Dawno mnie na tym forum nie było. Starzy bywalcy wiedzą czemu, nowych nie ma (zatem nie ma też potrzeby tłumaczyć). Skoro indywiduum zwane mazeno przestało się tą "agorą" interesować, ja mogę tu wrócić
Cieszy mnie niezmiernie, że jedna informacja o polskim volkssturmie dzielnie biorącym pieniądze za bieganie po lesie z broną (pardon - z bronią) w ręku wzbudziła tak ożywioną (3 strony) dyskusję.
task pisze:
Już w 1939 roku "dostaliśmy" od Anglików zagwarantowaną umowami pomoc.
Nie od dziś wiadomo, że Anglia walczy do ostatniego sojusznika. Skoro politycy sanacyjni tego nie wiedzieli, tym gorzej dla nich. Ale to nie oni ginęli we wrześniu '39 na polach bitew, tylko prości żołnierze i oficerowie niższych rang. Dyplomaci bohatersko zwiali za granicę.
A WOT? Cóż, harcerstwo biegające z bronią. Co poniektórzy członkowie Hitlejugend w 1945 r. mieli większe doświadczenie bojowe niż oni. Jak ktoś chce spać w namiocie, kopać latrynę, szkolić się z pierwszej pomocy, uczyć Morse'a itd., niech się do harcerstwa zapisze. Ja byłem. Rodzice płacili za moje obozy harcerskie, nie państwo. WOT nadaje się do zamiatania liści (a do tego nie trzeba składać przysięgi wojskowej), bo nawet zaginionych szukać nie potrafią (to terytorialsi nie znaleźli Dawida Żukowskiego w lipcu 2019 r., kiedy przeszukiwali miejsce, gdzie ojciec ukrył zwłoki).
Teraz dostają coraz to nowe zabawki - drony, a ostatnio czytałem o psach
https://www.money.pl/gospodarka/wot-dos ... 6545a.htmlW razie czego (wojny) mają tropić dywersantów. Tylko że w razie wojny to WOT będzie tropiony. Skutecznie i nie przez psy.
Chyba podeślę im pomysł rodem z DWS - psy można wyszkolić na biegające miny przeciwpancerne. Tak Rosjanie robili pod Kurskiem (autentyk!).