Witam! Przytoczę fragment, który opisuje wydarzenie z 1942 r. Pochodzi z monografii: Rymanów. Dzieje miasta i zdroju, pod redakcją Feliksa Kiryka. Rymanów 1985. 12 grudnia 1942 r. gestapowcy z Krosna (wśród których szczególnie wyróżniał się Oskar Böcker), przy pomocy policji z Jaślisk, dokonali pacyfikacji wsi Królik Polski. Aresztowano tu kilku mężczyzn, kobiet i dzieci, a następnie dołączono dwie Ukrainki z Wisłoczka. Wszystkich umieszczono w miejscowej szkole, gdzie przy pomocy wyszukanych, bestialskich metod, prowadzono wiele godzin „przesłuchanie” aresztowanych. Domagano się od nich wydania zbiegłych jeńców radzieckich z obozu w Rymanowie i wskazania rodzin, które jeńcom w tej ucieczce pomagały. Po bezowocnych przesłuchaniach, dziewięciu spośród uwięzionych, Niemcy rozstrzelali (strzały w tył głowy) na łące , w pobliżu miejscowej plebani. Ofiarą hitlerowskiego [niemieckiego ! – przypis mój] okrucieństwa padli tu Polacy: Franciszek Wiernasz, Stanisław Smoleń i Andrzej Szerszeń; Starorusini: Wasyl Rudawski i jego syn Andrzej, Piotr Wołoszczonowicz i Natalia Kuchta oraz dwie (nie udało się ustalić ich nazwisk) Ukrainki z Wisłoczka. Aresztowano także w Króliku kilkunastu mężczyzn, wśród których znalazł się 14-letni Eugeniusz Smoleń, na szczęście udało mu się zbiec z transportu w Prokocimiu koło Krakowa. Do pacyfikacji tej doprowadziła prowokacja nie ustalonego dotychczas agenta gestapo, który podając się za zbiegłego z obozu w Rymanowie jeńca radzieckiego, szukał jakoby pomocy u mieszkańców Królika Polskiego, a także miał przygotowywać schronienie dla dalszych zbiegów. Jak wynika z finału tych wydarzeń, chętni do udzielania takiej pomocy byli, ale swą ofiarność opłacili życiem. Zdradził ich prowokator, który został rozpoznany wśród Niemców, dokonujących egzekucji. Opis podaje datę 1942 r., natomiast w „Przewodniku po upamiętnionych miejscach walk i męczeństwa lata wojny 1939-1945” na s. 252. znajduje się taki wpis: Królik Polski Pomnik ofiar terroru. W 1943 r. hitlerowcy [przypis nacji jw.] rozstrzelali na łące członków ruchu oporu. Przed straceniem katowali ich w budynku szkolnym. Bądź co bądź, książkę firmuje Rada Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa – zatem gdzie błąd? To tak gwoli uzupełnienia tych dziurek w pasie. Pozdrawiam! mar-k
|