Sercu bliski Beskid Niski

Forum portalu www.beskid-niski.pl
Dzisiaj jest 28-03-2024 18:14

Strefa czasowa UTC+01:00





Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 130 ]  Przejdź na stronę Poprzednia 14 5 6 7 8 9 Następna
Autor Wiadomość
Post: 03-03-2012 14:46 
Offline

Rejestracja: 08-05-2008 11:00
Posty: 850
Lokalizacja: Biała Chorwacja
Pomimo, że będzie to także OT, to proszę, HM, nie kasuj.
Przyjrzyjmy się, co to takiego "Nasza Witryna" z której janrajchel czerpie "mądrości".
http://www.naszawitryna.pl/
Cholerny antysemicki badziew :shock: :evil:
Zaskakuje jednakowoż dbałość autorów tej strony o piękną polszczyznę. Zgodnie z propagowanym tam hasłem
Cytuj:
Witamy wszystkich Polaków, którym droga jest Prawda oraz Dobro Ojczyzny i Narodu!
autorzy agitują czytelników:
Cytuj:
# Propaguj Nasz Sieć
# Szukamy tumaczy


Na górę
Post: 03-03-2012 18:13 
Offline

Rejestracja: 11-02-2011 17:59
Posty: 80
Z Dukli do Montrealu
Kolejnym rabinem urodzonym
w Dukli, znanym nie tylko w Polsce
ale i po za jej granicami, jest Pinchas
Hirschsprung. Urodził się w
1912 roku w rodzinie rabina Chaima
Hirschsprunga. Od najmłodszych lat
przygotowywano go do studiów rabinicznych.
Jego pierwszym nauczycielem
był dziadek, rabin Dawid Cwi Zeman,
człowiek uwielbiany przez całą
społeczność żydowską z Dukli. Pinchas
był bardzo zdolnym i ambitnym
uczniem, obdarzonym fenomenalną
pamięcią. W wieku 13 lat, tuż po uroczystościach
związanych z bar micwa,
ukazała się Jego pierwsza publikacja
„Pri Pinchas”, po czym przystąpił do
pisania kolejnych w cyklu miesięcznym
„Ohel Tora”. W wieku 18 lat rozpoczął,
jako jeden z pierwszych, naukę
w Jeszwas Chachmej Lublin (Lubelska
Szkoła Mędrców), założonej przez rabina Majera Jehudę Szapiro. Była to największa
na świecie uczelnia talmudyczna. W trakcie egzaminów wstępnych zaskoczył
wszystkich swoją znajomością Talmudu. Wyrecytował z pamięci 2200
stron, gdzie do przyjęcia wystarczyła znajomość 400. Był jednym z wybitniejszych
studentów. Po śmierci Majera Szapiro, poproszono Go o to, jeszcze jako
studenta, aby zajął się egzaminowaniem kandydatów starających się o przyjęcie
do uczelni. Wojna zastała Pinchasa w Lublinie. Jeszcze przed wkroczeniem
wojsk niemieckich ewakuował się do radzieckiej strefy okupacyjnej gdzie zo-
stał aresztowany. Po zwolnieniu Go z
więzienia, przekroczył granicę z Litwą.
Następnie udał się do Szanghaju przez
Kobe w Japonii. W 1941 roku ostatnim
statkiem, przed atakiem Japończyków
na Pearl Harbor, udał się do Kanady.
W pierwszych latach pobytu zajmował
się prywatnym nauczaniem. Jednym
z jego uczniów był wybitny rabin
Nahum Eliezer Rabinowicz. Następnie
związał się z chasydzkim przywódcą
ruchu Chabad Lubovitch, zwanym
siódmym i ostatnim Rebe, Menachemem
Mendlem Schneersonem. W
jego Talmudycznej Akademii uzyskał
tytuł Rosz jesziwy czyli dziekana. Następnie
został przewodniczącym Sądu
Rabinicznego, przewodniczącym Rady
Rabinów by w końcu w 1969 roku zostać
naczelnym rabinem Montrealu.
Pinchas Hirschsprung był wybitnym znawcą Talmudu,
dobrym i ciepłym człowiekiem zaangażowanym w
pomoc dla Polaków i Żydów znajdujących się w Kanadzie,
a potrzebujących pomocy. Jako jeden z nielicznych potrafił
zaliczyć „test pin” polegający na tym, że np. ktoś podawał
„słowo pin znajduje się jako szóste w siódmym wierszu na
stronie 15 Talmudu. Podaj wszystkie słowa znajdujące się w
tym miejscu aż do strony 69”. Studenci niejednokrotnie testowali
jego umiejętności wyznaczając słowa pin w Tosafot
czyli średniowiecznych komentarzach do Talmudu lub komentarzach
napisanych przez Rabina Shlomo znanego jako
Rashi. Pinkas nigdy się nie pomylił. Pod koniec swego życia
założył w Montrealu szkołę Bejt Jakow dla ortodoksyjnych
dziewcząt, nazwaną po śmierci Jego imieniem. Był autorem
licznych publikacji. Prowadził liczne wykłady. Zmarł
w Montrealu 25 stycznie 1998 roku. W literaturze można
czasami znaleźć informacje jakoby był ostatnim rabinem
dukielskim. Pinchas Hirschsprung nigdy nie był rabinem
w Dukli. Ostatnimi rabinami w Dukli byli Jehezkiel Szraga
Halbersztam syn Menachema Mendla Halbersztama i Naftali
Herz Szapira.
Joanna Koszczan
Skarbnik Stowarzyszenia Sztetl Dukla


