Stron: 159
ISBN: 83-86588-33-0
Wydawnictwo: Ruthenus
Krosno 2000

Autor spędzał praktyki w Ladorudzu. Obok leśniczówki był obóz zagłady Chełmno.
Świadek tragedii i hieny str. 19

"Po wojnie częste były przypadki, że ludzie z okolicznych wsi, zaopatrzeni w odpowiednio przygotowane sita, małe łopaty i szpadle i podchodzili skrycie świtem na obszar cmentarzyska. W wyrównanym terenie, obsadzonym trzy-czteroletnią uprawą sosnową kopali doły, zamieniając teren w kretowisko. Czasami były to grupy kilku- lub kilkunastoosobwe. Przesiewali piasek i ludzkie szczątki w poszukiwaniu złota i cennych drobiazgów. Milicja, mimo częstych obław, nie była w stanie zapobiec temu barbarzyńskiemu i ohydnemu procederowi. Zasadzki i nakładane kary nie odstraszały cmentarnych hien. Moralność wśród tych ludzi nie istniała. Ludzkie hieny wystawiały czujki, których rolę pełniły dzieci. O znalezionych bryłkach złota lub platyny krążyły w tym czasie legendy..." W dalszej części wspomnień autor opisuje sposoby walki z hienami.

"Pełnomocnik rządu w Ustrzykach Dolnych" str. 32-33

"Zamiana pomiędzy Polską i ZSRR części terenów Lubelskiego (Bełza, Uhnowa)na rejon Ustrzyk nastąpiła we wrześniu 1951 r. Granica została wyprostowana, ale łączyło się to z tragedią tysięcy ludzi po obu stronach. Akcja przesiedleńcza był wadliwie zorganizowana, nie przygotowana z obu stron, a zwłaszcza z tej drugiej. Gdyby to były warunki frontowe... ale nie były. Jesienią 1951 r. i zimą 1951/52 przyjeżdżały całe transporty kolejowe przesiedleńców z Lubelszczyzny , a dwa czy trzy miesiące później - obywateli greckich z okolic Żagania. Były to resztki żołnierzy dawnej armii gen. Morcosa z rodzinami. Kierowano ich do Krościenka i Liskowatego. Przesiedleńców rozwoziły liczne ciężarówki wojskowe, rozwoziły tam, gdzie były wsie i domy. Jak wspomniałem, akcja była źle przygotowana, brak było rozeznania co do stanu i chłonności domów i gruntów, dotychczasowych i proponowanych warunków bytowych mieszkańców, różnic związanych z warunkami produkcji (większość stanowili rolnicy), warunków glebowych i klimatycznych, konfiguracji terenu, itd. Większość domów w Ustrzykach i chałup we wsiach był w złym stanie i wymagała remontów; tymczasem szła śnieżna i mroźna zima.
Pełnomocnikiem rządu do spraw akcji przesiedleńczej był dyrektor jakiegoś departamentu - nie przypominam sobie, którego ministerstwa. Nazywał się Mazja. Nadzorował całą akcję przesiedleńczą, popisywał protokół zdawczo-odbiorczy, miał znaczne uprawnienia decyzyjne. Był średniego wzrostu, około 45 lat, dość korpulentny brunet, ruchliwy i rozmowny, z charakterystycznym akcentem z okolic Tel-Awiwu. Po prostu "nasz człowiek". Cechowała go duża pewność siebie. Ponieważ w owym czasie w Ustrzykach nie było gdzie mieszkać, udostępniono mu jeden z lepiej zachowanych pokoi w budynku organizującego się Rejonu Lasów Państwowych. Ściankę "działową" stanowiły rozwieszone koce.
Razem z nim mieszkał jego osobisty kierowca "Pobiedy", który oprócz sprawowanych funkcji zawodowych pełnił dodatkowo rolę doradcy, powiernika i kopiował zachowaniem swego szefa.
Ot, warszawski cwaniaczek ... [...]"


Na górę
Post: 06-11-2011 12:45 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
W grudniu ub. roku brałam udział w dwudniowym szkoleniu dotyczącym operacji dukielsko-preszowsiej zwanej też kapracko-dukielską. Chciałam sobie utrwalić wiadomości więc rozpoczęłam poszukiwania polskojęzycznej monografii poświęconej ten jednej z najbardziej krwawych w dziejach II wojny św. górskich operacji. Niestety, bibliografia polskojęzyczna jest bardzo skąpa. Tylko kilka książek przeważnie wydanych przed 1989 r. Wśród nich, moim zdaniem, wyróżnia się "Tędy szli ...Operacja Karpacko-Dukielska - retrospekcja 60 lat później". Są to materiały opublikowane jako pokłosie Międzynarodowej konferencji naukowej, która odbyła się 29 września 2004 r. Publikacja zawiera referaty dotycząc nie tylko zagadnień militarnych, ale także ciekawe wspomnienia pani Izabelli Szubry, które pozwolę sobie umieścić na końcu postu.
Książka ukazała się dzięki pomocy finansowej Ministerstwa Kultury, jest wydawnictwem Muzeum Historycznego-Pałacu w Dukli. Twarda oprawa, szyta, wzbogacona o wkładkę z barwnymi zdjęciami prezentującymi przede wszystkim muzealne eksponaty i miejsca związane z operacją znjdujące się po polskiej stronie.


Spis treści
Prof.dr hab. Wiesław Wróblewski
Wstęp

Izabella Szubra
Wspomnienie

Doc. PHDR. Jozef Bystricky, CSc.
Kilka uwag w sprawie najnowszej historiografii Operacji Karpacko-Dukielskiej

Doc.dr Andrij Kozyckyj
Operacja Karpacko-Dukielska : z nowej historiografii postsowieckiej

PHDr. Zlatica Zudova-Leskoa, CSc.
Operacja Karpacko-Dukielska w świadomości czechosłowackiego oraz czeskiego społeczeństwa po roku 1989

Dr Andrzej Aksamicki
Karpaty jako teren działań wojennych jesienią 1944 roku

Dr Tomasz Kośmider
Przebieg działań militarnych w południowo-wschodniej Polsce w 1944 roku - wybrane aspekty

Dr Jeremiasz Ślipiec
Wybrane aspekty walk w terenie górzystym na przykładzie Operacji Karpacko-Dukielskiej 1944 roku

