Widzę, że dyskusja na całego się rozpętała
To że Łemkowie mają prawo do nazywania BN swoją ojczyzną , którą nazywają Łemkowyną chyba jest bezsprzeczne i myślę, że nikt nie kwestionuje ich prawa do tego. Ale chciałbym dyskretnie zauważyć, że BN to nie tylko łemkowszczyzna…
.
Dyskutując o zawłaszczaniu czegoś trzeba by doprecyzować kwestię co tzn. zawłaszczają? Ale oczywistym chyba jest, że jak każdy mieszkaniec tego skrawka ziemi, Łemkowie mają prawo współdecydować o tym co się tu dzieje niezależnie, czy jest ich tu mniej czy więcej od innych nacji. I nikt też nie może zabronić im i ich potomkom kultywowania kultury i tradycji przodków, to chyba też jest bezsprzeczne. Ale o ile mi wiadomo, obecnie tzw. łemkowszczyzna nie jest etnicznie tylko łemkowska. Przecież dla tych co tu obecnie mieszkają, a nie są Łemkami, to też jest mała ojczyzna (nazwijmy ją prywatną, za S. Ossowskim), choć niekoniecznie muszą ją nazywać łemkowszczyzną. Ale terytorium jest to samo, inna może być tylko nazwa. Tak więc wszyscy mieszkający tu powinni mieć coś do powiedzenia w sprawach tego terenu (no i mają, wszak mamy demokrację
), bowiem to ich wspólna prywatna mała ojczyzna, choć każdy może się z nią bardziej lub mniej identyfikować. Rozumiem żal Łemków, że ich stąd wysiedlono, odebrano to co najcenniejsze, ich łemkowyne, no ale czy ci obecnie tu mieszkający nie Łemkowie mieli wpływ na to, że ich wysiedlono stąd? Czy oni o tym decydowali, że tak się potoczyła historia? Przecież nie można nikogo winić za to, że się tu niegdyś osiedlił gdy opustoszały te tereny i że chce tu nadal żyć. A że też często ma inne spojrzenie na pewne sprawy, to jakby normalne.
Odnośnie tego, czy Łemkowszczyzna żyje, to dla mnie nie ulega wątpliwości że tak, chociażby przez to, że żyją tu, czy gdzie indziej Łemkowie, którzy kultywują tradycje przodków. No bo przecież nikt nie może im tego zabronić, mają do tego pełne prawo, a na czym korzystają przyjezdni turyści, zgłębiając ich kulturę w mniejszym lub większym zakresie. A że Łemkowie mają swoją wizję historii, to trudno się dziwić. Każdy interpretuje ją tak, jak ją czuje lub jak mu akurat dla jego celów pasuje. I zdziwiłbym się, gdyby było inaczej
. Ale wątpliwe jest, by ci interpretatorzy (niezależnie z jakiej strony byli) mieli monopol na jedynie słuszną jej wizję. Choć jak powiedział już nieżyjący młody poseł:
prawda jest tylko jedna, i leży tam gdzie leży . Ale czy faktycznie tak jest? Bo mówią też, że prawda zazwyczaj leży pośrodku
.
No ale cóż, historia lubi płatać różne figle i tak jakoś się porobiło w czasie II wojny i zaraz po niej i już tego nie odwrócimy, więc trzeba żyć samemu i dać żyć innym
, a nie przerzucać się, kto ma większe prawo do Beskidu Niskiego
.