Sercu bliski Beskid Niski

Forum portalu www.beskid-niski.pl
Dzisiaj jest 28-03-2024 11:18

Strefa czasowa UTC+01:00





Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 5 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Wreszcie
Post: 01-10-2014 20:09 
Offline

Rejestracja: 25-04-2009 07:26
Posty: 1249
Tak jakoś wyszło, że nie składało się ostatnio poplątać po Beskidzie. W końcu trzeba było przysiąść nad mapą i opracować jakiś plan. Plan był mocno napięty (o ile zamierzałem skorzystać z pewnego zaproszenia) ale korzystając z wcześniejszej mobilności zdjąłem z trasy jeden z punktów. Jeszcze tylko poprzedzająca parodniowa obserwacja godzin wschodu i zachodu słońca (by określić dostępną długość dnia) oraz prognoz pogody i wreszcie ruszam w trasę.
Parkuję o 6.15 na Przełęczy Małastowskiej, trochę jeszcze ciemno a w dodatku tylko 3st C. Czapka się w plecaku znalazła ale rękawiczek jeszcze nie szykowałem. Początkowo szlakiem niebieskim (słuchając dochodzących z oddali ryków jeleni) a później leśnymi drogami ciągnę w kierunku wzgórza 647, gdzie wypatrzyłem linię okopów. Są, dobrze widoczne, choć jeszcze panujący mrok w lesie nie pozwala na zrobienie zdjęcia. Chwilę się zastanawiam czyje - skierowane na wschód więc pewnie austriackie, choć dziwnie co kawałek są przekopane wylotem w dół stoku.
Schodzę do strumienia, po drodze patrzę za grzybami - wiele kolczaków, trochę kurek a rydze tylko wielkie i pewnie robaczywe. Po przekroczeniu strumienia idąc w kierunku 63-ki widzę na stoku spory kopiec kamienny - wysokość ponad 1m a jakby u wezgłowia na górze położony jeszcze kamień. Krzyża ani szczątków nawet nie udało mi się znaleźć. Mogiła?
Przez drzewa prześwituje w końcu cmentarz, mimo braku światła staram się zrobić parę zdjęć a później szlakiem konno-czarnym ciągnę pod górę, przecinam szlak niebieski i zaczynam schodzić w kierunku Gładyszowa. Jakaś droga leśna była, ale trochę błotnista więc walę na wprost w dół. Za łatwo by było - trasę przecina nowa stokówka. Nie jest łatwo zejść do drogi po mającej parę metrów skarpie która jest mokrą, wzruszoną gliną. Z butami cięższymi o parę kilo przekraczam drogę i znów daję nura w las. Wychodzę z niego na łąkę, na trawie dużo rosy a w dolinie mgła. Zanim doszliśmy z czworonożnym towarzyszem do drogi asfaltowej wpierw przepędzają nas ze swego pastwiska konie a później musimy jeszcze pokonać parę pastuchów elektrycznych.
Koło przydrożnej kapliczki skręcamy w lewo by dojść do cmentarza nr 61. Słońce zaczyna wyglądać zza wzgórz co owocuje zobaczeniem widma Brockenu. Podobno zwiastuje to jakieś nieszczęście, tłumaczę sobie że na pewno chodzi o moje przemoknięte już buty - na taką trasę to chyba tylko gumiaki. W czasie całej trasy problemem był nadmiar wody i to obojętnie gdzie - na łąkach chlupało pod nogami, trawy nawet po południu częstowały rosą a przysiąść ze względu na wilgoć nie było gdzie. Pokonujemy kawałek przez las i zatrzymujemy się przy cmentarzu na pierwszy dłuższy odpoczynek.
Z cmentarza znów przez las schodzimy mniej więcej w kierunku na cerkiew. Po wyjściu na łąkę, ze względu na rosę, decyduję się poruszać wzdłuż linii lasu po jakiejś ścieżce zwierzęcej - przynajmniej mniej rosy. Po chwili kątem oka w lesie widzę kamień a koło niego leżący krzyż. Podchodzę i z tablicy na kamieniu dowiaduję się, że to miejsce cmentarza cholerycznego. Sprawdzam mapę i widzę, że mam tylko jeden taki cmentarz oznaczony - przy drodze. Dopiero teraz szukając w internecie dowiaduję się, że byłem na cmentarzu "pod Hutą".