Dr Andrzej Olejko
Karpacki szlak -plany i realia użycia 2 Czechosłowackiej Samodzielnej Brygady Powietrzno-Desantowej w Operacji Karpacko-Dukielskiej


Tytuł: "Tędy szli ...Operacja Karpacko-Dukielska - retrospekcja 60 lat później"
Redakcja naukowa: Wiesław Wróblewski
Wydanie: I
Stron: 127 plus wkładka z fotografiami
ISBN: 83-86588-68-3
Wydawnictwo: Ruthenus
Krosno 2004


Izabella Szubra
"Wspomnienia"

1 września 1939 roku, gdy Niemcy wkroczyli do Polski, miałam 4 lata. Pamiętam doskonale ten dzień, ponieważ nad naszymi głowami przeleciały w kierunku Krosna niemieckie samoloty, bombardując Krosno, szczególnie lotnisko; czarne dymy snuły się nad miastem.
Żołnierze niemieccy wkroczyli do Chorkówki, gdzie mieszkałam wraz z rodzicami i trojgiem starszego rodzeństwa. W tym dniu we wczesnych godzinach rannych mama wyjechała po ojca do Krosna, na stację PKP. Wystraszeni aktualną sytuacją wraz z rodzeństwem uciekliśmy do sąsiadów z własnego domu, skąd obserwowaliśmy wojsko niemieckie, które znajdowało się wokół naszego obejścia. Zaczęła się okupacja wraz ze wszystkimi rygorami na co dzień. W 1942 roku rozpoczęłam naukę w szkole podstawowej i już miałam pełną świadomość, że w okolicy działa partyzantka, szczególnie w sąsiedniej miejscowości Bóbrka. Istniało pełne zagrożenie wywózką do Niemiec na roboty przymusowe, a to już dotyczyło mojego starszego rodzeństwa.

Na początku i w połowie 1944 roku Niemcy uciekali w popłochu, a w dniu 8 września 1944 roku do Chorkówki i okolic wkroczyły jednostki Armii Czerwonej. W naszym domu rodzinnym chwilowo zatrzymywali się żołnierze radzieccy, co kilka dni i na krótko, a następnie szli na zachód i południe. W jednym z jesiennych dni przyjechał na koniu żołnierz radziecki, który u nas zakwaterował. Okazało się, że ten młody i wesoły czerwonoarmista pełnił obowiązki doręczyciela poczty dla wojska. Codziennie rano wyjeżdżał, przywoził całą masę listów. Siadał wieczorem przy stole oświetlonym lampą naftową i rozpoczynał ich sortowanie. Ja siedziałam również przy tym stole i obserwowałam bacznie jego czynności. Listy dzielił na dwie grupy, układając je po prawej i po lewej stronie. Po lewej było ich więcej, tak że zaczynało brakować miejsca na stole, więc brał je i wrzucał do płonącego pieca. Ojciec mój, obserwując cały przebieg sortowania, zapytał żołnierza, dlaczego pali te listy. On odpowiedział, że adresaci już nie żyją. Następnie rozpoczynał czytanie pozostałych z prawej strony listów i to już przebiegało dłużej. I znowu niektóre z nich wędrowały na lewo, a następnie były wrzucane do pieca. Widząc zdziwione oczy mojego ojca, nie pytany wyjaśnił: "Bo tu są złe wiadomości od rodzin, a żołnierz nie może o tym wiedzieć". Kilkanaście dni żołnierz przebywał w naszym domu. Wciąż odbywało się sortowanie listów, które codziennie otrzymywał z ojczyzny, z czego zaledwie jedną trzecia doręczał żołnierzom, jadąc na linię frontu w kierunku Dukli.

W kolejnym dniu, jak codziennie rano, wyjechał na linię frontu ze swoimi listami i nie wracał przez dwa dni, aż na trzeci dzień zjawił się, ale bez konia i czapki. Wrócił, ale już nie ten sam człowiek, smutny i przerażony. Konia stracił, bo trafił go pocisk. On sam przeżył, chociaż kula trafiła w czapkę. Powiedział ojcu, że w pobliżu Dukli jest straszne piekło, tysiące zabitych i rannych żołnierzy oraz ogromne ilości zniszczonego sprzętu wojskowego. Okazało się, że chodziło o bitwę na Przełęczy Dukielskiej. Rozmawiali do późnej nocy na ten temat, ponieważ ojciec znał język rosyjski, a następnego dnia pożegnał nas wszystkich ze łzami w oczach i odjechał na front. Wielotygodniowe krwawe walki na pobliskiej dukielszczyźnie odbiły się szerokim echem w naszej okolicy. Uciekinierzy z terenu walk przekazywali ich obraz, opowiadali o ofiarach wśród ludzi cywilnej oraz o zniszczeniach i tak już bardzo ubogich górskich wiosek. Dramat tamtejszej ludności trwał jeszcze wiele lat po wojnie. Pozostałe miny i niewybuchy zbierały krwawe żniwo."


Na górę
Post: 09-11-2011 13:31 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
O książce Łukasza Bajdy "Balowie Z Bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa" jest ostatnio głośno na forach internetowych. Wydawnictwo Libra chyba po raz pierwszy reklamuje swoją publikację wykorzystując tę formę e-marketingu. Moim zdaniem promocja jest skuteczna. Świadczy o tym m.in. to, że książka jest znana w naszym bieszczadzkim świadku, kupowana i dość często o niej rozmawiamy. Na spotkaniu autorskim w Baligrodzie (pisałam o nim i na Forum), które okazało się sukcesem Autor spotkał się z bardzo dużą dozą życzliwości. Kim jest Łukasz Bajda? Historyk,doktorant piszący pracę kolejną pracę dotyczącą szlachty ziemi sanockiej, dziennikarz, a przede wszystkim znakomity przewodnik mający bardzo dobry kontakt z gośćmi, z publicznością. Łukasz znakomicie posługuje się gawędą, tę umiejętność przelał na kartki książki. Dla mnie "Balowie Z Bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa" to przede wszystkim opowieść przewodnicka. Takie bardzo dobre połączenie rzetelnej, wysoko ocenianej przez recenzentów-naukowców pracy naukowej z historycznym portalem plotkarskim. Ta książka ewidentnie składa się z dwóch części, pracy naukowej osadzonej w materiale źródłowym i dwóch ostatnich rozdziałów mających trochę "lżejszy asortyment". Obie części czyta się znakomicie, pierwsza i druga to kopalnia wiedzy o rodzie Balów, regionie, kresowej i nie tylko kresowej kulturze. Część merytoryczną poznacie i będziecie mogli ocenić na podstawie jej maleńkiego fragmentu, który tu umieszczę. A plotki i ploteczki, no cóż musicie sięgnąć po książkę. Trzeba przyznać, że z tego rodu pochodzą nietuzinkowe kobiety jak wielka miłość Mickiewicza Henrietta Ewa Ankwiczówna (była zarazem jego muzą, to ona jest pierwowzorem Ewy z "Dziadów" i Ewy z "Pana Tadeusza"), a i panowie Balowie mieli dobry gust żeniąc się z ciekawymi paniami. Najbardziej znana z pań to Maria z Brunickich Balowa - muza Maleczewskiego, kobieta o której wszyscy, nie tylko rodzina artysty, starają się zapomnieć.
"Balowie Z Bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa" to książka bez wątpienia godna polecenia, stosunkowo ładnie wydana: doby papier, szyta, twarda okładka, ozdobiona licznymi czarno-białymi fotografiami.