Na górę
Post: 03-03-2012 18:35 
Offline

Rejestracja: 11-02-2011 17:59
Posty: 80
Dukla to miasto, w którym przez lata Żydzi stanowili zdecydowaną większość mieszkańców. Według spisu z 1881 roku żyło tu 2.553 osób pochodzenia żydowskiego, co stanowiło 84.2% ludności. Z Dukli pochodzili między innymi Naftali i Gitel Rubinsteinowie, rodzice Heleny Rubinstein - światowego potentata w branży kosmetycznej.


Na górę
Post: 04-03-2012 00:54 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08-09-2010 22:02
Posty: 38
Lokalizacja: Grybów/Kraków
Z portalu Wirtualny Sztetl o Dukli:
Cytuj:
W lipcu 1942 r. niemieckie władze okupacyjne zarządziły, by Żydzi mieszkający we wsiach, okalających Duklę, przenieśli się do niej. W wyniku tego rozporządzenia do miasta przybyło ok. 600 osób. Po kilkunastu dniach Żydów przebywających w mieście zebrano ponownie na dziedzińcu pałacowym, otoczonym uprzednio ogrodzeniem z drutu kolczastego. Teren obstawiła policja ukraińska. Zebranych Żydów podzielono na trzy grupy. W pierwszej, liczącej ok. 2000 osób, znaleźli się starcy, kobiety i dzieci. Wywieziono ich samochodami do stacji kolejowej w Krośnie, a stamtąd do obozu zagłady w Bełżcu. W drugiej, liczącej ok. 100 osób, znalazła się inteligencja żydowska. Kilkoma samochodami wywieziono ich do Barwinka, do lasu na stoku Błudnej góry i tam rozstrzelano. Rozbieranie Żydów i ustawianie się w kolejce do rozstrzeliwania nadzorowała lokalna policja żydowska – Judendienst.
Około 200 zdrowych i silnych mężczyzn zakwalifikowano do grupy trzeciej. Zakwaterowano ich w budynkach pożydowskich przy ul. Cergowej w pobliżu synagogi. Pracowali w kamieniołomach w Lipowicy oraz remontowali drogę do Barwinka. W trakcie prac chorych rozstrzeliwano. 14 XII 1942 r. ok. 170 Żydów z obozu pracy w Dukli przeniesiono do getta w Rzeszowie.
Podczas II wojny światowej hitlerowcy zdewastowali dukielskie synagogi. Po zakończeniu wojny w nowszej synagodze przez wiele lat mieścił się magazyn.
We wrześniu 1944 r. zamordowano tu 5 Żydów oraz Mieczysława Roja z Równego, który ich ukrywał. Wielu Żydów ukrywanych przez Polaków zostało schwytanych przez hitlerowców, ale wielu także się uratowało.