Dalej znów na ukos przez łąki (buty zbierają kolejne porcje wody) by wyjść na wprost cmentarza, kawałek bicia asfaltem i jesteśmy pod cerkiew greko/katolicką. Słońce wprost w oczy uniemożliwia zrobienie zdjęcia od frontu. Chwilę szukam dojścia do cerkwi prawosławnej - od niej po przekroczeniu Gładyszówki mam poszukać krzyża. Widzę furtkę w ogrodzeniu cerkwi w stronę rzeki, otwieram ją i zachęcając psa do przejścia nieopatrznie dotykam drutu pastucha. Mokre spodnie są doskonałym przewodnikiem a zaskoczyć dałem się całkowicie :-) Pokornie wycofuję się choć i tak przekraczam rzekę trochę niżej tym razem pomyślnie przekraczając następne druty. I to pewnie uśpiło moją uwagę, bo podczas poszukiwań owego krzyża kolejny bliższy kontakt z prądem. Coś mi się widzi, że mnie tu nie lubią więc rezygnuję z poszukiwań i udaję się na drogę główną by nią podejść pod 55-kę. Przeglądając geoportal dobrze widoczne są położone na południe od cmentarza linie okopów. Tak się zastanawiam, czy to I-a czy II-ga WŚ - stan zachowania raczej świadczyłby o II. Coś mi się obiło o uszy, że we wrześniu '39 było tam stanowisko WP - wycofując się z pozycji żołnierze spalili wieżę, by nie mogła służyć Niemcom jako punkt obserwacyjny (?).
Z cmentarza muszę dobić się do stokówki, która wyprowadzi mnie nad Przysłup, jednak mimo wybrania innej trasy niż wiedzie szlak konny to i tak przeszło 500m pokonuję drogą dokładnie zrytą kopytami a odciski kopyt wypełnione są wodą. Stokówką przeleciałem i już po godzinie od wizyty na 55-ce wychodzę zielonym szlakiem na łąki nad Przysłupem. I tu czekają mnie 2 niespodzianki - pierwsza to Tatry, w sumie niedaleko, trochę ponad 80km. Szkoda, że nie ma gdzie przysiąść, bo cały czas woda chlupie pod nogami. Idąc dalej zauważam rudzielca bawiącego się na łące. Idziemy pod wiatr, pies coś go wyczuwa, ale nie potrafi określić kierunku. Skradam się przez chwilę i wreszcie pies łapie zapach - ruszył. Już po chwili widać, że nie ma szans więc nawet go nie odwołuję patrząc tylko. W pewnym momencie trochę się przestraszyłem, bo lis mimo przewagi nagle skręcił i przez to pies znalazł się dość blisko. Jednak zanim zmienił kierunek lis dawno umknął - 1-0 dla lisa, całe szczęście :-)
Idę przez pola, coraz bliżej do spotkania, po drodze szukam krzyża oznaczonego na mapie - znajduję, ale po drugiej stronie drogi. Spotkanie nie doszło do skutku, wpierw zaszedłem do domu nie po tej stronie grzbietu, zostałem nakierowany na właściwy, jednak tam nikogo nie było.
Zjeżdżając tydzień wcześniej z grzbietu do Odernego byłem pod wrażeniem widoków okolicy ale również przestraszony terenem, po którym przyjdzie mi się poruszać - nie lubię aż tak dalekich widoków, szczególnie jeśli widać dokładnie, ile trzeba będzie wpierw wysokości stracić by później ją zdobywać - i to dlatego Tatry nie dla mnie ;) Schodzę w dół, chwilę przysiadam zgodnie z zaproszeniem pod Demajowym krzyżem. Przechodzę koło kaplicy i dalej w kierunku skrzyżowania z kapliczką gdzie odbijam w prawo by po mozolnym podejściu dojść do drogi na Kunkową. Nie zamierzam długo nią się przemieszczać i po ok. 1km skręcam w drogę leśną prowadzącą prawie wprost pod krzyż pod Kopą. Kiedyś był on
w lesie, teraz jakby mniej.
Następnym punktem jest kapliczka między Kopą a Czerteżykami. Odnajduję drogę prowadzącą mniej więcej w pożądanym kierunku, jednak w końcu odbija ona w prawo do Kunkowej. Pozostały odcinek lekki nie był - znów trawa z rosą, kombinacje przejścia lasem kończą się na ścianie krzaków, w końcu zbliżam się do Przysłupianki. Już ze sporej odległości słyszę że łatwo nie będzie - i rzeczywiście. Jest zbyt głęboka i nie pozostaje nic innego niż zzuć buty i przekroczyć w bród.