Spis treści

Wstęp

Rozdział I
SZLACHTA SANOCKA W STRUKTURZE SPOŁECZNEJ RUSI CZERWONEJ
Ziemia sanocka jako część Rusi Czerwonej
Funkcjonowanie samorządu. Sejmik wiszeński.
Gospodarka
Charakterystyka niektórych rodzin szlacheckich ziemi sanockiej
Kmitowie
Stadniccy
Mniszchowie
Drohojowscy
Ustrzyccy
Bukowscy

Rozdział II
KOLIGACJE RODZINY BALÓW
Herb
Z Węgier do ziemi sanockiej
Z Nowotańca do Hoczwi
Rozdrobnienie

Rozdział III
POTENCJAŁ GOSPODARCZY RODZINY
Własność ziemska
Dzierżawy
Miasta
Inne próby wzbogacenia się
nieruchomości

Rozdział IV
DZIAŁALNOŚĆ POLITYCZNA I WOJSKOWA BALÓW
Działalność polityczna
Sądy kapturowe, konfederacje i działalność sejmikowa
Piastowanie urzędów
Posłowanie
Klientela magnacka
Wojsko

Rozdział V
FORMACJA KULTURALNA I RELIGIJNA BALÓW
Balowie, a kościół katolicki do czasów braci Mateusza i Stanisława
Reformacja
Powrót do wiary przodków i nowe fundacje i nadania dla Kościoła katolickiego
Wykształcenie

Rozdział VI
BALOWIE NA KARTACH LITERATURY PIĘKNEJ
Balowie w utworach Wincentego Pola
"ostatni z Nieczujów" i związki Zygmunta Kaczkowskiego z Balami
Basia Balówna i jej wnuczka
Balowie u Sienkiewicza, Kraszewskiego i Żeromskiego
Pamiątki i wspomnienia z sanockiej ziemi
Balowie w literaturze po II wojnie światowej

Rozdział VII
MUZA JACKA MALCZEWSKIEGO I JEJ CÓRKI
BALOWIE I ARTYŚCI W I POŁOWIE XX WIEKU
Pani na Tuligłowach
Tuligłowy i ich właściciel
Na salonach Lwowa, Krakowa i Poznania

ZAKOŃCZENIE
TABLICE GENEALOGICZNE
BIBLIOGRAFIA

Tytuł: "Balowie Z Bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa"
Autor: Łukasz Bajda
Wydanie: I
Stron: 155
ISBN: 978-83-89183-86-6
Wydawnictwo: Libra
Rzeszów 2011

"Szlachta sanocka w strukturze społecznej Rusi Czerwonej" str. 12-13
"[...]
Tak jak wcześniej wspomniano, na omawianym terenie, pomimo istnienia królewszczyzn i dóbr kościelnych, dominowała własność szlachecka. Należy zaznaczyć, że szlachta ziemi sanockiej była silnie zróżnicowana pod względem majątku. Oprócz największych posiadaczy ziemskich mamy tutaj właścicieli pojedynczych wsi lub ich części, a nawet szlachtę zagrodową. (26)Balowie, po Kmitach i Sienieńskich w II połowie XVI w. cieszyli się trzecim co do wielkości kompleksem dóbr w ziemi sanockiej - 38 wsiami. W niecałe sto lat później stan posiadania interesującej nas rodziny wynosił aż 49 wsi i jedno miasto. Przy tym wyliczeniu wzięto pod uwagę również jedenaście posiadłości Zofii z Balów Bełżskiej, wojewodziny podolskiej.
Od połowy XVI w. do połowy weku XVII, charakterystyczne dla ziemi sanockiej było stopniowe osłabianie wielkiej własności przy jednoczesnym wzroście ilości szlachty cząstkowej. W 1589 r. aż 204 wsie (65 % ogólnej ilości wsi szlacheckiej)składało się na wielką własność, pół wieku później było to już 160 wsi, a odpowiednio w latach 1662 i 1676, 42 i 45 wsi. Jeśli zaś chodziło o szlachtę cząstkową to jej liczebność w 1589 r. stanowiła aż 38% ogólnej ilości wszystkich szlacheckich właścicieli ziemskich (27 z 71 osócool.gif.(29)
Gdy w Sanocczyźnie wzrastał stan posiadania drobnej i średniej szlachty, na większości terenów ówczesnej Rzeczypospolitej postępowała koncentracja majątków w rękach magnaterii. (30)
W II połowie XVII w. grupę wielkiej własności w ziemi sanockiej, czyli posiadaczy dziesięciu i więcej posiadłości (31), tworzyło zaledwie czterech szlachciców: Michał Zebrzydowski (zm.1667), Jan Adam Stadnicki (zm.1651), Stanisław Aleksander Bełżecki (zm.1676) oraz Stefan Bal (zm.1679). Dla porównania, w ziemi przemyskiej grupę wielkiej własności ziemskiej w tym czasie tworzyło szesnastu szlachciców. (32)
Tutaj w XVII w. wielka własność zupełnie dominowała nad szlachtą średnią i drobną. Natomiast na Sanocczyźnie panowała zupełnie odwrotna tendencja. Wielka własność i bogata szlachta w ziemi sanockiej obejmowała 33,5% wszystkich posiadłości szlacheckich, zaś w ziemi przemyskiej stanowiła aż 87,2%.
W końcu XVII w. i na początku XVIII w. znowu przybrał na sile proces koncentracji własności ziemskiej w Sanocczyźnie. Wojewoda wołyński Jan Franciszek Stadnicki po 1695 r. stał się właścicielem prawie 100 wsi i 4 miast, z czego w ziemi sanockiej posiadał prawie czterdzieści posiadłości. (34) Największy majątek, jaki kiedykolwiek istniał w ziemi sanockiej, zgromadził już u schyłku Rzeczypospolitej szlacheckiej wojewoda wołyński Józef Ossoliński (zm.1780), który posiadał - nie licząc dóbr w innych ziemiach i województwach - 89 miejscowości Sanocczyzny.[...]"

