Ostatnio bardzo politycznie się zrobiło na forum, nawet pojawiły się głosy by wprowadzić wizy do BN (
) więc ruszyłem na - jeszcze bezwizową - wędrówkę a przy okazji chciałem też naocznie sprawdzić co z tymi watahami wilków włóczącymi się ciągle po BN. Tytułowy "niedosyt" pozostał mi po spotkaniu w Zawadce, trochę za mało (IMHO) było włóczenia, tym bardziej że ciekawe miejsca są nie tylko przy ludzkich siedzibach.
Plan był następujący - z Przełęczy Szklarskiej przez punkty widokowe nad nieistniejącą już Kamionką, cmentarz tamoż, przebić się do drogi prowadzącej podnóżem Piotrusia, przejśc przez niego do Świętej Studni, znaleźć Murowaną Studnię a później odbić na poszukiwania Jaskini Wodnej. Dalej już prosto, Ostra, Zawadka i Barwinek.
Start przed świtem i dane mi było obejrzeć wspaniały wschód słońca. Śniegu niedużo, przeważnie poniżej kolan chyba że zaspy to więcej. Po przejściu Siwic wyłoniła się pięknie ośnieżona Cergowa. Po podejściu w promieniach ciągle czerwonego słońca pod wzgórze 639 czekała na mnie niespodzianka - pierwszy raz udało mi się załapać na inwersję i zobaczyć Tatry - wspaniały widok
. Po zejściu oglądam cmentarz w Kamionce, rezygnuję też z odwiedzin Farfurni - pies trzyma się dobrze. Przebijam się do drogi przechodzącej u stóp Piotrusia, będąc na niej zaczynają się odzywać "wiatry dukielskie" choć chroni mnie jeszcze masyw Piotrusia. Znajduję zaznaczoną na mapie drogę mającą mnie doprowadzić aż pod wierzchołek, idzie się dobrze aż pod samą grań. Podejście w śniegu pod nią - napiszę poezja bo przecież nie będę pisał co wtedy miałem na myśli
. Szybkie zejście do Świętej Studni, chwilę grzejemy się w kapliczce i ruszamy dalej na poszukiwania Murowanej Studni. Trochę ciężko się idzie - śnieg zamaskował wszystko na równo, nie widać gdzie są połamane gałęzie, rumosz skalny. Studni nie znajduję, w pewnym miejscu musiałbym przejść przez 2 głębokie jary by przebić się na przypuszczalne miejsce jej położenia. Zrezygnowałem ze względu na śnieg i niezamarzniętą ziemię wzdłuż cieków. Idąc w kierunku jaskini czekało mnie niezłe chaszczowanie nie ze względu na krzaki ale na nieoznaczone na mapie całkiem spore jary. Nie miałem dokładnych namiarów na jaskinię, wiedziałem tylko na którym z brzegów strumienia jest i znałem wysokość położenia wejścia do niej. Kierując się tymi 2 parametrami i mając na uwadze numery jakie GPS może wyciąć mi bądź temu kto mierzył tą wysokość bezskuteczne poszukiwania przerywam szybko - to będzie następny powód by odwiedzić to miejsce latem (lub przy dużym mrozie). Po zejściu chwilę odpoczywamy na kempingiu w Stasianem i wtedy ze względu na psa decyduję się skrócić wędrówkę - udajemy się drogą do Tylawy i tam chwilę czekamy na PKS - pies grzeje się ode mnie ja zaś od środka
Po przybyciu do domu pies jak padł ok. g.15 na wyro tak do wieczora się nie wstał, nie ma się co dziwić, ja przeszedłem ok. 14km a on jak widać po
zdjęciu nie umie chodzić prosto
Zdjęcia
tu