Odnajduję kapliczkę i mocno błotnistą drogą wychodzę wreszcie na asfalt. Pomyłka, to nie asfalt a droga betonowa. Skręcam do cerkwi, stamtąd miałem podejść do jeszcze jednego krzyża na północ od cerkwi, jednak widok wąwozu mnie zniechęca. Rezygnuję również z dotarcia do niego z drugiej strony i idę w kierunku samotnego krzyża na polach. Od niego w kierunku lasu, przeganiamy jeszcze na polach jednego lisa i w lesie znajdujemy drogę w pożądanym kierunku. Droga ta znów wychodzi na nowa stokówkę - bez nawierzchni, sama glina, która strasznie łatwo lgnie do butów. Na szczęście odcinek taki nie jest zbyt długi i dochodzimy do starej stokówki. Potrzebuję dojść do górnego końca Nowicy, jednak nie widzę drogi odbijającej w lewo a las nie zachęca do łojenia na wprost. Trzymam się dalej stokówki, jednak jak zauważam, że zaczynam za bardzo na południe za droga skręcać to nie pozostaje nic innego jak jednak zmierzyć się z lasem. Takie przejścia na krechę są najgorsze - jeżyny, młodniki z niskimi gałęziami i inne krzaczory, przecinanie starych dróg leśnych z głębokimi, pełnymi wody koleinami idealnie zamaskowanymi porosłą trawą - ubaw :-) W myślach liczę ile kleszczy ściągnę z siebie po powrocie do domu.
W końcu wychodzimy na łąkę - oczywiście woda nadal chlupie. Łąką do drogi i w dół do Nowicy. Następnie z drogi skręcam w lewo aby wreszcie zobaczyć cudowne źródełko. Źródełko jak i inne temu podobne - nie nadaje się do picia, ale przynajmniej ławeczki są i jest możliwość ulżenia zmęczonemu kręgosłupowi. Psu każdy postój kojarzy się z jedzeniem, ale została nam tylko ostatnia buła więc muszę go przetrzymać jeszcze pewien odcinek trasy. Zrywamy się, dochodzimy ponownie do drogi i niedaleko za grekokatolicką kaplicą pw. Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny skręcamy w lewo w kierunku pasma Magury. Po pokonaniu paru pastuchów (już bez przykrych reperkusji) ciągniemy do linii lasu, gdzie ma byc wypatrzona na geoportalu droga leśna, podprowadzająca mnie do następnego celu wędrówki. Po drodze mam możliwość zaobserwowania ambony myśliwskiej prawie full wypas (komina nie widziałem :-) ).
W lesie trochę zapomniana droga wychodzi na nową stokówkę - brak nawierzchni tylko ukształtowana z gliny korona drogi - lepi się to niemożebnie do butów. Po chwili pierwsze skrzyżowanie - nawet najnowsza mapa nie jest w stanie ogarnąć tematu szybko powstających nowych dróg leśnych. Idę we wschodnią odnogę cały czas łapiąc na buty dodatkowe obciążenie. Po chwili zwraca moją uwagę "nić Ariadny" - nie wiem po co ale ktoś rozwinął po stokówce białą nitkę - no cóż, jest to mogę się jej trzymać. Na następnym skrzyżowaniu podążam za nitką i dopiero gdy stokówka zaczyna mocno odbijać od mojego zamierzonego kierunku - opuszczam ją i na przełaj przez las udaję się na cmentarz nr 58. Dochodząc do niego nasłuchuję czy prace trwają, ale dopiero po wyjściu z lasu dostrzegam pracujących. Witam się mocno zdawkowo, nie bardzo mamy siły na rozmowę po 35km marszu. Przysiadamy na uboczu i pies dostaje ostatnią bułę i momentalnie układa się do snu kładąc łeb na moich butach.
Nie mogę pozwolić mu na długi odpoczynek, ruszamy dalej i trochę bobrując po lesie za umocnieniami (by znów nie łapać błota z nowej stokówki pod 58-kę) dochodzimy w końcu do Magurki. Stąd pewnie bijemy rekord przejścia na przełęcz, a zbliżając się do niej daje się słyszeć dochodzący od strony Gładyszowa głos syreny - chyba policja nie prowadzi tu pościgu? Sytuacja wyjaśnia się po dojściu na przełęcz - z jednego z samochodów tu parkujących na głos zbliżającej się syreny wyskakuje na drogę młody chłopak. Po chwili karetka zajeżdża na parking i z samochodu na nosze przenoszą młoda dziewczynę. Po ruchach ratowników widać, że zagrożenia życia na szczęście nie ma.
Czyżbym nie tylko ja widział dziś widmo Brockenu?