(26)E. Trzyna, "Ziemia sanocka..." s.159-160
(27)"Taryfa dymów ziemi sanockiej z 1674 r" Lwowska Biblioteka Akademii Nauk Ukrainy im. W. Stefanyka, fond 141: Zbiory A.Czolowskiego, opis I, rkps 77 (kopia cyfrowa w zbiorach MBP w Sanoku0.
(28) E. Trzyna, "Ziemia sanocka..." s.161
(29) Tamże, s.174-175
(30) Tamże, s.184
(31) K. Przyboś,"Wielka własność w ziemi przemyskiej i sanockiej w II połowie XVII wieku [w:]Sąsiedztwo. Osadnictwo na pograniczu etnicznym polsko-ukraińskim w czasach nowożytnych", s.88 Autor zaprezentował rozróżnienie: wielka własność - powyżej 10 posiadłości, bogata szlachta: 6-9 posiadłości średnia szlachta: 2-5 posiadłości, szlachta jednowioskowa, szlachta cząstkowa (posiadająca część jednej wsi) i zagrodowa (gospodarująca na jedynie we własnej zagrodzie).
(32) Tamże, s.88
(33) Tamże, s. 99-100
(34) Tamże, s. 98
(35) J. Trzecieski, "Pamiętniki i wspomnienia z sanockiej ziemi", Krosno 1907, s.75-76


Na górę
Post: 09-11-2011 19:49 
Offline

Rejestracja: 07-11-2009 18:57
Posty: 2277
Z przedwojennej serii "Cuda Polski" (wydawanej obecnie przez Librę) warto zapoznać się z tomem "Karpaty i Podkarpacie" F.Antoniego Ossendowskiego w którym sporo o Łemkowszczyźnie i nie tylko. Odwiedziłem w ub. tygodniu księgarnię Libry w Rzeszowie i natknąłem się na kolejną publikację z tej serii o tytule jak wyżej. i teraz mam dylemat, czy to ta sama publikacja, którą mam od kilku lat, czy też coś nowego, gdyż zdjęcie na okładce było inne od tego w moim egzemplarzu. Sprawdzę to przy najbliższej okazji.


Na górę
Post: 10-11-2011 06:14 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
Na spotkaniu autorskim Łukasza Bajdy było stoisko z publikacjami Libry, byli także pracownicy i szef wydawnictwa. Wśród książek był i reprint. To jest II wydanie, różni się tylko okładką i ceną (30 zł). Kolega Przewodnik zafascynowany Karpatami kupując książkę wdał się w dyskusję na jej temat.
A z ciekawostek, Libra niedługo wyda coś o będzie diablo interesujące, Panie Redaktor pracująca nad książką jest nią zachwycona. Publikacja będzie dotyczyć obyczajów, zwyczajów i obrzędów, w dużej mierze będzie poświęcona i Łemkowszczyźnie.


Na górę
Post: 10-11-2011 06:26 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
Reprint "Karpaty i Podkarpacie" F. Antoniego Ossendowskiego należy do moich ulubionych książek. Czytałam ją kilkakrotnie, często też do niej sięgam poszukując informacji. Szczególnie tych dotyczących kultury materialnej i niematerialnej regionu, warunków życia i gospodarowania, działania przemysłu naftowego. Traktuję ją jak "specyficzne okno" przez które mogę zajrzeć do przeszłości naszego regionu. Książka jest niebywale interesująca, napisana barwną, wysmakowaną aczkolwiek patetyczną polszczyzną. Autor był znakomitym obserwatorem, przekazał nam ze swadą obraz tamtejszej rzeczywistości. Warto też wspomnieć o niebywale barwnym życiu Ossendowskiego. To człowiek-legenda, jeden z najbardziej znanych polskich podróżników, człowiek zafascynowany ludźmi i kulturą odwiedzanych regionów, literat, jeden z najczęściej tłumaczonych polskich pisarzy. Był nazywany osobistym wrogiem Lenina, znienawidzony przez komunistów do tego stopnia, że po "wyzwoleniu" okolic Warszawy NKWD kazało ekshumować jego zwłoki aby przekonać się, czy nie żyje. Więcej na temat prof. Ossendowskiego można przeczytać w znakomitym wątku http://forum.historia.org.pl/topic/1361 ... sendowski/ i na

Książka Ossendowskiego "Karpaty i Podkarpacie" została się pod koniec 30. XX w dzięki Wydawnictwu Polskiemu R.Wagnera w Poznaniu.
Reprint ukazał się kilka lat temu dzięki rzeszowskiemu wydawnictwu Libra. Jest jeszcze dostępne księgarskim rynku, I wydanie można np. kupić w muzealnej kasie Magurskiego Parku Narodowego. Jest dość drogi, kosztuje około 50 zł. Ostatnio ukazało się II wydanie, trochę tańsze.

