Właśnie wróciłem, z oparzeniami słonecznymi drugiego stopnia na karku od lewej strony, co wynikało z nieomal stałego kierunku marszu z grubsza ku południowemu zachodowi i pogody, jakiej nie pamiętam od dawna - brytyjska parka wojskowa służyła mi wyłącznie za poduszkę.
O Pogórzu Przemyskim powiem ledwie tyle, by utrzymać się w tematyce Forum: jeśli chcecie odwiedzić Beskid Niski sprzed 30 laty, to się tam wybierzcie. Szedłem mniej więcej głównym szlakiem Pogórza (czerwonym; znakowanie przyzwoite) i przez cztery dni nie spotkałem ani jednego wędrowca; ot ledwie jakiś biegacz-maniak i jedna rowerzystka w lasach tuż za Przemyślem. Niesamowite niekoszone łąki, obszarowo przekraczające bieszczadzkie połoniny (vide doskonały przewodnik Krycińskiego), derkacze, które coraz trudniej usłyszeć w BN, zwierza pełno po lasach i łąkach. I tak jak w BN przed kilkoma dekady - piw po drodze w zasadzie nie masz; zostaje woda, którą - wedle mego przyjaciela -myśliwego 'to tylko zwirzęta piją'.
W BN wędrowałem trochę poza szlakami, trochę po nich. Nieopatrznie zaopatrzyłem się w mapę Cardomedii (wolę poziomice co 20 m), która w kompleksie na poł-zach od Bałucianki (Popowa Polana/Osiecznik/Dalnia Góra) odzwierciedla przebieg ścieżek i granicę lasu w sposób, którego nie powstydziłby się Sapkowski. Pomysł na obejście Piotrusia 'drogą' wiodącą wedle Białego Potoku zaowocował spotkaniem z błotem o właściwościach w zasadzie wymykających się opisowi prozą. Błoto to, będące efektem skrzętnej działalności ALPinistów, nie tyle utrudnia, ale po prostu kompletnie uniemożliwia korzystanie z tego traktu przez piechotę, kawalerię i oddziały zmotoryzowane poruszające się czymkolwiek innym, niż transportery gąsienicowe lub poduszkowce. Równie apokaliptyczne błocko widziałem dotąd tylko raz - pod grzbietem Otrytu. Las wokół jest zwykle dość gęsty, przyszło mi zatem maszerować samym korytem potoka, co - zwłaszcza jak taszczy się ze sobą sandały - nie jest takie najgorsze i może być potraktowane, jako zabieg higieniczny. A pomyśleć, że przez zapuszczeniem się w te ostępy, zastanawiałem się, czemu to nie poprowadzono tamtędy szlaku?
Pobliski Abramów stanowi nie tylko skansen mojej ulubionej - i jakże nie docenianej - po-PGRowskiej odmiany architektury ludowo-plemiennej, ale i niesamowity matecznik Barszczu Sosnowskiego, z którym resztki tubylczej ludności
(Homo quasisapiens pegieerensis) żyją najwyraźniej w zgodnej symbiozie.
Droga Duka - Barwinek, w przeciwieństwie do tej przez Konieczną, tętni życiem. Sądząc z rejestracji ciężarówek, handel z Bałkanami jest obecnie znów równie żywy, jak za Jagiellonów. Boję się, że ktoś wpadnie - lub co gorsza już wpadł i zbierze środki - na to, by przerobić ją na autostradę.
Łąki w Smerecznem kupił jakiś nowo-ziemianin; tak przynajmniej wieszczy tablica zakazująca wjazdu, acz miłosiernie nie zakazująca wejścia.
Z Baraniego ku Olchowcowi schodzi grupa młodzieży, o wyglądzie raczej rozrywkowym, niż partyzanckim - jakieś śpiwory niesione pod pachą, adidaski na wytatuowanych odnóżach dolnych. I - wyobraźcie sobie - ludzie ci targają ze sobą przeogromny wór pełen śmiecia, głównie pustych flaszek i puszek! Złożyłem im gratulacje, które zostały przyjęte z miłym zdziwieniem, równym mojemu. Bardzo pozytywne doświadczenie.