Przy okazji odpowiadam: wnuczka Eliasza Brodmanna z Grybowa odpisała, że nie ma w drzewie rodzinnym Izaaka Brodmanna z Muszyny.


Na górę
Post: 04-03-2012 09:43 
Offline

Rejestracja: 08-05-2008 11:00
Posty: 850
Lokalizacja: Biała Chorwacja
Estelion pisze:
Przy okazji odpowiadam: wnuczka Eliasza Brodmanna z Grybowa odpisała, że nie ma w drzewie rodzinnym Izaaka Brodmanna z Muszyny.
Dzięki. Tak mi się skojarzyło, jak pisałeś o grybowskich Żydach, to i zapytałem. Zresztą Rafał Żebrowski w artykule "Żydzi w Muszynie wobec Holocaustu - część I. Wysiedlenie" (Almanach Muszyny 1999) wskazuje na częstość występowania tego nazwiska:
Cytuj:
Choć dla ścisłości należy podkreślić, iż nie było to rzadkie nazwisko wśród Żydów zamieszkujących byłą Galicję. W sporządzonym po wojnie przez Centralny Komitet Żydów w Polsce Rejestrze Ocalałych Żydów spotykamy je przeszło dwadzieścia razy w różnych wersjach zapisu. Jednak wśród nich brak osób pochodzących z Muszyny oraz nie ma Izaaka Brodmanna.


Na górę
Post: 04-03-2012 11:07 
Offline

Rejestracja: 08-05-2008 11:00
Posty: 850
Lokalizacja: Biała Chorwacja
Ta, był pogrom, czy go nie było, Rzeszów, Naliboki, Koniuchy czy też głębokie przemyślenia przedstawiciela tzw. nurtu intelektualnego na tym forum (powyżej), a może Honolulu jeszcze?
Natomiast ja bliżej, garść informacji o Bieczu, i to po wojnie:
Cytuj:
Jeszcze w styczniu 1945 r. niewielka ilość ocalonych Żydów powróciła do Biecza [lub opuściła swoje kryjówki] i podjęła próbę reaktywacji gminy. [Na zniszczonym kirkucie zbudowali oni pomnik pomordowanych Żydów] Niestety działania te nie powiodły się ze względu na antysemickie nastroje wśród lokalnej ludności i problemów z odzyskaniem dwóch synagog. [Pełniły rolę szkoły i kina] Wkrótce po wyzwoleniu Biecza zamordowano trzech bieckich Żydów, a reszta udała się na emigrację jeszcze w pod koniec lat 40-tych, głównie do Stanów Zjednoczonych i Izraela.
.......
W chwili wyzwolenia w Bieczu mieszkali dawni mieszczanie – obserwatorzy gehenny ich sąsiadów oraz nowi osiedleńcy, którzy przejęli pożydowski majątek. Dezintegracja więzi społecznych, nowy sowiecki porządek opierający się na przemocy, pamięć konfliktów, chęć zachowania twarzy i odbudowania tożsamości zadecydowały o nieporuszaniu TEGO tematu na forum publicznym. Stał się on zakładnikiem tematu polskiej gehenny wojennej, a często „polskiego honoru”.

http://wartopamietac.info/2009/10/14/pa ... #more-1058


Na górę
Post: 04-03-2012 13:39 
Offline

Rejestracja: 14-01-2011 17:43
Posty: 282
kabir pisze:
Cytuj:
Jeszcze w styczniu 1945 r. niewielka ilość ocalonych Żydów powróciła do Biecza [lub opuściła swoje kryjówki] i podjęła próbę reaktywacji gminy. [Na zniszczonym kirkucie zbudowali oni pomnik pomordowanych Żydów] Niestety działania te nie powiodły się ze względu na antysemickie nastroje wśród lokalnej ludności i problemów z odzyskaniem dwóch synagog. [Pełniły rolę szkoły i kina] Wkrótce po wyzwoleniu Biecza zamordowano trzech bieckich Żydów, a reszta udała się na emigrację jeszcze w pod koniec lat 40-tych, głównie do Stanów Zjednoczonych i Izraela.
.......
W chwili wyzwolenia w Bieczu mieszkali dawni mieszczanie – obserwatorzy gehenny ich sąsiadów oraz nowi osiedleńcy, którzy przejęli pożydowski majątek. Dezintegracja więzi społecznych, nowy sowiecki porządek opierający się na przemocy, pamięć konfliktów, chęć zachowania twarzy i odbudowania tożsamości zadecydowały o nieporuszaniu TEGO tematu na forum publicznym. Stał się on zakładnikiem tematu polskiej gehenny wojennej, a często „polskiego honoru”.