Spis treści
Milczące dziejów świadki
Ostatnie uskoki Beskidów Zachodnich
Między dwiema przełęczami
Łemkowszczyzna
Ku Przełęczy Dukielskiej
Beskid
Bieszczady
Bojki
We wschodnich uskokach Bieszczadów
Piekło galicyjskie
Beskidnictwo
Na szlakach kupców i najeźdźców
Z kordem na radle
Źródła ilustracji
Objaśnienia do ilustracji

Tytuł: "Karpaty i Podkarpacie"
Autor: F. Antoni Ossendowski
Wydanie: reprint
Stron: 258
ISBN: 978-83-89183-30-9
Wydawnictwo: Libra
Rzeszów 2007

Rozdział "Z kordem przy radle" str.247-248
" [...]Turka! Nazwa nic nie mówiąca, zapomniana... Od niedawna dopiero ożywiła tę nazwę - droga sercu polskiemu wiadomość, że w mieście tym wyłonił się samorzutnie pierwszy w odrodzonej Polsce powiatowy związek szlachty zaściankowej, zwanej tu zagrodową, by stać się przykładem dla innych powiatów Podkarpacia w organizacji i budzeniu sił uśpionych, w nagłym powrocie całej tej szlachty do porywów ojców i ofiarnej służby dla Ojczyzny.
Niby pożar na stepie rozpłomieniła się ta wieść i pobiegła zapalając nagle budzące się serca polskie. Zbawienny, żywotwórczy płomień, co użyźnia glebę na dziesiątki i setki lat! Już powstało kilka okręgów Związku Szlachty Zagrodowej z Zarządem Głównym w Przemyślu, a organizacja ta, z ducha i woli rdzennie polska, ogarnęła już nie tylko całe Podkarpacie, ale przerzuciła się na Huculszczyznę, Podole, Wołyń, a stąd na Polesie bagienne, na starą grodecczyznę i zasłużone w dziejach naszego państwa Wileńszczyznę i Ziemię Grodzieńską. Dziś jest to już potęga, z którą trzeba się liczyć poważnie, gdyż na arenę życia państwowego wystąpiła awangarda miliona potomków odwiecznych, wypróbowanych w największych bitwach i potrzebach Ojczyzny obrońców Jej i rycerzy.
Mocą wielką i szlachetną brzmią słowa, na których zbudowano i zatwierdzono w r. 1937 Statut szlachty Zagrodowej.
Posłuchajcie! Posłuchajcie, bo to przecież jest hasło w naszych czasach pozbawionych wielkich haseł!
" Ku większej chwale Rzeczypospolitej Polskiej, która wspólnym wysiłkiem wszystkich obywateli na szczyty potęgi wchodzi;
dla nawiązania do świętych dziesięciowiekowych dziejów Narodu, który orężem na kartach historii wielkość swą zapisuje;
dla odnowienia świetności kresowego rycerstwa polskiego, które przy mieczu i pługu na kresach Pospolitej Rzeczy wierną straż pełniło,
dla nawiązania szlachetnych tradycyj rycerskich do obowiązków obywateli wobec wskrzeszenia Państwa Polskiego tworzy się Związek Szlachty Zagrodowej [...]


Na górę
Post: 10-11-2011 22:33 
Offline

Rejestracja: 11-02-2011 17:59
Posty: 80
Lucyna pisze:
O książce Łukasza Bajdy "Balowie Z Bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa" jest ostatnio głośno na forach internetowych. Wydawnictwo Libra chyba po raz pierwszy reklamuje swoją publikację wykorzystując tę formę e-marketingu. Moim zdaniem promocja jest skuteczna. Świadczy o tym m.in. to, że
Cytuj:
książka jest znana w naszym bieszczadzkim świadku,
kupowana i dość często o niej rozmawiamy. Na spotkaniu autorskim w Baligrodzie (pisałam o nim i na Forum), które okazało się sukcesem Autor spotkał się z bardzo dużą dozą życzliwości. Kim jest Łukasz Bajda? Historyk,doktorant piszący pracę kolejną pracę dotyczącą szlachty ziemi sanockiej, dziennikarz, a przede wszystkim znakomity przewodnik mający bardzo dobry kontakt z gośćmi, z publicznością. Łukasz znakomicie posługuje się gawędą, tę umiejętność przelał na kartki książki. Dla mnie "Balowie Z Bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa" to przede wszystkim opowieść przewodnicka. Takie bardzo dobre połączenie rzetelnej, wysoko ocenianej przez recenzentów-naukowców pracy naukowej z historycznym portalem plotkarskim. Ta książka ewidentnie składa się z dwóch części, pracy naukowej osadzonej w materiale źródłowym i dwóch ostatnich rozdziałów mających trochę "lżejszy asortyment". Obie części czyta się znakomicie, pierwsza i druga to kopalnia wiedzy o rodzie Balów, regionie, kresowej i nie tylko kresowej kulturze. Część merytoryczną poznacie i będziecie mogli ocenić na podstawie jej maleńkiego fragmentu, który tu umieszczę. A plotki i ploteczki, no cóż musicie sięgnąć po książkę. Trzeba przyznać, że z tego rodu pochodzą nietuzinkowe kobiety jak wielka miłość Mickiewicza Henrietta Ewa Ankwiczówna (była zarazem jego muzą, to ona jest pierwowzorem Ewy z "Dziadów" i Ewy z "Pana Tadeusza"), a i panowie Balowie mieli dobry gust żeniąc się z ciekawymi paniami. Najbardziej znana z pań to Maria z Brunickich Balowa - muza Maleczewskiego, kobieta o której wszyscy, nie tylko rodzina artysty, starają się zapomnieć.
"Balowie Z Bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa" to książka bez wątpienia godna polecenia, stosunkowo ładnie wydana: doby papier, szyta, twarda okładka, ozdobiona licznymi czarno-białymi fotografiami.

Spis treści

Wstęp

Rozdział I
SZLACHTA SANOCKA W STRUKTURZE SPOŁECZNEJ RUSI CZERWONEJ
Ziemia sanocka jako część Rusi Czerwonej
Funkcjonowanie samorządu. Sejmik wiszeński.
Gospodarka
Charakterystyka niektórych rodzin szlacheckich ziemi sanockiej
Kmitowie
Stadniccy
Mniszchowie
Drohojowscy
Ustrzyccy
Bukowscy

Rozdział II
KOLIGACJE RODZINY BALÓW
Herb
Z Węgier do ziemi sanockiej
Z Nowotańca do Hoczwi
Rozdrobnienie

Rozdział III
POTENCJAŁ GOSPODARCZY RODZINY
Własność ziemska
Dzierżawy
Miasta
Inne próby wzbogacenia się
nieruchomości

Rozdział IV
DZIAŁALNOŚĆ POLITYCZNA I WOJSKOWA BALÓW
Działalność polityczna
Sądy kapturowe, konfederacje i działalność sejmikowa
Piastowanie urzędów
Posłowanie
Klientela magnacka
Wojsko

Rozdział V
FORMACJA KULTURALNA I RELIGIJNA BALÓW
Balowie, a kościół katolicki do czasów braci Mateusza i Stanisława
Reformacja
Powrót do wiary przodków i nowe fundacje i nadania dla Kościoła katolickiego
Wykształcenie

