Impreza tuż za miedzą Beskidu Niskiego, na terenie Bieszczad. Temat związany jednak jak najbardziej również z Beskidem Niskim (czasem mam wrażenie, że w BN łatwiej usłyszeć odgłos pracującej piły mechanicznej niż spotkać na szlaku turystę

).
"
Jak ściąć drzewo by spadło w wyznaczonym miejscu co do centymetra? – to umiejętność, którą prezentowało większość drwali startujących w 13. Otwartych Mistrzostwach Operatorów Pilarek. Zawody rozegrano w Nowym Łupkowie w gminie Komańcza. Były etapem kwalifikacji drwali do Mistrzostw Polski.Ścinka i obalanie drzew na dokładność to koronna konkurencja zawodów drwali. Wprawne działanie pilarza powoduje, że kilkunastometrowa kłoda drewna opada dokładnie w miejsce określone przez zawodnika. Liczy się nie lada precyzja i doświadczenie by trafić w palik centralny. Są też punkty karne, na przykład za niezachowanie bezpieczeństwa pracy bądź przekroczenie limitu trzech minut na ścięcie drzewa. Innymi konkurencjami zawodów drwali była przerzynka kłód na dokładność, okrzesywanie oraz zmiana łańcucha w pilarce. Zawody promowały też profesję drwala.
W stawce 16 zawodników najwięcej punktów zebrał Kamil Szarmach i wygrał z konkurencją. Zawody drwali wpisały się na stałe w „Dni Nowego Łupkowa”. To rozrastająca się impreza na którą uczestników dowoził specjalny pociąg retro relacji Rzeszów – Łupków.
W Nowym Łupkowie, na pasażerów czekały dziesiątki atrakcji, które były na wyciągnięcie ręki. Na przykład można było sięgnąć po voucher z pobytem na Węgrzech, wspinając się na drewniany słup. Można było uczestniczyć w rajdzie rowerowym bądź zawodach biegowych, a wieczorem w zabawie przy muzyce."
https://rzeszow.tvp.pl/87919825/otwarte ... m-lupkowieTo teraz pora na refleksję. Mam propozycję - można urządzić jeszcze Mistrzostwa w Rozjeżdżaniu przez Drwali Szlaków Turystycznych w Lasach. Skoro pod podanym wyżej linkiem można przeczytać, że na mistrzostwach w "Nowym Łupkowie, na pasażerów czekały dziesiątki atrakcji, które były na wyciągnięcie ręki. Na przykład można było sięgnąć po voucher z pobytem na Węgrzech, wspinając się na drewniany słup. Można było uczestniczyć w rajdzie rowerowym bądź zawodach biegowych, a wieczorem w zabawie przy muzyce.", to jedną z atrakcji mistrzostw w rozjeżdżaniu szlaków będzie chodzenie nimi (najlepiej, gdy są rozmokłe po deszczu). Wchodzić stromym stokiem rozjechaną drogą z błotem do pół łydki czy schodzenie drogą w takim stanie będzie urozmaiceniem i przyjemnością oraz wabikiem na turystów w rejony stałego operowania drwali. A jak któryś turysta zaliczy glebę w błocie, śmiechu wśród licznie zgromadzonej publiki będzie na pewno co niemiara...
Podczas mojej niedawnej wędrówki podchodziłem od strony Wisłoczka na szczyt Jawornika szlakiem Jaga-Kora. Było to nazajutrz po potężnej ulewie/nawałnicy (uciekałem 7 lipca przed burzą, czy raczej - ścigałem się z nią, kto będzie pierwszy w bazie namiotowej w Wisłoczku; wygrałem ten wyścig

). Drogą ewidentnie jeździł ciężki sprzęt leśny. Powiem tak - po deszczu i bez kijów trekingowych po prostu bym tamtędy nie przeszedł (jakiś cudem z całym moim plecakiem nie zaliczyłem gleby na podejściu, ale nie wyobrażałem sobie schodzenia tamtędy - to byłby błyskawiczny zjazd

). Błoto tak oblepiło mi buty, że wyglądały jak obraz wyjęty ze wspomnień żołnierzy z Wielkiej Wojny opisujących sytuację w okopach we Francji

Ja wszystko rozumiem - też mam w domu meble i panele podłogowe i wiem, że drewno na nie trzeba pozyskać. Ale ludzie - miejmy umiar. Czy zawsze ci pilarze muszą rozjeżdżać akurat turystyczne szlaki i tamtędy targać kłody