Fajnie: wybrane przez Kabira i wyrwane z kontekstu fragmenty artykulu w rzeczywistosci nieco inne swiatlo rzucaja na sprawe:

[Po zajęciu Biecza przez wojska niemieckie 7 IX 1939 r. prawie natychmiast zaczęły się prześladowania ludności żydowskiej. Część mieszkańców próbowała wcześniej opuścić miasto, jednak została zmuszona do powrotu przez zbliżającą się armię hitlerowską. Jeszcze we wrześniu przystąpiono do konfiskaty żydowskiego mienia i pozyskiwania pracowników do robót przymusowych. Zajęto dwa bejt ha-midrasze, które przerobiono na magazyn i kino. W zimie 1939/1940 r. przywieziono do miasta 500 Żydów z Łodzi, wobec czego populacja [Żydów] wzrosła do 1300 osób.

Na początku 1940 r. Niemcy utworzyli Judenrat z kupcem Mordechajem Pelerem na czele, podlegający Judenratowi w Jaśle. Jego zastępcą został Salomon Getz.

W październiku 1940 roku utworzono na terenie Biecza getto, które ostatecznie zamknięto na przełomie marca/kwietnia 1942 roku i zezwolono na jego opuszczanie tylko trzem członkom Judenratu. W lipcu 1942 r. w obrębie getta znalazło się ok. 1700 osób. Równocześnie ciągle trwały rozstrzeliwania przypadkowych osób. [Ostatnie zdanie w oryginale: There was no Gestapo or German police station in B', but there was a Polish police station. On January 3, 1942, men of the Gestapo and the German police from Jaslo and Gorlice arrived in B'. Every Jew who they happened to meet was murdered on the spot. That day they killed 18 people. On February 17 the Gestapo shot 14 Jews, members of three families. On February 19 the Polish police arrested 71 Jews, and on February 21 the the Gestapo held a selektzia: 40 people were released and 31 were shot and their property was stolen. On April 28 the Gestapo arrived again, arrested 14 Jews, so-called “Communists”, and killed them. On July 25, five Jews belonging to two families were shot; they were accused of “illegally” appealing to the German authorities.]

Akcja całkowitej likwidacji getta rozpoczęła się 22 VII 1942 r. Zgromadzono wówczas na rynku wszystkich mężczyzn pomiędzy 18 – 35 rokiem życia. 170 osób skierowano do obozy pracy w Krakowie-Płaszowie. Drugi etap eksterminacji przeprowadzono 14 VIII 1942 r. Miasto zostało otoczone przez policję niemiecką i ukraińską, a Żydów zgromadzono ponownie na rynku. Na miejscu rozstrzelano ok. 150 osób starszych i chorych, a ich ciała pochowano na żydowskim cmentarzu. Pozostałych w liczbie ok. 1000 przez cztery dni trzymano bez jedzenia i picia w szopach, nieopodal ratusza. Lokalna polska policja pomagała zaś w tym czasie przeczesywać okolicę w poszukiwaniu ukrywających się Żydów. 17 sierpnia wszystkich wywieziono do obozu zagłady w Bełżcu. W mieście pozostało jeszcze 40 przymusowych pracowników piekarni „Ulreich”. W październiku 1942 r. skierowano ich do obozu pracy w Przemyślu, a później zgładzono. Udało się przeżyć kilku osobom, ukrywającym się w okolicznych wioskach. Należy tutaj wspomnieć, że w 1947 r. sąd w Gorlicach skazał na karę śmierci polskiego policjanta o nazwisku Jantorowski, który wsławił się szczególną gorliwością w pomocy Niemcom w likwidacji żydowskich obywateli Biecza.