System opłaty za wstęp do Parku nie działa w wypadku gdy telefon wirtualnie znajduje się w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej.
Tzw. Teren Prywatny wedle sklepu w Ożennej. Piję piwo z miejscową Ławeczką. 'A pewnie, że lepiej iść przez Wyszowatkę, jak przez te k...rewskie wertepy tam po lesie!'. Radocyna, podobne towarzystwo, tym razem siedzę nieco obok, nie z nimi: 'Chyba pójdę do okulisty, bom przestał dobrze widzieć - tyle książek przeczytałem, a teraz muszę se coraz bardziej odsuwać' 'Toś ty może już przeczytał, tyle co trzeba?'.
Jeden z krzyży, bodajże w Lipnej jest tak pięknie odremontowany, że wygląda na nowy. Chyba jest głównie-nowy. Nie on jeden - minąłem dwa takie. Pełen uznania dla katorżniczych poczynań Magurycza, zastanawiam się nad sensem tak daleko idącej rekonstrukcji. Może powinniśmy mieć nieco więcej szacunku dla mijającego czasu? Nie wiem, nie mam silnie ugruntowanego zdania w tym względzie, rzecz warta jest dyskusji.
Na drodze między Jaworzynką a Obiczem spotykam samochód osobowy, przedzierający się przez koleiny, prowadzony przez piszczącą z emocji Miejscową Babę. Zużyła zawieszenie za trzy miesiące zwykłej jazdy, paliwa za trzy dni, czasu za obrócenie tam i nazad normalną droga, ale pojechała sobie skrótem. Prezydent-Elekt spogląda na ów lud życzliwie z każdej mijanej po drodze tablicy ogłoszeń, konkurując z obwieszczeniami obiecującymi 'szybką kasę'.
Na terenach u samej góry rzeczki Ropy bobry wygrały wojnę z Panem Leśniczym, który ongi, sporym nakładem sił i środków - podkopał im największą tamę. Gratulacje dla tych pracowitych gryzoni!
We Wysowej pustki. Była 'Beskidzka' rozbudowana do wielkości Pentagonu stoi pusta, jak stała, bodajże od lat dwojga. Ciekawym co niby Właściciel tam planuje? Bo jak nową knajpę, to trzymanie obiektu w obecnym stanie jest w pełni racjonalne, gwarantując niższy deficyt. W Gościnnej Chacie jeszcze drożej, jak było, ale mają śliwowicę 70% i podają ją zmrożoną. I na tej śliwowicy szczęśliwie kończę mą wyprawę.
p/s
Rzeczy Nader Godne Polecenia, wynikłe na wycieczce:
1. Plecak Wolverine Arizzon, produkt polski, moim skromnym zdaniem - a plecaków miałem już sporo - rewelacja.
http://www.wolverine.com.pl/plecaki.html.
2. Piwa Rzemieślnicze z podkrośnieńskiej Wojkówki (
http://www.zzbrowar.pl/katalog/warzone_piwa); do degustacji w Rymanowie-Zdroju, w knajpie przy głównej drodze.
3. Plaster na odciski (mimo wygodnych butów mam z tym ciągły problem z powodu zmiany stosunków anatomicznych stopy lewej po wypadku motocyklowym). Francuski, kupiony w Anglii, w pudełku opisanym po polsku(!); ergo na pewno w Polsce przez parę miesięcy jeszcze dostępny, póki ta będzie w UE.
http://www.compeed.pl/ochrona-stop/plas ... ze-srednie. Nie odpadają, nawet po długim brodzeniu owym korytem potoku, chytrze pęcznieją tworząc ochronną poduszkę - odciski po prostu goją się pod tymi plastrami!
Disclaimer:
Nie mam żadnych komercyjnych związków z producentami w/w plecaków, piw i plastrów. Po prostu jako lekarz mam poczucie misji wobec cierpiącej ludzkości.