Rozdział VI
BALOWIE NA KARTACH LITERATURY PIĘKNEJ
Balowie w utworach Wincentego Pola
"ostatni z Nieczujów" i związki Zygmunta Kaczkowskiego z Balami
Basia Balówna i jej wnuczka
Balowie u Sienkiewicza, Kraszewskiego i Żeromskiego
Pamiątki i wspomnienia z sanockiej ziemi
Balowie w literaturze po II wojnie światowej

Rozdział VII
MUZA JACKA MALCZEWSKIEGO I JEJ CÓRKI
BALOWIE I ARTYŚCI W I POŁOWIE XX WIEKU
Pani na Tuligłowach
Tuligłowy i ich właściciel
Na salonach Lwowa, Krakowa i Poznania

ZAKOŃCZENIE
TABLICE GENEALOGICZNE
BIBLIOGRAFIA

Tytuł: "Balowie Z Bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa"
Autor: Łukasz Bajda
Wydanie: I
Stron: 155
ISBN: 978-83-89183-86-6
Wydawnictwo: Libra
Rzeszów 2011

"Szlachta sanocka w strukturze społecznej Rusi Czerwonej" str. 12-13
"[...]
Tak jak wcześniej wspomniano, na omawianym terenie, pomimo istnienia królewszczyzn i dóbr kościelnych, dominowała własność szlachecka. Należy zaznaczyć, że szlachta ziemi sanockiej była silnie zróżnicowana pod względem majątku. Oprócz największych posiadaczy ziemskich mamy tutaj właścicieli pojedynczych wsi lub ich części, a nawet szlachtę zagrodową. (26)Balowie, po Kmitach i Sienieńskich w II połowie XVI w. cieszyli się trzecim co do wielkości kompleksem dóbr w ziemi sanockiej - 38 wsiami. W niecałe sto lat później stan posiadania interesującej nas rodziny wynosił aż 49 wsi i jedno miasto. Przy tym wyliczeniu wzięto pod uwagę również jedenaście posiadłości Zofii z Balów Bełżskiej, wojewodziny podolskiej.
Od połowy XVI w. do połowy weku XVII, charakterystyczne dla ziemi sanockiej było stopniowe osłabianie wielkiej własności przy jednoczesnym wzroście ilości szlachty cząstkowej. W 1589 r. aż 204 wsie (65 % ogólnej ilości wsi szlacheckiej)składało się na wielką własność, pół wieku później było to już 160 wsi, a odpowiednio w latach 1662 i 1676, 42 i 45 wsi. Jeśli zaś chodziło o szlachtę cząstkową to jej liczebność w 1589 r. stanowiła aż 38% ogólnej ilości wszystkich szlacheckich właścicieli ziemskich (27 z 71 osócool.gif.(29)
Gdy w Sanocczyźnie wzrastał stan posiadania drobnej i średniej szlachty, na większości terenów ówczesnej Rzeczypospolitej postępowała koncentracja majątków w rękach magnaterii. (30)
W II połowie XVII w. grupę wielkiej własności w ziemi sanockiej, czyli posiadaczy dziesięciu i więcej posiadłości (31), tworzyło zaledwie czterech szlachciców: Michał Zebrzydowski (zm.1667), Jan Adam Stadnicki (zm.1651), Stanisław Aleksander Bełżecki (zm.1676) oraz Stefan Bal (zm.1679). Dla porównania, w ziemi przemyskiej grupę wielkiej własności ziemskiej w tym czasie tworzyło szesnastu szlachciców. (32)
Tutaj w XVII w. wielka własność zupełnie dominowała nad szlachtą średnią i drobną. Natomiast na Sanocczyźnie panowała zupełnie odwrotna tendencja. Wielka własność i bogata szlachta w ziemi sanockiej obejmowała 33,5% wszystkich posiadłości szlacheckich, zaś w ziemi przemyskiej stanowiła aż 87,2%.
W końcu XVII w. i na początku XVIII w. znowu przybrał na sile proces koncentracji własności ziemskiej w Sanocczyźnie. Wojewoda wołyński Jan Franciszek Stadnicki po 1695 r. stał się właścicielem prawie 100 wsi i 4 miast, z czego w ziemi sanockiej posiadał prawie czterdzieści posiadłości. (34) Największy majątek, jaki kiedykolwiek istniał w ziemi sanockiej, zgromadził już u schyłku Rzeczypospolitej szlacheckiej wojewoda wołyński Józef Ossoliński (zm.1780), który posiadał - nie licząc dóbr w innych ziemiach i województwach - 89 miejscowości Sanocczyzny.[...]"

(26)E. Trzyna, "Ziemia sanocka..." s.159-160
(27)"Taryfa dymów ziemi sanockiej z 1674 r" Lwowska Biblioteka Akademii Nauk Ukrainy im. W. Stefanyka, fond 141: Zbiory A.Czolowskiego, opis I, rkps 77 (kopia cyfrowa w zbiorach MBP w Sanoku0.
(28) E. Trzyna, "Ziemia sanocka..." s.161
(29) Tamże, s.174-175
(30) Tamże, s.184
(31) K. Przyboś,"Wielka własność w ziemi przemyskiej i sanockiej w II połowie XVII wieku [w:]Sąsiedztwo. Osadnictwo na pograniczu etnicznym polsko-ukraińskim w czasach nowożytnych", s.88 Autor zaprezentował rozróżnienie: wielka własność - powyżej 10 posiadłości, bogata szlachta: 6-9 posiadłości średnia szlachta: 2-5 posiadłości, szlachta jednowioskowa, szlachta cząstkowa (posiadająca część jednej wsi) i zagrodowa (gospodarująca na jedynie we własnej zagrodzie).
(32) Tamże, s.88
(33) Tamże, s. 99-100
(34) Tamże, s. 98
(35) J. Trzecieski, "Pamiętniki i wspomnienia z sanockiej ziemi", Krosno 1907, s.75-76

A czym się różni światek od świadka... ?