Jeszcze w styczniu 1945 r. niewielka ilość ocalonych Żydów powróciła do Biecza [lub opuściła swoje kryjówki] i podjęła próbę reaktywacji gminy. [Na zniszczonym kirkucie zbudowali oni pomnik pomordowanych Żydów] Niestety działania te nie powiodły się ze względu na antysemickie nastroje wśród lokalnej ludności i problemów z odzyskaniem dwóch synagog. [Pełniły rolę szkoły i kina] Wkrótce po wyzwoleniu Biecza zamordowano trzech bieckich Żydów, a reszta udała się na emigrację jeszcze w pod koniec lat 40-tych, głównie do Stanów Zjednoczonych i Izraela.

Druga relacja pochodzi ze strony poświęconej dwóm rodom mieszczańskim z Biecza i Muszyny, brak jest na niej informacji o autorach wpisów, można przypuszczać, że są członkami tych rodzin. Jeden z wpisów dotyczy historii Żydów w Bieczu. Fragmenty wpisu (pełny tekst znajduję się tutaj) podaje z drobnymi zmianami stylistycznymi :

Bieczanie Polacy i Żydzi żyli w swojskiej symbiozie i bez zgrzytów w społeczności bieckiej. [...]

Niestety w 1942 roku Niemcy założyli w Bieczu getto i osadzili w nim wszystkich bieckich Żydów i okolic, pewnego okropnego dnia zostali wszyscy przez Niemców wraz z rodzinami wypędzeni z domów, na rynek, gdzie utworzono tymczasowe getto ogrodzone wysokim, szczelnym parkanem, przylegającym z jednej strony do ściany ratusza z przejściem dla strażnika. Wkrótce przepędzono ich na wzgórze dokonując selekcji i uśmiercając około 120 chorych i kalekich, rozstrzeliwano w ich domach oraz na bieckim kirkucie, a resztę 360 osób wysłano do Prokocimia, część do tymczasowego getta w Gorlicach, a do potem do obozu zagłady w Bełżcu.

Obie relacje są tu zgodne, poza omyłkową datą utworzenia getta w drugiej relacji

[...] Niemcy założyli kahał, kilku Żydów wybrano do pilnowania porządku i zwano ich porządkowymi oraz żydowskich policjantów. Wszyscy musieli nosić na rękawach białe opaski z przyszytą lub wymalowaną gwiazdą Dawida – sześcioramienną, w celu odróżnienia ich od polskich mieszkańców miasta. Do kahału Niemcy przyjeżdżali po okup co jakiś czas i zabierali złoto, biżuterię, futra i tak po trochu wyciągano od nich ich zasoby kosztowności.

W opisie tych wydarzeń obie relacje różnią się od siebie. W pierwszej relacji wizyty Gestapo i wojsk niemieckich łączyły się z rozstrzeliwaniami.

Kilku z nich zdołało się uratować : biecki rabin, który mieszka w Ameryce, jego mały syn, Żydówka o nazwisku [?] , która miała sklep z ubraniami, a ukrywała się na Przedmieściu u Polaka Pruchniewicza. Został on uprzedzony iż, ktoś na niego doniósł, zdążył przeprowadzić ukrywającą się Żydówkę do wsi Strzeszyn i kiedy za kilka dni przyjechało gestapo, to wówczas Żydówki na Przedmieściu nie znaleźli, lecz Pruchniewicza rozstrzelano. Widocznie donosiciel był pewny swego.

W pierwszej relacji nie ma żadnych informacji o Polakach pomagającym Żydom w ukryciu się bądź ucieczkach z getta.

A należy tu powiedzieć, że Józef i Maria Pruchniewicz zostali odznaczeni medalem Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata. Dokument poświadczający ten fakt można znaleźć tutaj.

Opuszczone mieszkania żydowskie zostały zaplombowane przed kradzieżami. Wcześniej zostały one opróżnione przez Niemców ze wszystkich rzeczy. Odzież i pościel przewożono do bóżnicy na rynek i składano przed domami sąsiednimi. Przeszukano strychy i sklepy, gdzie były różnorodne towary i ukryte kosztowności. [...]

