Korzystając z zapowiadanej na sobotę (14.08.) pięknej choć gorącej pogody wybrałem się na wypad w BN-Z. Rozważałem wcześniej wyjazd w Bieszczady, jednak prognozowane upały i myśl o tłumach na szlakach szybko zweryfikowała plany. W BN mogłem się schronić przed słońcem w cieniu drzew, a wiedziałem też że na nadmiar turystów nie będę narzekał. Niestety stopień rozwinięcia komunikacji w rejonach które chciałem odwiedzić zmusza mnie do zarekwirowania w domu środka transportu, co nawet mi się udaje, i o 5 rano wyruszam do Koniecznej, gdzie miał być początek i koniec pętli, która miała prowadzić przez Radocynę, Lipną, Jasionkę, Popowe Wierchy, Rotundę, Regietów i Jaworzynę. Po chwilowych kłopotach na starcie ze znalezieniem dokładnego przebiegu szlaku idę w kierunku Beskidu. Oznakowanie czerwonego szlaku jest marne, nasz graniczny o wiele lepiej jest widoczny, choć też nie za bogato - w zimie to trzeba trzymać się przesieki granicznej, choć też powoli zarasta. Planowałem zejść z granicznego do Radocyny drogą leśną która była zaznaczona na mapie Compass-u ale niestety w terenie jej nie było, więc by nie nabijać kilometrów zaczynam chaszczowanie - w końcu to tylko ok. 300m. W Radocynie zwiedzam cmentarz łemkowski i położony zaraz obok cmentarz nr 43, szkołę - a raczej jej ruinę. Zastanawia mnie data nad jej wejściem - 1973 - później doczytałem że wtedy była wyremontowana, tylko nie wiem dla kogo skoro mieszkańców dawno już tu nie było? Przy hoteliku skręcam na Lipną, gdzie zamierzam odwiedzić cmentarze - łemkowski i nr 45, później idę jeszcze zobaczyć jak koło myśliwskie wyremontowało kapliczkę przy końcu byłej wsi i dalej szlakiem zielonym Nadleśnictwa Gorlice miałem przejść przez Czarną (703) i zejść do Jasionki. Kłopot ze znalezieniem oznaczeń szlaku zniechęcił mnie trochę i zacząłem drugie chaszczowanie w kierunku szczytu, po chwili wychodząc na punkt widokowy. Trochę poniżej zrobiłem dłuższą przerwę i później starą drogą poszedłem do Jasionki oglądając przydrożne kapliczki. Później czerwonym w kierunku Popowych Wierchów, po podejściu pod Kamienny Wierch szlak wiódł drogą leśną by w końcu znów skryć się w lesie. Zejście do Ługu dość ostre - jakbym miał tą trasę pokonać w drugą stronę to na pewno więcej sił by mnie to kosztowało. W Ługu udaje mi się skrócić trasę nie trzymając się czerwonego szlaku tylko idąc prawie na wprost przez rzeczkę. W polach przy podejściu pod Rotundę tylko na początku widziałem oznaczenia szlaku, postanowiłem ich poszukać dopiero przy linii lasu, którą to mapa dobrze oddaje. Łagodniejsze od tej strony podejście z powodu pogody i tak wycisnęło ze mnie litry potu, ale chciałem sprawdzić tę trasę przed wybraniem się na nią z dzieciakami - mimo że dwa razy dłuższa to jednak będzie łatwiejsza niż podejście z Regietowa. Na Rotundzie jak wiadomo stoją dwie z pięciu wież - czy wiadomo coś kiedy zostaną postawione pozostałe? Zejście do bazy studenckiej w Regietowie ostro strome ale szybko zleciało. Największym plusem w bazie dla mnie była możliwość skosztowania zimnej wody - cudowne uczucie w taki skwar - zabrałem ze sobą na wypad 4l picia ale z powodu upału już mi się kończyło a przede mną było jeszcze ponad 10km z podejściem pod Jaworzynę. Z braku czasu (i oszczędzania sił
) rezygnuję z podejścia do cmentarza 48 za to kręcę się chwilę na cmentarzu łemkowskim. Stamtąd widzę jak drogą idzie starszy jegomość pchając składaka, przeganiam go koło kaplicy postawionej w miejscu czasowni ale znów chwilę tam spędzam. Widze tam na cmentarzu grób Marii Waczur - takie samo imię i nazwisko widziałem też na poprzednim cmentarzu? W stronę granicy idę razem z wcześniej spotkanym panem, okazuje się że wybrał się na trasę rowerową z Wysowej składakiem!!! Nie miał ani mapy ani picia, w sandałkach cały czas prowadził rower, choć czasami było na tyle płasko że można by jechać
Nie skręcił też przy czasowni na szlak a później już uznał że przejdzie granicznym. Na granicy życzyłem mu powodzenia i zacząłem podejście pod Jaworzynę - dużo długich odpoczynków było po drodze
. Z Jaworzyny za bardzo widoków nie ma, przydała by się wieża widokowa. Dzięki mojemu drugiemu hobby wiedziałem o położonym niedaleko od granicy po słowackiej stronie pomnikowi (?) - grzech było by nie zobaczyć i mimo kolejnego chaszczowania - tym razem gorzej bo przez młodniki - oraz zwalonych współrzędnych w końcu znalazłem to miejsce, choć zielonego pojęcia nie mam z jakiej okazji to tu się znalazło - może ktoś wie?
Później ostre zejście z Jaworzyny, szybki marsz w kierunku Koniecznej, zaliczając po drodze cmentarz na Beskidku - szkoda tylko że od zimy nic na nim nie drgnęło. Pętlę domknąłem w Koniecznej uznając że coraz bardziej podoba mi się BN-Z. W "swojej" części wschodniej mam pustkę i nieraz od miejscowości jest dalekolecz nie ma tylu śladów świadczących o historii tych terenów, natomiast w części zachodniej też da się wykombinować taką trasę by nadmiar turystów nie przeszkadzał.
Później jeszcze musiałem podjechać na chwilę do Czarnego - przy okazji sprawdziłem lokalizację pomnika ofiar Talerhofu - od lokalizacji zaznaczonej na Compass-ie z 2009r walnięty jest o ponad 500m.
Zdjęcia:
http://picasaweb.google.com/Dlugi0/PetelkaZKoniecznej#