Na górę
Post: 12-11-2011 06:34 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
Dziś pragnę Wam przedstawić ciekawą monografię będącą jednocześnie wspomnieniem. "Załuscy w Iwoniczu" została napisana przez potomka rodziny Załuskich, wielkiego miłośnika Iwonicza Andrzeja Kwileckiego. Warto po nią sięgnąć aby poznać dzieje nie tylko tego rodu magnackiego ale części Beskidu Niskiego i jego okolic. Została wydana w 1993 r w Kórniku przez Polską Akademię Nauk Bibliotekę Kórnicką.
"Książka o Załuskich w Iwoniczu stanowi próbę przedstawienia historii własnej rodziny w sposób obiektywny, acz nie pozbawiony elementów osobistych. Autor spędził w Iwoniczu lata II wony św. Wraz z innymi członkami rodziny spisywał wówczas kronikę wydarzeń. Po wojnie wielokrotnie odwiedzał Iwonicz. W książce wykorzystał własne wspomnienia, relacje krewnych i mieszkańców Iwonicza, korespondencję rodzinną, pamiętniki i dzienniki, dokumenty z archiwów państwowych i prywatnych, również literaturę z XIX i XX w poświęconą uzdrowisku iwonickiemu. Praca Andrzeja Kwileckiego jest monografią rodziny Załuskich od momentu osiedlenia się ich w majątku i we wsi Iwonicz do dnia jego przymusowego opuszczenia uwzględniającą zarówno życie rodzinni-towarzyskie, jak i działalność administracyjno-gospodarczą w majątku i uzdrowisku". To fragment noty od wydawcy.

Spis treści
Wstęp
U źródeł
We własnym domu (1837-1858)
Iwonicz w Europie (1858-1893)
Wzloty i upadki (1893-1939)
Życie pod okupacją (1939-1944)
Epilog:zubożenie i rozproszenie
Spis ilustracji
Wklejka: Tablica genealogiczna rodziny Załuskich i Ogińskich, Plan Iwonicza Zdroju, Mapa okolic Iwonicza,

Tytuł: "Załuscy w Iwoniczu"
Autor: Andrzej Kwilecki
Wydanie: I
Stron: 296
ISBN: 83-85213-15-5
Wydawnictwo: Polska Akademia Nauk Biblioteka Kórnicka
Kórnik 1993

Aby przybliżyć Wam ową pracę zacytuję fragmenty "Wstępu". Autor, członek rody Załuskich, najlepiej przedstawi ową publikację.
"Załuscy herbu Junosza należą do rodzin wielce zasłużonych dla kultury polskiej. Encyklopedia Orgelbranda poświęca tej rodzinie cały rozdział stwierdzając, że największe zasługi położyli Załuscy, którzy byli "w stanie duchownym". Encyklopedia wylicza wysokie funkcje kościelne i państwowe sprawowane przez członków rodziny: "Senatorów świeckich mieli Załuscy, wojewodów trzech, kasztelanów trzech, za to biskupów senatorskich czterech i niesenatorskich dwóch, oprócz kilku dygnitarzy i wielu starostów. Najznakomitszymi ludźmi z nich są zawsze biskupi,przez których podniosła się i rodzina. [...]
Celem niniejszej pracy jest poszerzenie wiedzy o Załuskich i wprowadzenie do literatury nowych elementów. Pragnę skoncentrować się na mało znanym i dotychczas nieopracowanym fragmencie historii rodu. Wspomniany fragment dotyczy działalności Załuskich w Iwoniczu, miejscowości położonej w historycznej Ziemi Sanockiej. [...]
W trakcie przygotowywania niniejszej pracy mój pierwotny zamysł skupienia się wyłącznie na czynnościach wykonywanych przez Załuskich w uzdrowisku iwonickim został rozszerzony. Jako członek tej rodziny miałem bowiem dostęp do materiałów znajdujących się w rękach prywatnych, dokumentującego także inne, bardziej osobiste strony życia Załuskich. Zgromadziłem materiał, na który składają się niedrukowane listy, dzienniki, kroniki rodzinne, notatki o wydarzeniach i przeżyciach, z tymi wydarzeniami związanych, także utrwalone najpierw w tradycji ustnej, a następnie spisane relacje, oceny i wspomnienia osób z kręgu rodziny. Autorowi pochodzącemu z zewnątrz byłoby niewątpliwie znacznie trudniej dotrzeć do tych oryginalnych i rozproszonych przekazów. Rozdział poświęcony okupacji w Iwoniczu mogłem w ogóle oprzeć na własnych wspomnieniach (lata II wojny spędziłem bowiem w Iwoniczu) i na prowadzonym wówczas w rodzinie Załuskich dzienniku, który znajduje się obecnie w moich rękach.
W rezultacie powstała praca, która przedstawia dzieje Załuskich w Iwoniczu z uwzględnieniem dwóch przeplatających się wzajemnie wątków: działalności w uzdrowisku i życia prywatnego. Na ten pierwszy wątek składają się osiągnięcia i niepowodzenia, żmudna praca organiczna i przejawy lekkomyślności w gospodarowaniu, okresy prosperity i kryzysów. Wątek drugi - życie prywatnego - obejmuje sprawy osobiste i stosunki familijne: narodziny i zgony, choroby i kształcenie dzieci, dzieje małżeństw, podróże,życie kulturalne, i towarzyskie, życiorysy i charakterystyki przedstawicieli kolejnych generacji. [...]"


Na górę
Post: 12-11-2011 11:42 
Offline

Rejestracja: 07-11-2009 18:57
Posty: 2277
Wydawnictwo Sport i Turystyka wydawało przed laty przewodniki po Polsce (14 tomów) z których kilka (6) jest w moim posiadaniu, w tym chyba wszystkie o Małopolsce:
- Małopolska Południowo-Zachodnia (z 1991 r.),
- Małopolska Północno-Zachodnia, Góry Świętokrzyskie. Częstochowa. Kielce. Radom (z 2002 r.),
- Małopolska Północno-Wschodnia (z 2000 r.)
i Małopolska Południowo-Wschodnia (z 1998 r.)
Autorem tego ostatniego jest Stanisław Kłos. W przewodniku tym trochę informacji o Beskidzie Niskim, choć dla miłośników BN sporo za mało. Przewodniki te pomyślane są jako przydatne szczególnie dla podróżujących samochodem i mogą być pomocne w "napoczęciu" uroków miejsc, które są w nich opisane.