Zdjęcia
P.S. Się przeraziłem, jak zobaczyłem ile wody wylałem :-)


Na górę
 Tytuł: Re: Wreszcie
Post: 02-10-2014 08:26 
Offline
Administrator
Awatar użytkownika

Rejestracja: 18-09-2004 19:47
Posty: 2026
Lokalizacja: Rabka
Ale Ci światło zagrało...
Świetne zdjęcia.

_________________
"Nasze piwo jest zdrowe".
Browar Grybow.


Na górę
 Tytuł: Re: Wreszcie
Post: 05-10-2014 19:47 
Offline

Rejestracja: 07-11-2008 19:15
Posty: 114
Lokalizacja: Dukla
Na zdjęciu nr 10 dostrzegam jakby wpływ Czado, czy się mylę? :D


Na górę
 Tytuł: Re: Wreszcie
Post: 06-10-2014 08:30 
Offline

Rejestracja: 25-04-2009 07:26
Posty: 1249
Całkiem możliwe, często przeglądam jego blog (dla niewtajemniczonych: Czado). Jednak do niego sporo mi jeszcze brakuje...
Oby spore zmiany życiowe pozwoliły nadal zachować mu sporo czasu na zdjęcia :-)


Na górę
 Tytuł: Re: Wreszcie
Post: 06-10-2014 18:07 
Offline

Rejestracja: 07-11-2008 19:15
Posty: 114
Lokalizacja: Dukla
Tak mi się właśnie skojarzyło jak przeglądałem twoje zdjęcia. Przypomniał mi się twój komentarz do jego zdjęć. :)
Dobra robota. Czekam na następną relację.
P.S. A ja miałem przyjemność uczestniczyć w warsztatach fotograficznych prowadzonych właśnie przez Waldemara Czado 8).


Na górę
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat  Odpowiedz w temacie  [ Posty: 5 ] 

Strefa czasowa UTC+01:00


Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Limited
Polski pakiet językowy dostarcza Zespół Olympus.pl