Pozostawione domy zostały zasiedlone przez okoliczną ludność napływającą do Biecza w czasach PRL i potem uwłaszczone na mocy ustawy o zasiedzeniu. Część domów wyburzono, a na ich miejscu wystawiono nowe kamienice , nowych obywateli miasta, gdyż większość starych przedstawicieli rodów wyemigrowała z miasta w świat, mała część obywateli bieckich z posiadanym tzw. numerem domu jedynie pozostała na miejscu.

[..] Otóż w tej synagodze zgromadzono wszystkich bieckich Żydów zanim utworzono na rynku getto otoczone wysokim, doraźnie zbudowanym płotem. Przez ten płot przerzucało się chleb głodującym.
Bieczanie niewiele mogli pomóc swym uwięzionym sąsiadom, ten holocaust biecki miał i swoje nieliczne momenty bohaterstwa osób mieszkającym w pobliżu ich domów.

W pierwszej relacji brak informacji o wydarzeniach związanych z pomocą Żydom uwięzionym na rynku.

Kiedy Gestapo wyłapywało Żydów z okolicznych domów i podwórek kilka osób zdołało się ukryć w ogródkach z wysokimi tyczkami grochu i piwnicach, gdzie zapadli pod pokrywy i klapy piwniczne w sieniach. Obywatele polscy Biecza, pomogli im przeżyć. Wiedzieli o tym tylko najstarsi krewni i po wojnie opowiadali potomnym, ale tylko do 1948 roku, ponieważ potem zaczął się terror drugiej, sowieckiej okupacji i UB prześladowało mieszkańców na podstawie różnych donosów przesyłanych do władz przez miejscowe komórki PPR i donosicieli do UB.

W drugiej relacji brak wzmianek o pomocy polskiej policji municypalnej w wyłapywaniu Żydów.

Głównie UB interesowały kontakty bieczan z zagranicą i kiedy przyszedł list z podziękowaniem za uratowanie życia od córki rabina, która wyrażała wdzięczność za ocalenie małego 14 -letniego braciszka, adresatka listu zniszczyła go natychmiast, a indagowana przez Ub-owca odpowiedziała, że zwróciła list na pocztę. [...] Inny przypadek uratowania żydowskiego sąsiada, miał miejsce w piwnicy Jakuba i Anieli K. – piekarza w domu dziś przy ul. Witolda Fuska.

Niestety były to sporadyczne przypadki, gdyż Niemcy urządzili łapanki z psami. [...] Niemcy przy pomocy psów wyłapali prawie wszystkich Żydów. Bieczanie, jako sąsiedzi znajdywali bezpieczne miejsca schronienie na wsiach. [...] Starzy ludzie, nie żyją, więc nie mogą o tym dać świadectwa, ale opowiadali młodszemu pokoleniu i tak okruchy wspomnień przetrwały wśród potomnych z tych okrutnych czasów niewoli hitlerowskiej. Dlatego łatwo poniektórym Żydom wypisywać kłamstwa o złych Polakach lub pasywnej postawie podczas okupacji.

[...] Mała wtedy dziewczynka z rodziny wspomina dalej: „wkrótce przepędzono ich na wzgórze, na biecki kirkut i rozstrzelano. Część zastrzelono w getcie i wożono ich martwe ciała na wózkach z platformą z wysokimi kołami lub furmankami. Niemcy wyznaczyli Polaków do tego zajęcia, a ci musieli to wykonać, bo by ich rozstrzelano. Uśmiercili hitlerowcy około 120 Żydów chorych i kalekich w ich domach, biorąc wcześniej od nich okup. Część około 360 osób skierowano na stację kolejową do wagonów i wysłano do Prokocimia (taki był napis na wagonach).

Zaraz po wojnie macewy z miejskich chodników wróciły na swoje miejsce na kirkucie, niestety tylko taki mały gest mieszczan bieckich zaświadczył o pamięci i szacunku dla byłych sąsiadów. Większa część jednak pozostała do czasu, aż ocaleni, powracający Żydzi się upomnieli o przeniesienie reszty macew na kirkut.

