Dość leżenia na łące. Skowronek zawisł nad nami i uporczywie wyśpiewywał hymny mające nas zmobilizować do dalszej wędrówki.
Może po prostu przeszkadzaliśmy mu w zalotach ?
OK, w sumie to jego tereny. Rzut oka na mapę i wiemy że przy słupku granicznym nr 211 mamy skręcić na polską stronę, ale na razie schodzimy wysokimi trawami porastającymi łąki.
Nagle po lewej stronie dało się zauważyć że te trawy wykonują liniowy ruch. Ach ! to tylko sarenka rozsuwała je niczym zamek błyskawiczny i rzeczywiście , błyskawicznie zniknęła w pobocznych krzakach.
Na końcu łączki my też wchodzimy w krzaki aby odnaleźć interesujący nas słupek. Jest !
Są też znaki niebieskiego szlaku skręcamy więc z nadzieją , że za parę, paręnaście metrów znajdziemy źródła mineralne zaznaczone na mapie Compasu.
Rozglądając się wokół noga ugrzęzła mi w bagnie . Próba podparcia się kijkiem nie pomogła bo kijek wszedł nie dając podparcia. Leżący konar uratował od całkowitego ugrzęźnięcia. Nie próbowałem smaku wody w tym bagnisku i nie wiem czy są mineralne.
Ot jeszcze jedna zagadka zostanie do rozwiązania.
Wkrótce wychodzimy na otwarte przestrzenie nad Konieczną
.
.
Piękne kwitnące łąki ciągnące po horyzont zamykany lasem. Płyniemy po tym oceanie kwiatów zostawiając za sobą kilwater
Z daleka przyglądają się nam pasące się konie, wreszcie mają rozrywkę
.
.
Nie dochodząc do zabudowań skracamy drogę wprost na budynki graniczne. Państwo nasze bogate jest , bo może pozwolić sobie na wybudowanie takich okazałych budynków i porzucenie ich.
Po słowackiej stronie na jednym z baraków imitujących sklep są powieszone godziny otwarcia, bardzo ciekawe bo tylko w sobotę i niedzielę po kilka godzin.
Idziemy dalej granicą na zachód wspinając się 100 metrów w przewyższenia aby zobaczyć cmentarz z I wojny światowej
.
.
Zakres prac rekonstrukcyjnych jest imponujący. To cieszy oko. Przy okazji co tam wyprawia tam granica ??? Toż to można oczopląsu dostać.
Czegoś takiego to jeszcze nie widziałem, ale wielu rzeczy nie widziałem.
Może ktoś spotkał już coś podobnego ?
Idąc dalej wzdłuż granicy z niepokojem spoglądamy na niebo, bo chmurki przechodzą coraz wyraźniejsze. Przed nami Jaworzyna Konieczańska na którą trzeba się wspiąć. To kolejne 200 metrów przewyższenia z bardzo stromymi podejściami.
Na szczycie wycinkowe widoki rekompensują wyciśnięty pot na podejściu
.
.
Takie miejsca są stworzone do odpoczynku który się nam należał. Brak tylko wody. Obiecujemy sobie że jak tylko zejdziemy na Przełęcz Regetowską to zrobimy dłuższy popas nad wodą.
Życie przynosi niespodzianki. Na przełęczy była woda , ale nie taka jak chcieliśmy , zaczęła iść ta z góry. Trzeba było zawinąć się owinąć się plandekami i pomknąć do Regetowa.
.
.
i to już KONIEC wędrówki którą wyrysowałem na mapie.
http://www.bikemap.net/pl/route/3114391 ... 09/terrain