Andy500 pisze:
Moim ulubionym schroniskiem jest, jak zwykłe, Magura Małastowska, którą cenię ZA WSZYSTKO (przede wszystkim za cudowne położenie).
Na drugim miejscu widzę Hajstrę (za wspaniałe przyjęcie plecakowego turysty, za atmosferę i za wspaniałe jedzenie). Trzecie miejsce w moim prywatnym rankingu zajmuje Pantalyk, bo on po prostu jest.
Siedzę minionej zimy na Magurze i psioczę na windę, która to winda (a w zasadzie szyb windowy) podoba się jedynie miejscowemu kotu. Mówię, że trzydzieści lat temu, jak tu byłem pierwszy raz z przyjacielem, było tu takie samo dziadostwo, jak i teraz. Na to Narciarz - 'a ile ty masz lat'?. 48. Policzył, podumał i zamilkł. Ja też nie miałem już nic do powiedzenia, choć liczyć nie musiałem. Ale Magurę dalej lubię. Przyjaciel spoglądał na nas już z nieco wyższych szczytów.
Mapy były wtedy liche, stodwudziestkipiątki, nie zostawaliśmy na noc w schronisku (było dla nas za drogo), i rozbiliśmy się po ćmoku na pobliskim polu namiotowym, takim z murkiem. Rano okazało się, że to cmentarz.
Hajstra przyjmuje plecakowego turystę istotnie miło, i żarcie jest super. Zdarzyło mi się tam trafić, jak żywcem nie było miejsc, bo turysta samochodowo-rowerowy (auto u dołu, rower u góry, rower przeważnie jakby wyższej klasy, niż samochód) zajął wszelkie możliwe wyra (dokąd oni stamtąd na tych rowerach jeżdżą???). Gospodarz spojrzał na stroczone do mego plecaka wyposażenie namiotowe i wskazał mi, gdzie leżą łąki będące jego własnością - 'rozbij się tam spokojnie, nikt się nie będzie czepiał, bo to moje'.
No, koniec roboty na zmywaku. Pojutrze do Polski i w Beskid...