Na górę
Post: 14-11-2011 09:13 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
Niestety, o tych książkach mogę niewiele powiedzieć. Nie mogę sobie darować, że większości z nic nie kupiłam. Miałam tylko trzy, ostały mi się dwie. Mój ulubiony przewodnik, który towarzyszył mi prowadzeniu wycieczek autokarowych zginął. To oczywiście był przewodnik Stanisława Kłosa "Małopolska Południowo-Wschodnia". Przez przypadek zostawiłam go wraz z innymi książkami w autokarze miejscowego kierowcy. Oczywiście, gdy zorientowałam się w problemie, dzwoniłam i to nie raz ale do mnie nie wrócił. Mimo tego, że był podpisany. To też świadczy o tym, że ta książka była przydatna nie tylko przewodnikowi. Ta seria miała jeden wielki plus, były to opisy poszczególnych dróg, podano kilometry dzielące poszczególne miejscowości, w skrótowy ale nasączony wiadomościami przedstawiono miejscowości i atrakcje turystyczne. No i daty, w nich i w kilometraży tkwi mój największy problem więc z książki korzystałam non stop. Chciałam nawet ją kupić w wydawnictwie, niestety nie mieli i nie przewidywali wznowienia.


Na górę
Post: 15-11-2011 07:34 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju i Promocji Podkarpacia "Pro Carpathia" w ramach Programu Współpracy Transgranicznej Rzeczpospolita Polska - Republika Słowacka 2007-2013 o którym pisałam kilkakrotnie (przewodnickie szkolenia, konferencje, publikacje) wydało trzy mapy tematyczne: "Przyroda pogranicza polsko-słowackiego", "Sztuka pogranicza polsko-słowackiego", "Etnografia pogranicza polsko-słowackiego". Są to mapy turystyczne w skali 1:130 000 opracowane i kreślone przez Karolinę Kiwior. Nigdy tych map nie użytkowałam w terenie, nie analizowałam ale mimo to postaram się o nich coś powiedzieć. Przede wszystkim są pięknie wydane, szczególnie ładnie prezentuje się mapa "Przyroda pogranicza polsko-słowackiego", autorem większości zdjęć jest naprawdę dobry fotograf przyrody Jacek Szarek,pozostałych Ryszard Hałgas i Grzegorz Sitko. Mapy są bogato ilustrowane, zdjęcia foliowane, dobry papier więc cieszą oko. Podkład - jak wspomniałam nie jestem w stanie go ocenić. Jedyna uwaga jaka mi się nasunęła to ta, że oznakowanie szlaków jest bardzo delikatne, mam ostatnio pewne kłopoty ze wzrokiem więc dla mnie pod światło prawie niewidoczne. Mam podobne uwagi do kilku innych oznakowań zlewających się z tłem. Niewątpliwym plusem jest naniesienie na mapę szlaków w tym kulturowych: Szlaku Dobrego Wojaka Szwejka, Szlaku Kajakowego Doliną Sanu, Szlaku Ikon, Szlaku Rowerowego Beskidzkie Muzea, Szlaku Nadsańskich Umocnień (Linia Mołotowa) i innych szlaków rowerowych. Część opisowa map jest różnego autorstwa. Jest wyraźna różnica pomiędzy przedstawieniem walorów polskiej części regionu i słowackiej. Szczególnie jet to widoczne na mapie "Etnografia pogranicza polsko-słowackiego". Autorka fajnie przedstawiła polskie grupy etnograficzne, ale niestety niewiele uwagi poświęciła słowackim.
Dla mnie każda sprawdzona informacja dotycząca tej części Słowacji jet na wagę złota więc mam trochę niedosytu. Chciałabym zdecydowanie więcej dowiedzieć się o tamtejszej etnografii czy sztuce. Moim zdaniem opracowanie mapy przyrodniczej pod tym względem jest bardziej rozbudowane. Mapy są w języku polskim i słowackim. Dodatkowy plus albo minus jak kto woli to ten, że mapy są bezpłatne. Mapy i inne publikacje można zdobyć w Pro Carpathii w Rzeszowie http://www.procarpathia.pl/
Reasumując mapy pięknie wydane, ciekawe, gorąco polecam wszystkim miłośnikom regionu.


Na górę
Post: 16-11-2011 20:03 
Offline

Rejestracja: 12-11-2011 20:41
Posty: 3
Lokalizacja: Piwniczna Zdrój
Polecam pozycje z n/w wydawnictw. Bardzo fachowa literatura - ale zależy czego dokładnie oczekujesz. Sam śmiało mogę polecić:
ARETE II z Krosna
- "Na kresach Łemkowszczyny" Jan Gajur
- "Słońce zachodzi nad Łemkowszczyzną" Jan Gajur
- "Łemkowskie Magury" Jan Gajur
- "Od Magury po Osławę. Podróż sentymentalna po Łemkowszczyźnie" Jan Gajur
- "Oazy ortodoksji. Z wizytą w eparchii przemysko - nowosądeckiej" Jan Gajur
Wydawnictwo Libra
- "Osobliwości Beskidu Niskiego" Stanisław Kłos
Wydawnictwo Rewasz
- "Cerkwie drewniane Karpat. Polska i Słowacja"
- "Kościoły drewniane Karpat. Polska i Słowacja"
Wydawnictwo Bezdroża
- "Łemkowszczyzna. Od ikony do pop artu" Paweł Krokosz, Mariusz Ryńca. - polecam szczególnie, kompendium wiedzy, doskonale wydane. :)

_________________
Ukash


Na górę
Post: 16-11-2011 21:28 
Offline

Rejestracja: 08-05-2008 11:00
Posty: 850
Lokalizacja: Biała Chorwacja
ukash pisze:
Polecam pozycje z n/w wydawnictw. Bardzo fachowa literatura - ale zależy czego dokładnie oczekujesz. Sam śmiało mogę polecić:
ARETE II z Krosna
- "Na kresach Łemkowszczyny" Jan Gajur
- "Słońce zachodzi nad Łemkowszczyzną" Jan Gajur
- "Łemkowskie Magury" Jan Gajur
- "Od Magury po Osławę. Podróż sentymentalna po Łemkowszczyźnie" Jan Gajur
- "Oazy ortodoksji. Z wizytą w eparchii przemysko - nowosądeckiej" Jan Gajur

:lol: :lol: :lol:
Ale to przeca konon, więc pasuje jak ulał :lol:


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 612 ]  Przejdź na stronę Poprzednia 1 2 3 4 5 641 Następna

Strefa czasowa UTC+01:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 31 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza Zespół Olympus.pl