Nieliczni powracający otwierali sklepy, lecz szybko je likwidowali na skutek ogólnego procesu niszczenia prywatnego handlu domiarami finansowymi państwa ludowego.Zniknął więc także ostatni żydowski interes bieckiego zegarmistrza, który był akceptowany przez wszystkich bieczan jako potrzebny rzemieślnik. Sprzedał swoją kamienicę i wyjechał w nieznane.

Obie opowieści bardzo się od siebie różnią, jednocześnie dość mocno się uzupełniają tworząc przerażający obraz małego galicyjskiego miasteczka w czasie II wojny światowej.

W relacji Yad Vashem znajdują się informacje o współudziale polskich formacji policyjnych podlegających władzy okupacyjnej w poszukiwaniach ukrywających się Żydów, o morderstwach Żydów powracających po wojnie do Biecza.

W relacji prezentującej „polski punkt widzenia” znajdują się informacje o pomocy udzielanej Żydom, o ich ukrywaniu ale i o donosicielstwie, są też tu informacje o zmuszaniu Polaków do pomocy Niemcom w ukrywaniu śladów zbrodni. Autor nie ujawnia wprost i raczej ukrywa informacje o tym, że po wojnie ocalonych Żydów nie traktowano przyjaźnie i zmuszano ich do dalszej ucieczki (opuszczenia ich miasta). Wielokrotnie w różnych zdaniach o wydarzeniach w mieście autor ukrywa podmiot działania, bo z pewnością również Polacy uczestniczyli w budowie prowizorycznego getta, w sortowaniu mienia rodzin wysyłanych do obozów koncentracyjnych, w budowaniu chodników z macew.

Razem daje to obraz miasta z wyjętą spod prawa społecznością żydowską, którą sukcesywnie uśmiercano wprost na ulicach miasta na oczach drugiej przerażonej społeczności, której bierność wobec tych wydarzeń spowodowana strachem przeplatała się z podłością oraz bohaterstwem.

W chwili wyzwolenia w Bieczu mieszkali dawni mieszczanie – obserwatorzy gehenny ich sąsiadów oraz nowi osiedleńcy, którzy przejęli pożydowski majątek. Dezintegracja więzi społecznych, nowy sowiecki porządek opierający się na przemocy, pamięć konfliktów, chęć zachowania twarzy i odbudowania tożsamości zadecydowały o nieporuszaniu TEGO tematu na forum publicznym. Stał się on zakładnikiem tematu polskiej gehenny wojennej, a często „polskiego honoru”.

Dzisiaj w 2009 roku istnieje wiele metod i grup ludzi chętnych do pracy na rzecz poradzenia sobie z tą trudną pamięcią. W wielu miejscach trwa praca „odgruzowywania” złej pamięci. Wydaje się więc, że „dawne czasy, które nikogo już nie obchodzą” wymagają jednak zrozumienia i opisu. Przecież medal Państwa Pruchniewicz to niezwykła okazja do rozpoczęcia procesu przyswajania miastu tej historii.
Biecz jest wyłącznie przykładem, że ten proces wciąż czeka w Małopolsce na uruchomienie
.

(pk)

Pamięć i historia

Tagi: Biecz, Holocaust, II wojna światowa, Medal Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, Polacy i Żydzi, Yad Vashem, Żydzi i Polacy]

Wydaje sie ze tylko czesc informacji zawatrych na stronie "wartopamietac" zasluguje wg.Kabira na uwage.Reszta to:
kabir pisze:
Cholerny antysemicki badziew

_________________
"Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator, ale i on,
prawdę mówiąc, świnia." Gogol M.W.


Na górę
Post: 04-03-2012 18:34 
Offline
Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18-09-2004 19:47
Posty: 2026
Lokalizacja: Rabka
Posprzątane.
Możliwe, że przy okazji usunąłem coś sensownego i na temat. Przykro mi.

Proszę się trzymać Beskidu.

_________________
"Nasze piwo jest zdrowe".
Browar Grybow.


Na górę
Post: 04-03-2012 18:38 
Offline

Rejestracja: 08-05-2008 11:00
Posty: 850
Lokalizacja: Biała Chorwacja
:)


Ostatnio zmieniony 04-03-2012 18:39 przez kabir, łącznie zmieniany 1 raz.

Na górę
Post: 04-03-2012 18:38 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
Ok :mrgreen:


Na górę
Post: 04-03-2012 19:03 
Offline

Rejestracja: 25-06-2007 07:08
Posty: 479
Lokalizacja: z Beskidu Niskiego
Zabawne

_________________
Kto mówi prawdę, ten niepokój wszczyna.

Cyprian Kamil Norwid


Na górę
Post: 04-03-2012 19:25 
Offline

Rejestracja: 23-11-2010 20:26
Posty: 75
dyskusja dyskusją a sprawiedliwość musi być po naszej stronie:)
stare dobre forum i obiektywny admin...:)
pozdro HM


Na górę
Post: 04-03-2012 20:40 
Offline

Rejestracja: 14-01-2011 17:43
Posty: 282
Tylko starego zakapiora zal......
Tak ladnie staral sie Kabira uswiadomic.Tyle serca wlozyl w kunsztowne posty.Kultura tym razem polegla w brutalnym zderzeniu z linia polityczna.
Nie martw sie jednak stary zakapiorze.Duzo dobrego wniosles w dyskusje na temat zydow w Beskidzie Niskim.
" Nec Hercules contra vis administratores" .
Jeszcze tylko fragment artykulu Adama Nycza :Iwonicz-Zdroj ulubione uzdrowisko zydowskie.
[Wydarzenia z lat 1939-1942 ciekawie opisała Żydówka z Cieszyna Czeskie­go Hilda Huppert, która wraz z rodziną ukrywała się w Iwoniczu, u rodziny Kenarów. Ukazuje ona pomoc niesioną Żydom przez mieszkańców zdroju, szcze­gólnie pozytywną postawę i pomoc udzielaną przez P. Olesia – komendanta posterunku granatowej policji w Iwoniczu[1Funkcjonariusze granatowej policji kom. Oleś i posterunkowy W. Zima, rodem z Lubatowa;, byli żołnierzami wywiadu ZWZ/AK, zaufanymi mjr. Kazimierza Mięsowicza, Kom. Pow. Pofic? w Krośnie, członka głębokiego wywiadu AK.]

_________________
"Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator, ale i on,
prawdę mówiąc, świnia." Gogol M.W.


Na górę
Post: 04-03-2012 20:54 
Offline

Rejestracja: 08-05-2008 11:00
Posty: 850
Lokalizacja: Biała Chorwacja
Ci to jacyś porządni ludzie byli. Ale będzie też o "granatowych" z Biecza (co zasygnalizowałeś). Oni byli mniej porządni.


Na górę
Post: 04-03-2012 22:13 
Offline
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10-11-2010 09:26
Posty: 1007
Lokalizacja: Bieszczady
Ano żal :twisted: Pracy Starego Zakapiora
Elżbieta Rączy "Ludność żydowska w Krośnie 1939-1946" Biblioteka Krośnieńska zeszyt 15
str. 29-30
"[...]Przez pewien czas pomagał on w ukrywaniu się Hermanowi Sterclowi. Po zdobyciu dla niego "aryjskich" papierów ułatwił mu kontakt z partyzantami. W oddziale AK, którego komendantem był Edward Kurcoń, pod nazwiskiem Henryka Pieniowskiego, polskiego oficera, uciekiniera z niemieckiej niewoli, Herman Stecel przeżył wojnę. [...]"
"[...]Po przyjściu Rosjan wstąpiłem do NKWD. Chciałem się zemścić na Polakach, którzy wydali moje rodzeństwo. Dla NKWD pracowałem 18 miesięcy. Likwidowałem akowców, którzy napadali na Rosjan i Żydów. Podczas pracy w NKWD wziąłem zemstę nie tylko za swoich, ale za wielu innych Żydów".


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 130 ]  Przejdź na stronę Poprzednia 14 5 6 7 8 9 Następna

Strefa czasowa UTC+01:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 27 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza Zespół Olympus.pl